Artykuły

Wózkowa w Teatrze Polonia

"Matka Polka terrorystka" w reż. Marcina Hycnara Fundacji Teatru Montownia w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Dorota Zawadzka w portalu Natemat.pl.

Zadzwonił telefon. Po drugiej stronie Aneta Todorczuk-Perchuć.

- Zrobiłam spektakl. Przyjdź, jest premiera prasowa

Wolny sobotni wieczór, lubiany teatr, wybraliśmy się więc.

Wcześniej jednak nieco poczytałam. Tak mam, że niecierpliwość i potrzeba wiedzy zmusza mnie do dowiedzenia się więcej.

Na stronie Teatru Polonia napisano, że "spektakl to prawdziwa mieszanka wybuchowa: komizm sytuacyjny przeplata się z mrożącymi krew w żyłach zwrotami akcji. Wzruszające chwile szczerości kontrastują z błyskotliwymi, pełnymi humoru monologami. Absurdy otaczającej nas rzeczywistości zostają zdemaskowane, a nieoczekiwanym zmianom przestrzeni towarzyszy oryginalna playlista. Wszystko to, by poznać tajemnicę kobiety".

Spektakl ma się odbyć na małej scenie więc -znając teatr- wybieramy się wcześniej, by "dobrze usiąść". Przychodzimy jako jedni z pierwszych i zajmujemy miejsca w rzędzie tuż przed sceną. Zaczynają schodzić się widzowie. Kilka znanych twarzy. Chwilę przed rozpoczęciem pojawia się starszy, siwy pan z towarzyszką. Rozpoznaję w nim profesora Zbigniewa Mikołejko. Niecierpliwie szuka miejsc i w końcu wybiera jedne z ostatnich - w pierwszym bocznym rzędzie.

Gasną światła i pojawia się tytułowa Matka-Polka z wielkim wózkiem. Dowiadujemy się, że przyszła na komisariat na przesłuchanie. Zaczyna "zagospodarowywać" przestrzeń, zmienia pieluchę, gada, śpiewa, zdejmuje płaszcz, szalik, rozliczne torby, torebki. Dziecko w wózku krzyczy, mama szuka picia, gadając przy tym do ludzi siedzących w teatrze -"poczekalni". Siada na krześle obok profesora i trajkocząc bez przerwy oraz próbując wejść z nim w interakcję, zaczepnie pyta "ma Pan coś przeciw wózkom?. Widownia się śmieje. Głośno. Niektórzy rozpoznali kto zacz i wiedzą, że "wsławił" się kilka dni wcześniej pisząc artykuł o "wózkowych".

Aktorka po raz kolejny zwraca się do sąsiada, on próbuje coś powiedzieć, ona nie reaguje i monolog trwa w najlepsze. Profesor wstaje, bierze pod rękę kobietę siedzącą obok i oboje wychodzą. Wygląda na to, że pan profesor nie wytrzymał ciśnienia, zapewne oburzył go tekst, jakby wyraźnie skierowany do niego. Być może poczuł się urażony. Być może uznał to za prowokację. Ja jednak wiem - sprawdziłam , że sytuacja nie była zamierzona. To pierwsze z brzegu miejsce po prostu "gra" w spektaklu. Pan Mikołejko miał pecha, że tam właśnie usiadł. A może to nie był pech, a zrządzenie losu. Mimo to na odchodne dostał brawa! Nie była to jednak reakcja przychylna.

Wracając do spektaklu. Trzeba przyznać, że Aneta Todorczuk-Perchuć gra brawurowo - może chwilami nawet za bardzo. To nie razi, wręcz przeciwnie, dobrze podkreśla to, co autorka chciała powiedzieć i co miała na myśli.

W trakcie spektaklu wraz z Matką-Polką wspinamy się na schody i schodzimy z nich, próbujemy dostać się do autobusu i robimy - a w zasadzie próbujemy zrobić - zakupy. Oczywiście, jeśli najpierw uda nam się zmieścić z wózkiem do sklepu. Odwiedzamy wiele miejsc nieprzyjaznych matce i dziecku. Dowiadujemy się co "wózkowa" lubi a co ją wkurza.

Jest ciekawie i zabawnie. Chwilami.

Kompletnie nie rozumiem jednak, w jakim celu wmieszano w dobry, potrzebny i dowcipny tekst wątek Powstania Warszawskiego. Ni przypiął ni przyłatał. Zupełnie zbędny fragment. Nie podobało mi się także zakończenie, ale to oczywiście ocena subiektywna.

Reasumując, uważam, że wybrać się do Polonii na "Matkę Polkę Terrorystkę" - warto. Bardzo warto. Powinna zrobić to każda mama. Choćby po to, by poczuć lub przypomnieć sobie, jak to było wtedy, gdy trzeba było pamiętać, JEDYNIE o tym "że najważniejsze jest, by dwa razy dziennie umyć zęby".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji