Artykuły

Przychodzę z zewnątrz, widzę inaczej

Spektakl "Samotność" Teatru Lalek "Banialuka" w Bielsku­-Białej, utrzymujący się w reper­tuarze już przeszło dwa lata, za­sługuje na uwagę z kilku powo­dów. Zbudowany jest na prozie Brunona Schulza, której próby inscenizacji w teatrze najczęściej zawodzą. Z trudną materią litera­cką autora "Sklepów cynamono­wych" zmierzył się cudzoziemiec, francuski reżyser, Francois Lazaro, który miał ambicję i odwagę wkroczyć na teren w jakimś sen­sie mu obcy, ale fascynujący bo­gactwem symboliki. Nie uległ jej urokom i złudnym pokusom. Po­służył się dość ascetyczną formułą scenicznego przekazywania boga­ctwa prozy Schulza, co wydaje się zaletą niepodważalną pośród naj­częściej rozbuchanych teatralizacji jego utworów.

Lazaro wybrał do swej insceni­zacji jedno opowiadanie - "Sanatorium Pod Klepsydrą", wzbo­gacając jego zawartość kilkoma innymi, by poszerzyć znacznie te­mat, który go zainteresował. A więc świat ojca narratora, w któ­rym pogrąża się on i zanurza jak w skomplikowanym i pokrętnym labiryncie snu. Francuski reżyser trafnie wyczuł obsesję Schulza. Twórca bowiem "Traktatu o ma­nekinach" (wyłożył w nim swoje poglądy estetyczne) własną biogra­fię starał się przetworzyć w "pry­watną mitologię", nadając jej równocześnie, dzięki kreowaniu świata wizji, rangę rozprawy po­dejmującej fundamentalne proble­my ludzkiej egzystencji. Opis wę­drówki narratora, który odwiedza w sanatorium umierającego ojca - jest monologiem wewnętrznym i tę konwencję reżyser zachował w swoim przedstawieniu. Aktor-narrator siedzi przy ogromnym stole. Jak w sennych zbitkach - pełni on wielorakie funkcje. Jest ptasim gospodarstwem ojca, przy­pomina o jego pasji kupca, wyko­nującego swój zawód z powołaniem, jest też miejscem, gdzie rozgrywa się przejmujący dramat samotności. Reżysera -- w tym ujęciu - zafascynował przede wszystkim jednostkowy los czło­wieka. Człowieka oderwanego od rzeczywistości, pogrążającego się w świecie, w którym wszystko ulega przedziwnym deformacjom. Ludzie, zwierzęta i przedmioty poddawane są prawom, jakie obo­wiązują w marzeniach lub maja­kach sennych. I dopiero w tej sferze zyskują pełnię swej reali­zacji, jak też charakter pojemnych symboli.

By świat ten unaocznić - w teatrze pomogła lalka animowa­na przez widocznych dla widzów aktorów, działających jednak w cieniu, z obandażowanymi twa­rzami. Są znakami sfery podświa­domości narratora, gdzie toczy się wciąż gra pełna dwuznaczności; pojawia się i znika obraz ojca, uosobiony animowaną lalką, i wszystko to, czego człowiek nie potrafi zatrzeć w swojej pamięci, z czym musi żyć jak z ciężkim, dla wielu zbyt ciężkim bagażem. Skromność i oszczędność w posłu­giwaniu się sztuką animacji lal­kowej przyjdzie wpisać reżysero­wi po stronie osiągnięć, tak, jak zgoła niespotykaną obecnie dba­łość o wyraziste i klarowne prze­kazanie tekstu, wspieranego traf­nie obrazem. "Przychodząc z ze­wnątrz, widzę inaczej", napisał w programie. Tak i nie. Swoim spektaklem uzmysłowił raczej, że proza Schulza jest ogromnie uni­wersalna, a jej poetyckości i sym­boliki nie trzeba w sposób tautologiczny wzbogacać nadmiarem pomysłów scenicznych. Lazaro, ni­czego nowego nie odkrywając, pokazał to, co istotne w tej twór­czości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji