Artykuły

Okiem Jerzego Stuhra: Mecz i kryzys

W mojej ekipie Włosi nie oglądali prawie w ogóle meczów, są jacyś przygnębieni i zszarzali, podchodzą do meczów z rezerwą. Może się Włochom trochę zmienia mentalność wraz z kryzysem? Aktor, który ze mną gra, nie grał od półtora roku. To jest pierwsza propozycja - mówi mi - opowiada Jerzy Stuhr Marii Malatyńskiej z Polski Gazety Krakowskiej.

Euro w kraju, kryzys na świecie, a Pan w kręgu wielkich konfliktów z czasów Garibaldiego. I to jeszcze w "duchownej sukience". Dobrze, że jako profesjonalista, oddziela Pan od siebie te wszystkie rodzaje spektakli, bo można stracić rozeznanie...

- Ale wszystko na siebie działa! To w czym gram, to taka typowa produkcja telewizyjna: szybko, bardzo sprawnie, ale bez specjalnych, artystycznych pomysłów. Bardzo są profesjonalni, mają znakomicie działające, bezszelestne dwie kamery, ale, jeśli chcesz coś zaproponować, to ci mówią: uważaj, bo wchodzisz w drugą kamerę. Czyli właściwie inscenizacja żadna, bo nie możesz zrobić żadnego ruchu, więc to ma swoje i dobre, i złe strony.

Ja bym jako reżyser bardzo uważał, gdybym miał realizować cokolwiek na dwie kamery. Pamiętam u nas przy filmie "Medium" była realizacja na dwie kamery. Ale tam artyści to robili, Wit Dąbal z Jurkiem Zielińskim, to było świadome, bo tam, gdzie sytuacja wymagała inscenizacji, to zawsze działała jedna kamera.

A tu idzie szybko. Ale ważne jest coś innego: wróciła mi chęć do grania. Bardzo mnie to zdziwiło. Bo pamiętam, że ostatnio to bywałem już tak znużony, że jak dubla miałem zrobić, to narzekałem w cichości, że trzeba powtarzać. A tu? Robimy dubel? Drugi? Trzeci? Proszę bardzo! Każdy z nich mnie cieszy, każdy wywołuje zainteresowanie! Jakbym był głodny, czy raczej nadmiernie wyposzczony! Nieważny język. Ale odczuwam najprawdziwszą radość. Zresztą postać mam fantastyczną! Generał, jezuita, więc gram ją "Zanussim", wychodzi świetnie! Są mną zachwyceni.

Najważniejsze swoje sceny już zagrałem. W tym dialogi, tony dialogów i to bardzo trudnych, bo w bardzo wyszukanym, sztucznie wykwintnym języku włoskim, a w takim stylu nikt teraz nie mówi.

Włosi się mylili, a ja się nie myliłem! Bo jak się obcokrajowiec wyuczy, to tak umie, że się nie pomyli. Tylko im powiedziałem; nie daj Boże, żebyście mi zmienili coś w tekście, bo wtedy się potknę, zgubię rytm, poplączę wszystko. Ale oni to zresztą już wiedzieli, więc nawet jeśli robili jakieś korekty tekstowe, to mojego tekstu nie tykali.

Skręciłem wszystko i przenoszę się do Rzymu. Belgrad udał się wybornie. Co najwyżej przykre jest to, że wracasz do hotelu, a wiadomości z Polski tylko jedne; że Polacy się biją z Ruskimi. Tysiąc razy te same zdjęcia, na pierwszy plan powyciągane, że Putin dzwoni...

Jeszcze wczoraj w "La Repubblica" czytałem całe artykuły o tych wydarzeniach. Pewnie w Polsce jest to traktowane jako marginalne, a tam jest tak, jakby ktoś chciał nam źle życzyć. Zresztą podtrzymywane jest to udatnie.

Przykro mi było z tego powodu. Ale mecze są, choć Serbia nie brała w Euro udziału. Wszystko do oglądnięcia. Ale - co dla mnie było zaskakujące - Włosi stracili zainteresowanie piłką. W mojej ekipie Włosi nie oglądali prawie w ogóle meczów, są jacyś przygnębieni i zszarzali. Przed Euro nagle afery wypłynęły we Włoszech z totolotkami, przecież zawodnikom nie wolno inwestować w totolotka, tymczasem było nawet niebezpieczeństwo, że ich zdyskwalifikują. Teraz niby wszystko jest dobrze, grają, zwyciężają, prezentują ładną piłkę, ale moi Włosi, jak zauważyłem, podchodzą do meczów z rezerwą. Może się Włochom trochę zmienia mentalność wraz z kryzysem?

Przestali być "gogusiami Europy", elegancko i barwnie ubranymi, a stali się szarzy i "cisi". Dziedzictwo narodowe chcą wyprzedawać! Włosi się nawet zastanawiają, czy Caravaggia nie sprzedać! Zaczęło się u nich i na nich mocne oddziaływanie kryzysu! Od stycznia było 38 samobójstw przemysłowców! Teraz dzieje się to z powodów również takich, że państwo namawia na wzięcie kredytu, inwestowanie, po czym ty bierzesz ten kredyt, a oni ci go nie przysyłają. A ściągają od ciebie podatki już tak, jakbyś kredyt brał. I spóźniają się o miesiąc, dwa, a człowiek bankrutuje. Panika się zaczyna.

Aktor, który ze mną gra, nie grał od półtora roku. To jest pierwsza propozycja - mówi mi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji