Artykuły

Wysokie fale [fragm.]

JUŻ dawno wszystkie nasze listy noszą datę 1960, a teatry warszawskie dopiero rozpoczynają serię premier tego roku, przy czym na pierwszy ogień poszedł wielki repertuar. Teatr Polski anonsuje w afiszach "Don Karlosa" Schillera, mamy zaś za sobą premiery "Fantazego" Słowackiego w Teatrze Narodowym i "Burzy" Szekspira w Teatrze Powszechnym.

FANTAZY

"Fantazy" jest uważany za jedno z najtrudniejszych zadań inscenizacyjnych, stanowiąc jednocześnie sporą pokusę dla teatrów. Reżyser Henryk Szletyński nie po raz pierwszy podjął się tej sprawy. Przed kilku laty widziałem "Fantazego" w jego reżyserii w Krakowie. Obecna koncepcja warszawska wydaje się znacznie rozbudowana, tudzież przystosowana do okoliczności, a tą okolicznością w "Fantazym" jest... obsada, zwłaszcza że dzieło to należy do tych, w których predyspozycje aktora grającego główną rolę są czynnikiem bardzo istotnym.

Pamiętam, że Krzyski w Krakowie wydobył na pierwszy plan ironię i ową postawę nie na serio, jaka cechuje Fantazego Dafnickiego. Zrewolucjonizował nasze pojęcie o Fantazym urobione w znacznej mierze przez słynne kreacje Osterwy przed wojną i po niej, wysuwającego na pierwszy plan wielkopańskość i pięknoduchowstwo tej postaci. Ani jedno ani drugie nie leży w aparycji Mileckiego, który gra obecnie tę rolę w Narodowym. Milecki potrącił natomiast mocno nutę dramatyczną, nawet tragiczną człowieka znudzonego blichtrem, który chce w sobie wzbudzić na siłę mocniejsze uczucie i przekonuje się, że to jest iluzja.

Otrzymaliśmy nie tercet: Fantazy, Idalia, Dianna, jak bywa najczęściej, ale pełną orkiestrę. Nie ujmując bowiem nic Bonackiej i Krasnodębskiej, grającym te role kobiece, stwierdziliśmy, że - nie tylko Zembrzuska, jako Stella szła z nimi w jednym szeregu, ale co ważniejsze Tymowska jako hrabina Respektowa pokazała ile daje możliwości jej tekst. Jawiła się nam jako sprężyna domu Respektów i jego machinacji, a także pokazała prawdziwy styl zachowania się podolskiego ziemiaństwa, pnącego się ku arystokracji, a przecież gospodarującego.

Sekundował jej uroczo. Krasnowiecki, jako hrabia Respekt, Bartosik jako Rzecznicki podkreślił ten nalot rosyjskości, jaki docierał już na kresy, zaś Żardecki jako Jan, miał bardzo efektowne momenty.

Ale wszystkich, może prócz jednej Tymowskiej, zaćmiewał swą wyrazistą choć prostą, naturalną kreacją Majora Jan Kurnakowicz, absolutnie niezapomniany w tej [brak części tekstu]

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji