Artykuły

Bal za trzy grosze

Najpierw słychać rzępolenie skrzy­piec. Potem odzywa się tuba, do­łącza bęben i powoli rusza bal na podwórku obskurnej kamienicy.

Boy żartem proponował kiedyś zagra­nie "Zemsty" z punktu widzenia mura­rzy albo "Ślubów panieńskich" z punktu widzenia chłopstwa, które zaciskając zę­by przygląda się przez okno pańskim uciechom. Aleksandra Domańska zrea­lizowała ten pomysł wystawiając w Roz­maitościach "Bal w operze" z punktu wi­dzenia tych, których na bal nie zaproszo­no - mieszkańców obskurnej kamienicy.

Jest tu kurwa, pijaczyna i miejscowa wariatka, kłótliwe małżeństwo, katary­niarz i dozorczyni. To podejrzane to­warzystwo na złość elitom urządza własny bal przy kuchennym stole. Głównym daniem jest wódka.

Zasadniczą częścią tego brechtowskiego w stylu przedstawienia jest muzyka Krzysztofa Dziermy. Ten białostocki kompozytor ma wrodzone wyczucie te­atru, co pokazał w spektaklach Towarzy­stwa Wierszalin. Potrafi zgrać charakter muzyki i instrumentarium z miejscem i czasem akcji, tak że jego kompozycje przestają być tłem, stają się bohaterem.

W "Balu w operze" Dzierma kontynu­uje styl, który słychać było w recitalu Jo­anny Kasperek "Zośka-Wariatka" (opar­tym w części również na Tuwimie). Tam przygrywało klezmerskie trio (akorde­on, skrzypce i klarnet), z którego Dzier­ma wyciskał melodię przedmieścia, knajpiane i jarmarczne tony. Tu klarnet zastąpił tubą i dodał bęben, tworząc dziw­ną, podwórkową orkiestrę, w której gra­ją "tutejsi" muzycy. Jak twierdzi kom­pozytor, zawsze może się zdarzyć, że w kamienicy znajdzie się akordeonista-amator, skrzypek z filharmonii i strażak grający na tubie w strażackiej orkiestrze.

Do tej prowincjonalnej i obskurnej muzyki, przywodzącej na myśl wczes­ne utwory Kurta Weilla pasują idealnie ostre i wulgarne teksty Tuwima, które śpiewają mieszkańcy kamienicy. Akto­rzy Rozmaitości dobrze radzą sobie ze skomplikowaną frazą. Nawet rymowa­ne dialogi wypadają autentycznie. Zda­rza się jednak, że po zaśpiewaniu swo­jego numeru nie mają już co robić i snu­ją się bez celu po scenie.

Świetny pomysł z odwróceniem sytu­acji wyostrza społeczny sens tekstu. "Bal", uzupełniony innymi wierszami Tuwima, staje się karykaturą prawdziwe­go balu, tak jak "Opera za trzy grosze" była karykaturą prawdziwej opery. Tra­ci na tym dramaturgia. Spektakl Domań­skiej nie ma tego katastroficznego wy­miaru, jaki miał opisany przez Tuwima apokaliptyczny bal elit. To jest bal za trzy grosze, po którym grozi co najwyżej kac.

Warto jednak spędzić godzinę w Roz­maitościach, bo takiego teatru muzycz­nego w Warszawie nie ma.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji