Artykuły

Zamiast Muzeum - wstyd

Wygnanie z Polski znanego architekta z pięciomilionową karą to blamaż. Każdy architekt z zagranicy teraz się zastanowi, zanim zgłosi się na jakikolwiek konkurs. To ostrzeżenie dla świata - pisze Dorota Jarecka w Gazecie Wyborczej.

Miałam sen - widziałam ludzi wychodzących z Dworca Centralnego, którzy zamiast do Złotych Tarasów przez plac Defilad idą do Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Tam oglądają wystawę sztuki albo film, siadają w czytelni albo w kawiarni, by popatrzeć na miasto. Może nawet kupią bilety do teatru, bo w Muzeum jest także Teatr Rozmaitości. A centrum Warszawy już nie przynosi wstydu, bo nie panują tam parking i wykop. Prysł sen, pozostał wstyd.

Władze Warszawy zerwały umowę z architektem Muzeum Sztuki Nowoczesnej Christianem Kerezem. Skierowały przeciw niemu pozew. Co w nim jest? Wczoraj nie chcieli powiedzieć. Na razie robią czarną propagandę: szwajcarski architekt odrzucił warunki, jakie proponowało mu miasto, domaga się za dużo pieniędzy, spóźnia się, nie wykonuje poleceń.

To nieprawdopodobny popis niechęci. Nie pierwszy raz w tej historii, ale pewnie już ostatni, przedstawia się Kereza jak demona, lenia i łgarza, do tego pazernego - ten człowiek śmiał się domagać honorarium. Bo dobry cudzoziemiec to taki, który pracuje dla nas za darmo, bo przecież to im się dostał plan Marshalla, a nie nam. Urzędnicy od pięciu lat, kiedy konkurs na budynek Muzeum wygrał ktoś, kto nie przejawia nieustannego współczucia wobec Polaków, tylko mówi np. "Polska to piękny kraj", albo "Pałac Kultury to ciekawy budynek", nie są w stanie znieść tego upokorzenia. Czują w tym spisek, zamach na wartości, słowem - w kuluarach Stołecznego Zarządu Rozbudowy Miasta na Senatorskiej i Urzędu Miasta na placu Bankowym pojawił się diabeł z powiastki sarmackiej, czort we francuskim fraku, "Istny Niemiec, sztuczka kusa", który czyha na naszą kieszeń i cnotę.

Żart? Przerysowanie? To, co się działo wokół budowy Muzeum Sztuki Nowoczesnej, było karykaturą. Do końca.

25 kwietnia do zarządu miasta architekt wysłał list, w którym zapowiedział zerwanie umowy z winy miasta. Argumenty: kilkakrotna zmiana założeń projektu, zlecanie mu prac, które nie wynikają z umowy, nakładanie kar za opóźnienia, których nie było, nieuzasadnione odrzucanie dokumentacji. Pisze: "proces projektowania był przerywany i utrudniany", miasto "zaniechało współpracy".

27 kwietnia do architekta idzie pismo: miasto pozywa go do sądu, żąda kar umownych w wysokości 5 mln 439 tys. zł. Zrywa umowę z winy architekta. W czym jest wina? Nie sprecyzowano.

A właśnie próba obarczenia go winą powinna być przyjęta z oburzeniem. To nie architekt jest winien, że miasto wciąż zmienia wymagania wobec projektu, nie radzi sobie z budową metra i nie jest w stanie uporządkować sprawy własności ziemi, na której ma stanąć muzeum.

W ten sposób proces budowy najważniejszego muzeum w Warszawie zamieniono w tragikomedię zemsty i szukania winnego. Za przedstawienie, w którym zamiast nowoczesnego budynku na pl. Defilad obiecuje się nam "happy end" w postaci wygranej w sądzie z architektem z Zurychu, już dziękujemy. Muzeum miało powstać nie po to, żeby Hanna Gronkiewicz-Waltz mogła wygrać następne wybory, ale po to, by Warszawa miała centrum kulturalne na miarę paryskiego Centre Pompidou, Tate Modern w Londynie czy Dzielnicy Muzeów w Wiedniu. To była misja publiczna. Urzędnicy mówią, że budowa tylko się odkłada na później. Jednak zawieszenie jej teraz jest tym bardziej absurdalne, że polska sztuka właśnie odnosi sukcesy. Urzędnicy, którzy odpowiadali za tę budowę, nie wiedzą, w jakim świecie żyją. Pisaliśmy niedawno o tym, jak traktują polski teatr, obcinając dotacje najbardziej rozchwytywanym na świecie zespołom. Przyszła kolej na to, by znakomicie rozwijającej się polskiej sztuce zablokować budowę muzeum. Podwójne trafienie.

Za ten błąd będziemy słono płacić. Wygnanie z Polski znanego architekta z pięciomilionową karą to blamaż. Każdy architekt z zagranicy teraz się zastanowi, zanim zgłosi się na jakikolwiek konkurs. To ostrzeżenie dla świata.

Mówienie, że wystarczy zrobić nowy konkurs albo zbudować to samo, tylko w innym miejscu, to są mrzonki. Wokół budowy tego muzeum udało się zbudować środowisko. Muzeum Sztuki Nowoczesnej, działające w tymczasowej siedzibie, w tym roku organizuje wystawę Aliny Szapocznikow w nowojorskim MoMA. Właśnie ogłosiło, że jako pierwsze muzeum z naszej części Europy będzie współpracować z Tate Modern. Hanna Gronkiewicz-Waltz nie rozumie, co traci. Nie wie, jakie nadzieje budził ten projekt, jak wiele już zdziałał, ile przyniósł Warszawie i Polsce. Ale to nie jest ważne. Mamy władzę, która na własne życzenie, ale wbrew oczekiwaniom obywateli, zabiła projekt Muzeum Sztuki Nowoczesnej.

A minister kultury przyglądał się temu od dawna. I nie kiwnął palcem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji