Artykuły

Puszkin zainfekowany Gogolem

Lidia Zamków przedstawiła w piątkowym teatrze telewizji parodię "Dubrowskiego", powieści Aleksandra Puszkina. Była to chyba parodia niezamierzona.

"Dubrowski", utwór powstały we wczesnych latach trzydziestych ubiegłego stulecia, nie jest z pewnością zjadliwą ramotką obyczajową. "Dubrowski" to romantyczna historia mściciela, historia jakiej podobnych wiele w ówczesnej literaturze. Oto jej główny konflikt: rozpanoszony eks-generał Trojekurow odbiera majątek swemu dawnemu przyjacielowi, późniejszemu - z racji wyrządzonego mu afrontu, dumy obrażonego i własnej zapalczywości - nieprzejednanemu wrogowi; pośrednio przyczynia się wreszcie do jego śmierci. Syn pokrzywdzonego, młody Władimir Dubrowski, poprzysięga zemstę, tworząc ze swoich chłopów-poddanych nieuchwytny oddział rabusiów-zbójników; coś na miarę Rinaldo Rinaldiniego, jeśli sięgnąć do modnej podówczas literatury.

Są w tej historii porywające uroki: romantyczne dzieje uczucia, perypetie porwań i niechcianych małżeństw, reprezentant honoru, odwagi i wierności w konflikcie z prawem. Są też pyszne typy rosyjskie - znakomicie oddane w rysunku postaci, w dialogach, w sytuacjach.

Tymczasem pani Zamków poszła na farsę de grubis. Rzecz z cienkiej materii się przędzie, a tu reżyser docisnęła pedał do oporu. Jeśli jeszcze Leszek Herdegen grał Dubrowskiego wprawdzie z tak zwanym dystansem, ale jednak - jako bohatera romantycznego, to reszta aktorów, po części z inscenizatorskiego zamysłu, po części chyba - z własnej nieudolności, rysowała przypisane sobie postacie na modłę ni to Gogola, ni to wczesnego Czechowa. W sumie - w aktorstwie i w inscenizacji - przeważała kreska zdecydowana, bez konturów oraz równie "zdecydowane", jednowymiarowe sytuacje: znikła gdzieś poezja, znikł też "wysoki styl" Puszkinowskich bohaterów.

Trojekurow - w powieści "staroświecki rosyjski szlachcic" - nie mógłby jednak wykrzykiwać przy stole: "ja trzęsę całą gubernią"... Albo sceny haremowe w katowickim przedstawieniu - dopisane, bo u Puszkina ich nie ma (notabene, dlaczego np. Dubrowski wygłasza kwestie Hermanna - z "Damy pikowej" - o grze w karty, też nie wiadomo): Kiryła Trojekurow poklepuje swe poziewiujące, rozmamłane dziewki po zadkach i brzuchach, rycząc przy tym: "która z was żarła cebulę?" To jednak z zupełnie innej opery, proszę pani...

Niektóre postacie dramatu przestały na dobrą sprawę istnieć na skutek reżyserskich zabiegów. Choćby przecudna Masza, której Puszkin - przy całej wobec niej ironii - nie poskąpił też zalet charakteru, to w widowisku brzydka półidiotka, wciąż zastrachana, a podobna raczej do którejś z pensjonariuszek wspomnianej izby czeladnej - "haremu" niż do wychowanej na wzorach heroin francuskich romansów generalskiej córki.

Wygląda na to, że po opaskudzeniu kilku własnych klasyków - bierzemy się za obcych. Bardzo proszę pamiętać, że ja byłem przeciw.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji