Artykuły

Nie lubię burleski (fragm.)

Wrocławska publiczność nie ma chyba powodów do narzekania na brak doznań i wra­żeń artystycznych. Okazuje się jednak, że nie tylko w biosferze zachowana musi być równowaga. Również rze­czywistość teatralna, niezależ­nie od paradygmatu kulturo­wego w jakim funkcjonuje, działa na podobnych zasadach. Parę tygodni ternu dane mi było obejrzeć przedstawienia, o których prawdę powiedziawszy ze względu na ich właściwości wolałbym jak najprędzej zapomnieć. Niewie­le dobrego potrafię o nich po­wiedzieć - nie podzia­łały one na mnie. bo­wiem inspirująco, jak rów­nież nie dostarczyły szcze­gólnych doznań. Nie z samych jednak przyjemności składa się żywot recenzenta i bardzo dobrze, bo rozpieszczanie na dłuższą metę nie wychodzi na dobre.

Zrealizowana ostatnio w Teatrze Kameralnym sztuka Giowanniego Pampiglione pt. "Karnawał" jest świadectwem, kłopotów repertuarowych ja­kie przechodzi ta scena. Plano­wane w najbliższym czasie premiery ("Upiory" Ibsena i "Vatzlav" Mrożka) miejmy na­dzieję wyklarują sytuacje. Tymczasem jednak mamy właśnie karnawał - eklektycz­ny, przyciszony i niezdecydowany. Założenia tego spektaklu, jego przestanie, możli­we do zrekonstruowania, wy­raźnie zdają się przerastać moż­liwości twórcze jego realizato­rów. Stara zasada "co nagle to po diable" sprawdza się doskonale w tym przypadku. Sztuka nawiązuje do XVIII-wiecznej literatury włoskiej, atmosfery właściwej twórczości Goldoniego, czy późniejszych utworów Pirandella.

Pampiglione w rozmowie umieszczonej w programie stwierdza również, iż " nie zaistaniałby także - bez Gomrowicza i jego Formy". Akcja rozgrywa się na ascetycznej, pustej scenie współczesnego teatru, gdzie postacie, właściwie komedii dell arte poszukują swego miejsca w konstelacjach scenicznych sytuacji, rozdarte między nastrojem melancholii i zabawy. Radość nie jest tu jednak pełna, a smutek wydaje się powierzchowny. Wrażenie jakie udzieliło mi się podczas ogladania przedstawienia to nastrój jakby pół-snu , oczekiwania na coś, co dopiero się wydarzy. Całość przypomina jednak bardziej szkic przedstawienia, niż wypełniona realizację. Niewątpliwie podobać się może niezwykle sprawny (warsztatowo i fizycznie) Krzysztof Dracz jako Arlekin oraz... wanna z wypełniającą ją Beatą Rakowską i Agnieszką Grankowską - studentkami PWST. To jednak chyba nieco za mało. Mam wrażenie, że reżyser chciał za dużo powiedzieć nie bardzo wiedząc jak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji