Artykuły

Czas teatru

- Myślę, że nastały wreszcie normalne czasy dla teatru. Normalne, to znaczy teatry wymieniają się aktorami, spektaklami, współpracują - mówi ANNA CIEŚLAK, przed gościnnym występem warszawskiej "Szkoły żon w Krakowie

Zobaczymy Panią, "zzdrajczynię" krakowskiego teatru,

w "Szkole żon" z warszawskiego Teatru Polskiego. Zabije serce mocniej, gdy stanie Pani ponownie na macierzystej niegdyś scenie "Słowackiego" i do tego u boku Andrzeja Seweryna?

- Oj, zabije mocniej, zabije. Ale muszę zaprotestować przeciwko słowu "zdrajczyni". Nikogo nie zdradziłam! Dobrze wiemy, że aktor rozwija się wtedy, gdy pracuje. Po skończeniu szkoły teatralnej dyrektor Orzechowski był moim dobrym aniołem, angażując mnie do Teatru Słowackiego i pozwolił konfrontować się z różnymi reżyserami i aktorami. Jego kontynuatorem jest Andrzej Seweryn, który zaprosił mnie do współpracy do prowadzonego przez niego Teatru Polskiego i zaufał, pozwolił uczyć się, powierzając mi role w tamtejszych spektaklach. Niezwykle uskrzydlił mnie i dodał sił ten angaż, za którym kryły się słowa: biorę cię, bo wierzę, że zrobisz tę rolę. Więc nawet jeśli nastąpiła "zdrada" Krakowa, to na pewno nie samej siebie.

Praca z Andrzejem Sewerynem i Jacquesem Lassallem to była zapewne nie tylko wielka frajda, ale i harówka?

- Praca wspaniała, rozwijająca, u boku mistrza, który nie tylko ma niesamowite poczucie stylu, formy, ale i wielką pokorę wobec tego zawodu. Czas prób był czasem wielkiej przygody. I te wspaniałe spotkania z wielkim Lassallem... Ilekroć wchodzę na scenę w "Szkole żon", tylekroć ogarnia mnie radość grania. Fantastyczne doświadczenie. Czasami ktoś mnie pyta: "Jak ty możesz grać przez dwadzieścia dni pod rząd to samo, przecież to strasznie nudne". Otóż nie, nie jest nudno nigdy, bo każdy spektakl z Andrzejem Sewerynem i moimi wielkimi kolegami jest inny. I na tym polega też uroda teatru. A jakim wspaniałym dla nas doświadczeniem była telewizyjna emisja "Szkoły żon" na żywo... Przyjechał Lassalle, był równie przejęty jak my.

Słyszę w Pani głosie i tonie ten sam żar, kiedy mówi Pani o aktorstwie, który słyszałam przed paroma laty - nadal Panią ten zawód tak emocjonuje?

- Oczywiście. Przede wszystkim dlatego, że spotkałam na swojej drodze wspaniałych aktorów - pedagogów, począwszy od Anny Polony, Anny Dymnej, Jana Peszka, po kolegów ze sceny, jak Dominika Bednarczyk, Radek Krzyżowski i wielu innych, którzy rozbudzają ten żar we mnie. Od nich uczyłam się i uczę, że aktorstwo to jest opowiadanie wzruszających historii, ale że też wymaga ogromnej pokory. Tego uczę się także od Daniela Olbrychskiego, z którym mam przyjemność grać w "Królu Learze" w Teatrze Stu i w Teatrze 6 Piętro Michała Żebrowskiego w sztuce Allena "Zagraj to jeszcze raz, sam". - Po wielu filmach, by wspomnieć "Glinę", "Generała Nila", "Egzamin z życia", wyraźnie nastał w Pani życiu czas teatru?

- To prawda, bardzo dużo gram w teatrze, bo przecież także w krakowskich "Biesach" w Teatrze Stu, mam wejść w próby "Burzy" i "Irydiona" w Warszawie. No i nadal mamy grać w Teatrze Słowackiego "Bliżej", z czego ogromnie się cieszę. Zaś a propos zdrady... Myślę, że nastały wreszcie normalne czasy dla teatru. Normalne, to znaczy teatry wymieniają się aktorami, spektaklami, współpracują. Jakaż byłam dumna, kiedy Teatr Słowackiego pokazywał w Warszawie "Czarnoksiężnika z krainy Oz" i spektakl przyjęto owacją na stojąco. Bardzo jestem szczęśliwa, że teraz my wystąpimy w Krakowie. Bo przecież teatr jest po to, by łączyć, by ludzie mogli się spotykać i słuchać opowiadanych przez nas, aktorów, wzruszających historii. I by pomagać nam i widzom odpowiadać na pytanie: jak żyć.

***

Anna Cieślak, Olgierd Łukaszewicz i Andrzej Seweryn wystąpią w "Szkole żon" w Teatrze im. Juliusza Słowackiego 27 kwietnia o godz. 19.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji