Artykuły

Koncept o umieraniu

Powodzenie spektaklu, którego te­matem jest medyczny przypadek, zależy od tego, czy uda się poka­zać nie przypadek, ale człowieka. Teresa Budzisz-Krzyżanowska tak właśnie zrobiła

"Dowcip" Margaret Edson to do­brze napisany i dobrze skonstru­owany tekst z wielką rolą dla jednej aktorki. Jest tam owszem kilka in­nych postaci, ale mają zdecydowanie podrzędne znaczenie. To nie tyle posta­ci, co reprezentanci różnych rodzajów podejścia do pacjenta i medycyny (jako że spektakl rozgrywa się w szpitalu). Niezbyt mądra, ale dobra i czuła pielę­gniarka, młody stażysta - prymus i na­ukowiec, który widzi w pacjencie prze­de wszystkim przypadek medyczny, pro­fesor - wybitny, ale rutynowy lekarz.

Tytułowy "dowcip" (wit) to nie tyle makabryczny dowcip, jaki sprawia czło­wiekowi nagła śmiertelna choroba, ile "koncept". Pojęcie, którego literaturo­znawcy używają w odniesieniu do poezji Johna Donne'a, XVII-wiecznego angiel­skiego poety metafizycznego. To zaska­kujące, pomysłowe, dziwaczne, drażnią­ce porównanie, łączące różnorodne do­świadczenia ludzkie. Mistycyzm i fizjo­logię, intelekt i konkret, żart i powagę.

John Donne jest w sztuce Margaret Ed­son drugim, ukrytym, głównym bohate­rem. Pierwszą główną bohaterką jest pro­fesor literatury Vivian Bearing, u której wykryto raka. Vivian całe życie zajmowa­ła się Donne'em i na świat patrzy przez jego poezję. Teraz doświadcza na włas­nym ciele tego, o czym pisał poeta: śmier­ci. Poezja nie jest dla niej ucieczką od cier­pienia ciała; pomaga jej przeżyć (o ile tak można to nazwać) umieranie świadomie.

Ten koncept autorki jest efektowny i dowcipny. Vivian Bearing tworzy dla publiczności teatr własnego umierania: zderza - jak Donne - naturalistyczną fizjologię z wyostrzoną świadomością i in­teligencją, słabość ciała z ciętą obserwa­cją, poczucie humoru z rozpaczą. Ta ro­la to zadanie dla gwiazdy i świetnej ak­torki jednocześnie (co nie zawsze idzie w parze). Vivian musi przykuwać uwa­gę samą swoją obecnością (jak gwiazda) i jednocześnie poruszyć widzów, prze­konać ich do pomysłu autorki.

Teresa Budzisz-Krzyżanowska bardzo precyzyjnie prowadzi rolę - jest jedno­cześnie aktorką i postacią. Wzrusza i skła­nia do zastanowienia. Przekonuje, że umierający też jest myślącym człowie­kiem, choć chcemy widzieć w nim tylko cierpiące ciało. Dla niej i dla tekstu Mar­garet Edson warto było obejrzeć ten spek­takl. Szkoda jednak, że pozostałe role by­ły tylko pozostałymi rolami - dość szki­cowo i banalnie nakreślonymi postacia­mi, że spektakl nie był na takim pozio­mie jak jego główna aktorka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji