Artykuły

Wojcieszek sześć

Wrocławianin, z którym jeszcze niedawno nikt nie chciał rozmawiać, zrobił swoją szóstą autorską sztukę w największym dolnośląskim teatrze.

Totalny sukces "Made in Poland" zrealizowanego w legnickim Teatrze Modrzejewskiej sprawił, że Przemysław Wojcieszek stał się teatralnym numerem jeden w Polsce. Każdy teatr chciał, żeby właśnie dla niego napisał swoją nową sztukę i do tego ją wyreżyserował.

W marcu, urodzony w Jelczu, a mieszkający we Wrocławiu, artysta samouk skończył 33 lata. Wiek to symboliczny, nie tylko dla twórców. Jakie będzie to nowe życie czy nowy jego okres, zadecyduje m.in. wrocławska premiera na Scenie na Świebodzkim. Przypomnijmy, że Wojcieszek składał oferty dyrekcjom wrocławskich scen, ale nikt nie miał na tyle intuicji, by mu uwierzyć. Poza Jackiem Głombem - i to legnicki teatr spił śmietankę. Młody twórca nie tylko dostał główną nagrodę za reżyserię "Made in Poland" na festiwalu w Katowicach - najbardziej prestiżowym dla zaczynających karierę artystów - ale też potem tym spektaklem wygrywał inne festiwale na pęczki.

Test dla sympatyków

Wtedy Wojcieszka wszyscy zaczynali kokietować. Nie da się jednak nie zauważyć, że jego dramaturgiczne próby w stosunku do "Made in Poland" traciły trochę impet. "Cokolwiek się zdarzy, kocham cię" wystawione w warszawskim Teatrze Rozmaitości było dużo słabsze literacko i teatralnie, od pierwszego sukcesu mniejszą siłę miał też legnicki "Osobisty Jezus". Wręcz piętro niżej spadł wałbrzyski spektakl "Ja jestem zmartwychwstaniem". Premiera we wrocławskim Teatrze Polskim będzie więc dla sympatyków tego utalentowanego twórcy czymś w rodzaju testu - w jakiej kondycji jest Wojcieszek jako dramaturg.

Romans aktorów

Wojcieszek ma też jeszcze jeden talent - wspaniale potrafi pracować z aktorami. Tak mówią wszyscy, którzy brali udział w jego produkcjach.

Najnowsza premiera "Zaśnij teraz w ogniu", którą będziemy oglądać od 5 października na Scenie na Świebodzkim, opowiada o środowisku, w którym autor porusza się od wielu lat, czyli o aktorach. W zapowiedziach można przeczytać, że to historia miłosna. Para głównych bohaterów: Ola (Anna Ilczuk) i Michał (Mirosław Haniszewski) zaczynają karierę zawodową w stolicy, a ich miłosny związek próbują zniszczyć rodzice bohaterki: Ewa (Halina Rasiakówna) i Zbigniew (Wiesław Cichy) - para niespełnionych aktorów z prowincjonalnego teatru.

Muzycznie oprawił to przedsięwzięcie jazzowy Contemporary Noise Quintet.

Trzymajmy kciuki za Przemka i jego aktorów. To szósta wyreżyserowana przez niego sztuka. Czy tylko siódemka musi być szczęśliwą liczbą?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji