Zabawnie
Ten teatr ma swój własny profil i charakter. Gra przede wszystkim polskie i obce sztuki współczesne, odnoszące się do spraw i problemów naszych czasów. W "Lamencie" {#au#92926}Bizi{/#} był to problem bezrobocia i samotności, w {#re#34795} "Portugalii"{/#} {#au#3234}Egressy'ego{/#} marzeń o lepszym życiu, gdzieś na dalekiej, a tak podobnej do naszej, węgierskiej prowincji, w {#re#35671} "Gąsce"{/#} {#au#3093}Kolady{/#} jest to życie ludzi prowincjonalnego teatru. I jedną z takich właśnie sztuk są też "Zwyczajne szaleństwa" Petra {#au#3758} Zelenki{/#}, które od soboty znajdują się na afiszu poznańskiego Teatru Polskiego w reżyserii Pawła Szkotaka I jest to zwariowana, poszyta tak typowym dla Czechów absurdalnym humorem komedią z autentycznymi problemami życiowymi w tle.
Na pustej scenie
Spektakl Pawła Szkotaka rozgrywa się na niemal pustej scenie. Widz ma tu przed sobą zajmującą całą niemal scenę jeden wielki ruchomy pomost w szachownicę, a po dwóch jego bokach siedzących przy nim aktorów, których światło padającej na nich punktówki wywołuje do gry. A jest też budka telefoniczna w której to dokonują się dziwaczne erotyczne ekscesy. Punkt wyjściowy komedii jest właściwie taki sam jak u Woody Allena w "Zagraj to jeszcze raz, Sam". Głównego bohatera sztuki Piotra - Leszka Lichotę rzuca żona, no i to uruchamia wszystkie jego szaleństwa. Ale u Zelenki po kolei spotka to samo i jego przyjaciela i sąsiada. I każdy z nich samotny i bezradny, próbuje sobie w jakiś całkowicie absurdalny sposób z tym poradzić.
Walor czyli dialog
Najmocniejszą stroną sztuki jest wartki, wciąż czymś zaskakujący nas dialog oraz owe wszechogarniające wszystkich szaleństwo zwariowanych pomysłów. A to sprawia, że bardzo szybko nić porozumienia zawiązuje się między sceną a widownią. A gdy we wspomnieniach byłego radiowego lektora przywołują twarze Leonida Breżniewa i Ericha Honeckera, czujemy się po prostu jak w domu. Bo owa nić porozumienia z aktorami, nie wynika tylko z naszych lekturowych zauroczeń {#au#543}Hrabalem{/#} czy {#au#1427} Kunderą{/#}, którzy zdają się patronować Zelence, ale przede wszystkim tym samym naszym doświadczeniom życiowym i realiom.
W tak pojętej komedii, po wyjściu z teatru, pozostają w pamięci przede wszystkim najbardziej charakterystyczne role i postacie. Ów tłamszony przez energiczną żonę ekslektor Wojciech Kalwat, jego tak skora do udzielania rad żona - Teresa Kwiatkowska oraz tak elektryzująca wszystkich piękność - Agnieszka Dygant.
Zwraca również uwagę pomysłowa i jakże funkcjonalna scenografia Izabeli Kolki. A gdyby już koniecznie czegoś czepiać się, to chwilmi zawodzi u serialowych, przywykłych do mikrofonów aktorów dykcja