Artykuły

Zabawa i teatr

"Psoty wróbelka" w reż. Laury Słabińskiej w Teatrze Kubuś w Kielcach. Recenzja Ryszarda Kozieja w Radiu Kielce.

W sobotnie popołudnie na najmłodszych widzów już przed budynkiem Teatru przy ulicy Dużej czekali klauni, jeden nawet na szczudłach, energicznie zapraszali i tych małych i tych dużych, by wchodzili do środka, a w środku, w foyer Teatru, na ścianach rozwieszone plansze w różnych kształtach, na podłodze wygodne maty i pudełka z kredkami. Dzieci nie trzeba było zachęcać do zabawy, żwawo zabrały się do radosnej twórczości, której przyświecało hasło "mażemy marzenia". Rozochocone zabawą nie bardzo chciały później przejść na widownię, stąd premierowy spektakl nieco się opóźnił i gdy zabrzmiały pierwsze akordy prostej i wesołej muzyki Tomasza Kiniorskiego, gdy gasły światła, na widowni panował jeszcze radosny harmider. Nieco się uciszyło, gdy na scenie pojawił się Błażej Wawszczyk jako teatralny Pracownik Techniczny mocujący się z zepsutą szufladą garderoby, bo rzecz dzieje się w teatrze a konkretnie w teatralnej garderobie właśnie. Wcześniej w garderobie buszował Wróbelek Elemelek - pocieszna pacynka animowana przez Andrzeja Skorodzienia i gdy naprawiona szuflada nagle się wysunęła popychając Pracownika Technicznego dziecięca widownia zareagowała, jak na klaunadę przystało, radosnym śmiechem.

Początek spektaklu w ogóle zapowiadał doskonałą interakcję z dziećmi, a premierowa publiczność była wręcz wymarzona. Autorka adaptacji wierszyków Hanny Łochockiej na scenę i reżyserka spektaklu w jednej osobie Laura Słabińska wybrała głównie jedną z rymowanek pod tytułem "Jak to nikt przy egzaminie byle czym się nie wyminie". Jej pomysł na spektakl i konwencję teatru w teatrze polegał na tym, że pracownicy techniczni sceny (obok Błażeja Wawszczyka występuje jeszcze Małgorzata Oracz jako sprzątaczka, ale tu eufemistycznie nazwana Konserwator Powierzchni Płaskich) przeglądają scenariusz spektaklu o Wróbelku Elemelku i sami postanawiają ów spektakl odegrać.

Rzecz w tym, że trudno z rymowanki Hanny Łochockiej zbudować coś więcej, niż proste rymowanie właśnie, i najprostsze przecież działania aktorskie na scenie siłą rzecz ów wdzięczny i dźwięczny rytm rymowanki wyraźnie zaburzają. W efekcie - nie bardzo wiadomo, o czym jest ta sztuka. Oczywiście w przedstawieniu dla najmłodszych, a do takich widzów jest ono adresowane, niekoniecznie treść musi być najważniejsza i rzeczywiście na początku spektaklu działo się wiele fantastycznych rzeczy wprowadzających niejako młodego widza w świat teatralnego "dziania się". Poza wspomnianą wcześniej klaunadą Błażeja Wawszczyka były to także próby tworzenia lalek z miotełek do kurzu albo przepychaczy do umywalek i gumowych rękawiczek. Takie pomysły płynące ze sceny na pewno rozwijają świat dziecięcej wyobraźni. Z rymowanki Hanny Łochockiej doskonale sprawdzały się tylko te fragmenty, które wywoływały interakcję dzieci, gdy Wróbelek nie potrafił dodać dwa do dwóch widzowie ochoczo pomagali ptaszkowi. Reagowali też szalonym śmiechem, gdy Elemelek przekręcał imię Pracownika Technicznego. Później niestety wszystko siadło, nawet bardzo energiczna Małgorzata Oracz, śmiejąca się i dwojąca na scenie nie mając możliwości wejścia w interakcję z widownią niewiele mogła wskórać rymując kolejne wersy Elemelkowych przygód. Dopiero finał krótkiego spektaklu ożywił na nowo publiczność. Na scenie pojawił się Dyrektor Teatru - w tej roli Andrzej Skorodzień - i namówiony przez pracowników do wspólnego występu w sztuce o Wróbelku daje się ponieść scenicznym emocjom co jest jednocześnie i niesamowicie śmieszne i prawdziwe. Wielkie brawa za tę scenę.

Jak już powiedziałem, najmłodsza publiczność premiery była wręcz wymarzona. Dzieci doskonale jak widać przygotowane mazaniem marzeń przed spektaklem były gotowe na spontaniczną zabawę podczas przedstawienia. Gdyby zachować tę konwencję interakcji do końca, z pewnością wychodziłyby zachwycone, po premierze, odniosłem wrażenie, że bardziej były nieco zdezorientowane. Później jednak znów mogły mazać marzenia, więc zabawa raczej się udała.

Widać po tej premierze, że takiego rodzaju spektakle, mniej dydaktyczne, bardziej zabawowe, w Teatrze "Kubuś" bardzo są potrzebne i należy się cieszyć, że dyrektor Robert Drobniuch zapowiada więcej przedsięwzięć pod hasłem "Baja dla najnaja".

(emisja w programie "Pierwsza recenzja" 14.10.2012 roku)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji