Artykuły

Konstruktorzy tajnej broni polskiej kultury

"Kopenhaga" w reż. Waldemara Krzystka w Teatrze IMKA w Warszawie. Pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Premiera "Kopenhagi", sztuki o katastrofie atomowej, skończyła się apelem o ratowanie teatru przez biznes.

Spektakl o dwóch fizykach, Bohrze (Jan Frycz) i Heisenbergu (Adam Woronowicz), spierających się w zaświatach na temat losów ludzkości po wybuchu w Hiroszimie, nabiera lekkości i tempa podczas monologu Adama Woronowicza o graniu Beethovena.

Historia dotyczy koncertu, na którym Heisenberg oczarował swoją przyszłą żonę fortepianową interpretacją presto. Gdy opowieść o ciężkiej wodzie i tonach uranu wyzwala się z przytłaczającej początkowo powagi, publiczność również jest zachwycona. Bo, tak jak radzi obecny na premierze Janusz Głowacki, o sprawach dramatycznych czasami lepiej mówić w komediowy sposób. Warto również pamiętać, że Michael Frayn, autor "Kopenhagi", ćwiczył pióro na farsach.

W spektaklu Waldemara Krzystka oglądamy portret ludzi o chorobliwych ambicjach, którzy nakręcają wyścig zbrojeń. Heisenberg, konstruujący bombę atomową dla Hitlera, a po wojnie twierdzący, że spowalniał proces - mówi, że trzeba być w wielu miejscach naraz i mieć wiele twarzy jednocześnie. To jego wnioski z teorii nieoznaczoności! Wspominając śmierć syna, który wypadł za burtę statku, przekonuje, że lepiej zostać na pokładzie i płynąć dalej, niż iść na dno z tym, kto nie zdoła chwycić koła ratunkowego. Woronowicz z nerwem nakreślił portret cynika i oportunisty. Jan Frycz, grając duńskiego naukowca o żydowskich korzeniach, najlepszy jest, gdy z zachmurzonego czoła schodzi mu cień atomowego grzyba. Drwina bardziej boli Heisenberga niż oburzenie pełne powagi. To atut Margrethe Bohr (Aleksandra Popławska).

"Kopenhaga" oparta na motywach "Hamleta" jest też rzadką na polskich scenach propozycją dla ludzi o wykształceniu ścisłym, których tak samo jak moralne dylematy w stylu "być albo nie być" intrygują spekulacje matematyczno-fizyczne. W aurze abstrakcyjnej muzyki Pawła Szymańskiego mają szansę sprawdzić, czy wyprodukowanie jednego grama U-235 rzeczywiście zajęłoby 26 tys. lat oraz przekonać się, że lepiej nie wkładać do wody grudki kadmu, jeśli komu życie jeszcze miłe.

O tym, że znajomość teorii nieoznaczoności się przydaje, w nieoficjalnej części uroczystej premiery w Teatrze IMKA przekonywał przedstawicieli rządu i biznesu, prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło. Taki temat, wbrew teorii prawdopodobieństwa, losował jako student politechniki na egzaminie aż dwukrotnie - a zaliczył dopiero za trzecim.

Poważnie zabrzmiał apel Lejba Fogelmana, producenta spektaklu, by koncerny wsparły teatry, bo słabnie mecenat państwa. Jacek Krawiec, prezes PKN Orlen, współproducenta projektu, odwołał się do przykładu Ameryki, gdzie 40 procent środków na sztukę daje prywatny kapitał. To może być tajna broń polskiej kultury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji