Artykuły

Podwójny syndrom ojca

Adaptacji książki "Sanatorium pod klepsydrą", a ściślej, kompozycji scenariusza na podstawie prozy Brunona Schulza dokonał Jan Peszek na zamówienie tokijskiego "Theater X (CAI)" w związku z planowaną japońską edycją dzieł tego pisarza w tłumaczeniu profesora Yokio Kudo. Prapremiera "Sanatorium" odbyła się 15 października 1994 roku w Tokio. Od stycznia br. rzecz prezentowana jest z ogromnym powodzeniem na scenie Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Do Bydgoszczy spektakl trafił gwoli uświetnienia uroczystości wręczania "Złotych Wawrzynów Grzymały". Tradycją jest bowiem, że 29 stycznia jeden z laureatów prezentuje się publiczności w aktualnie granej roli. W przypadku Jana Peszka tą rolą była postać Ojca właśnie w "Sanatorium pod klepsydrą".

Proza Brunona Schulza nie jest z całą pewnością materiałem łatwym do adaptacji. Nie dialogi bowiem i nie zdarzenia składające się na akcję w potocznym tego słowa znaczeniu, stanowią istotę tej literatury. Schulzowska poetyka snu ze swymi nieprawdopodobnymi transformacjami rzeczywistości, przypominająca freudowski strumień świadomości nie może być przenoszona na deski teatru w sposób dosłowny. Trzeba tu dokonać swoistego przekładu języka literatury na język sceny. Innego użyć kodu, do innych uciec się symboli. Wiele prób inscenizacji opowiadań Schulza okazało się klęską. Peszkowi udało się utkać z tej osobliwej materii bardzo piękny spektakl. Piękny - bo harmonijny - kompozycją swą przypominający doskonały utwór muzyczny, w którym wszystkie elementy idealnie z sobą współgrają. Ogromny to sukces Peszka adaptatora, inscenizatora i reżysera. Z fragmentów wielu opowiadań stworzył on swoistą całość przedstawiającą emocjonalne relacje pomiędzy Ojcem i Synem, bo do tego głównie aspektu egzystencji człowieczej ograniczył autor adaptacji temat przedstawienia, relacje rozmaite, bo choć jest tam przede wszystkim miłość, podziw i chęć naśladowania, to jest też - gdy w grę wchodzi kobieta, erotyzm, instynkt - sprzeniewierzenie i zdrada. Ale są też w spektaklu rozważania o przemijaniu, szczęściu, śmierci czy grzechu.

Wiarygodność scenicznej sytuacji, jej prawdopodobieństwo wzmaga fakt, że artysta gra z własnym synem Błażejem. Przeniósł Peszek punkt ciężkości przedstawienia z postaci Józefa (syna) na postać Jakuba (ojca). Wielki talent i kunszt sceniczny Mistrza Jana pozwalają dobitniej przemówić autorowi "Sklepów cynamonowych", chociaż trzeba przyznać, że i Peszek-junior posiadł już całkiem ciekawy warsztat aktorski.

Uczestniczy w tym spektaklu i córka wielkiego aktora, Maria. Nie ma to jednak tu tak dużego znaczenia, jak w przypadku syna. Maria kreuje Kobietę. Kobietę, na którą składają się po trosze Matka, po trosze Adela, po trosze Bianka, po trosze wreszcie Pokojówka. I w tym układzie pomiędzy Ojcem a Synem symbolizuje po prostu kobiecość. Jest w tej roli, jak na tak młodą aktorkę, znakomita. Każdym swoim ruchem prowokuje sceniczne napięcie, co więcej - prowokuje je nawet bezruchem. Tak że rola ta -z pozoru mniej istotna - staje się jakby siłą napędową wydarzeń.

"Sanatorium pod klepsydrą" to w ogromnej mierze także sukces scenografa - Jerzego Kaliny, który w bardzo interesujący sposób zabudował sceniczną przestrzeń - realnym pozwalając być tylko łożu - symbolowi snu, śmierci i miłości. Reszta, to struktury umowne - szklana kabina, naczynie, rozmaite metalowe konstrukcje, które w różnych sytuacjach rozmaite pełnią funkcje. Nie byłoby też tego przedstawienia, bez choreografii Emila Wesołowwskiego i przepięknej muzyki Janusza Stokłosy, która tłumiła nawet niekiedy - i to nie w sensie dosłownym - padające ze sceny słowa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji