Artykuły

Mały wielki teatr

Teatralne serce Kazimierza ukryte jest w podziemiach jednej z najstarszych mykw w Krakowie. To właśnie tam, na kameralnej scenie, swoje spektakle wystawia Teatr Barakah, nazywany czasem "najmniejszym teatrem świata". Od 8 lat konsekwentnie dąży ku wielkości, czego potwierdzeniem jest otrzymana w tym roku prestiżowa Nagroda im. Leona Schillera - pisze Joanna Białowicz w miesięczniku Kraków.

Kiedy w 2004 roku aktorki i absolwentki PWST - Monika Kufel i Ana Nowicka - postanowiły założyć własny teatr, słyszały często, że nie przetrwa on nawet roku. Jednak stało się inaczej. - Nie miałyśmy pieniędzy, ale miałyśmy wiarę, pasję i miłość do teatru - mówi Ana Nowicka. Ich teatr miał być alternatywą dla teatru instytucjonalnego, ucieczką od ciągłego zabiegania o angaż. Miał być też miejscem, do którego widzowie będą chcieli wracać. Właśnie dlatego powstał Teatr Barakah, któremu Krzysztof Globisz, Anna R. Burzyńska i Piotr Kruszczyński nadali miano "nowego miejsca na mapie teatralnej Polski".

Słowo "barakah" pochodzi z islamskiego mistycyzmu, oznacza między innymi dar Boga i błogosławieństwo. Choć ze względu na obce brzmienie tego słowa teatr często był nazywany Barbakan, Barakuda, a nawet Teatrem w Barakach, to aktorki podchodzą do takich sytuacji z humorem i wierzą, że zawarta w nazwie obietnica pomyślności sprawdziła się już wielokrotnie.

Pierwszy przygotowany przez Anę No-wicką i Monikę Kufel monodram "Szafa", nawiązujący do tragedii Holokaustu, nie tylko zapoczątkował ich współpracę i przyjaźń, ale także okazał się ogromnym sukcesem. Teatr nie miał wtedy jeszcze swojej siedziby, więc aktorki występowały gościnnie na zaprzyjaźnionych scenach. Tak się złożyło, że na jednym z przedstawień obecny był przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Krakowie Tadeusz Jakubowicz, który postanowił pomóc aktorkom znaleźć odpowiednią siedzibę. To właśnie od niego dowiedziały się, że Wojciech Ornat, właściciel Klezmer Hois, chętnie udostępniłby piwnice budynku przy ulicy Szerokiej 6 jakiejś grupie teatralnej. - Dał nam pełną swobodę kreowania tego miejsca artystycznie, tak jak chcemy. Nie mamy repertuarowej cenzury, nikt nie przychodzi, mówiąc, że nie możemy zrobić jakiegoś spektaklu, bo jego tematyka tu nie pasuje, a to dla nas bardzo ważne - podkreśla Monika Kufel.

Gdy zaczynały, wszystko było dla nich nowe i wiele musiały się nauczyć. - Większość rzeczy robiłyśmy same: wieszałyśmy plakaty, sprzedawałyśmy bilety. Nadal można nas zobaczyć, jak przed spektaklem sprzątamy czy rozkładamy dekoracje. To tak, jak w domu, trzeba odkurzyć, posprzątać, to nasz drugi dom, nasze dziecko, o które trzeba dbać - opowiada Ana Nowicka. Prowadzenie teatru to praca na całą dobę. Ana jest nie tylko reżyserką spektakli i aktorką, ale także pełni funkcję dyrektora teatru. Monika Kufel prowadzi Fundację Dziesięciu Talentów, pod której egidą działa teatr, występuje, odpowiada za scenografię i kostiumy. - Od ponad trzech lat nie wyjechałyśmy nigdzie na wakacje. Cały czas siedzimy na miejscu, ale trzeba tego naszego dziecka pilnować - śmieje się Ana.

Spektakl "Statek dla lalek"

W repertuarze teatru można znaleźć utwory izraelskich, serbskich, bałkańskich i irlandzkich dramaturgów. Nie brakuje też różnorodności tematycznej oraz poruszania trudnych i kontrowersyjnych kwestii. Dlatego na scenie można zobaczyć spektakle dotykające problemu eutanazji ("Klinika dobrej śmierci" Jacka Getnera), rasizmu (Jednoręki ze Spokane" Martina McDonagha ) czy konsumpcjonizmu ("Szyc" Hanocha Levina - na zdjęciu). -Szukamy spektakli, które opowiadają o czymś istotnym, są nowymi przedsięwzięciami w Polsce lub pozwalają nam coś, co było już grane, pokazać w inny sposób. Ich wspólną cechą jest czarny humor, język groteski i absurdu. I chociaż łączy je podobny klimat, to każdy opowiada o czymś zupełnie innym - mówi Ana Nowicka.

- Jedną z najtrudniejszych spraw przy prowadzeniu teatru są finanse, - przyznaje dyrektor BARAKAH i jego główny reżyser Ana Nowicka. - Teatry instytucjonalne dostają pewną pulę pieniędzy, jeżeli spektakl nie wyjdzie, to mówi się trudno, nie wyszedł ten, wyjdzie następny Nas na to nie stać. Dlatego czytamy masę sztuk, patrząc na nie pod każdym kątem: aktorskim, tematyki, finansów, przestrzeni scenicznej, wszystkie aspekty musimy brać pod uwagę, bo każdy spektakl to dla nas być albo nie być. Nie jest to dochodowe przedsięwzięcie. Najbardziej się cieszymy, gdy kończymy rok bez długów u aktorów.

Teatr BARAKAH to także miejsce, gdzie daje się szansę młodym aktorom, którzy niedawno ukończyli studia, ale mają problem ze znalezieniem pracy w zawodzie: - Mieliśmy w swoim repertuarze spektakl "Damska toaleta". Grało jedenaście kobiet, w tym pięć świeżo po szkole aktorskiej. Zaprosiły na swój występ osoby, z którymi chciałyby pracować i teraz już spektaklu nie gramy, bo wszystkie otrzymały propozycje współpracy w różnych częściach Polski. To dla nas ogromna satysfakcja i radość, że mogłyśmy tym zdolnym, młodym ludziom jakoś pomóc - mówi Monika Kufel.

Zapytane o swoje największe sukcesy zgodnie odpowiadają, że trudno wskazać jeden. Udany projekt "Szafa", będący zalążkiem stworzenia czegoś własnego, powodzenie spektaklu "Szyc", który przetarł drogę do ogólnopolskich festiwali, i nagrody dające satysfakcję, mobilizujące oraz utwierdzające w przekonaniu, że obrało się słuszną drogę. Przede wszystkim jednak sukcesem jest dla nich posiadanie własnego teatru, do którego wszyscy mogą przychodzić, poczuć się jak w domu, pośmiać, wzruszyć, zamyślić.

Barbara Szałapak, prezes Związku Artystów Scen Polskich w Krakowie, która zgłosiła teatr BARAKAH do przyznawanej od 1954 roku prestiżowej Nagrody im. Leona Schillera, tak uzasadnia swój wybór: - Dzięki ciężkiej pracy całkowitemu poświęceniu, pomysłowi i linii repertuarowej ten najmniejszy teatr świata zaistniał tak nieprawdopodobnie na terenie Krakowa i ściąga najwspanialszą publiczność - młodych ludzi. Salę zawsze ma pełną i choć może nie wydaje się to szczególnie trudne, to niezależnie od godziny jest ona zawsze wypchana po brzegi. Jestem aktorką z zawodu, czyli najpaskudniejszym widzem, jaki może być, widziałam "Szyca", "Jednorękiego..." i "Statek dla lalek", to są spektakle, na które z wielką przyjemnością można przyjść po raz kolejny i za każdym razem odnaleźć w nich coś nowego. Podczas ceremonii wręczania Nagrody im. Schillera, Nagrodę Gustawa za całokształt twórczości artystycznej otrzymał pan Kazimierz Kutz. Mówił wtedy o współczesnym teatrze, cały czas powołując się na te dziewczyny jako dowód na to, że wbrew wszystkiemu można samodzielnie, nie patrząc na przeszkody, nie oglądając się na innych, ciężką pracą i wizją, wiele osiągnąć. Nie należy czekać, mówić, że się nie da - tylko po prostu robić swoje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji