Artykuły

Wyspa błaznów

"Burza" w reż. Dana Jemmetta w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Szymon Spichalski w serwisie Teatr dla Was.

Dan Jemmett wyszedł od ciekawego pomysłu. Po podniesieniu kurtyny oczom widzów ukazuje się kilkupoziomowa konstrukcja. Przypomina ona opuszczoną przystań portową. Widzimy ją od jej wewnętrznej strony. Od zewnątrz jest ona otoczona murami z drutem kolczastym. Na barierkach widnieje kilka liter ze zniszczonego napisu ,,Catford Lido". Świat przedstawiony jest z góry określony jako nieprzyjazny. Rajska wyspa z dramatu Szekspira ustępuje miejsca szarzyźnie.

Mieszkańcami tego miejsca są Prospero (Andrzej Seweryn) z córką Mirandą (Anna Cieślak). Sylwetka maga różni się od powszechnie ogranego modelu. Seweryn świadomie ucieka od pokazania Prospera jako zdystansowanego mędrca. Przyszły teść Ferdynanda ma aparycję żula spod sklepu. Podobnie jest ze sposobem, w jaki się wypowiada. Aktor po prostu wykrzykuje swoje monologi. Przekazywane córce życiowe mądrości brzmią o tyle niewiarygodnie, że summa summarum ojciec dziewczyny raczej bełkocze niż naucza. Seweryn traktuje postać Prospera z dużym dystansem. Stary mężczyzna jest magiem, ale raczej takim spod znaku czarownika, który wyjmuje króliki z kapelusza. Miranda jest ubrana jak młoda kurewka.

Kontrastem dla tej pary są przybysze z zewnątrz - Alonso, Ferdynand i inni. Wszyscy są ubrani w beżowe garnitury rodem z lat 20. Jemmett wzbogaca swoje przedstawienie współczesnymi elementami, ale pozostaje wierny szekspirowskiej narracji. Jawnie sięga po stylistykę farsy. Bo właściwie tym jest widowisko w Teatrze Polskim - niewybredną komedią. Nie znaczy to jednak, że reżyser poprzestaje na względnie zabawnych aspektach komicznych. Wspomniani rozbitkowie wychodzą z dużego pudła pośrodku sceny, do którego wejścia zasłonięte są czerwoną kurtyną. Gdy Gonzalo lub któryś z jego towarzyszy wraca do środka tej konstrukcji, ,,kuli się" niczym kukła w walizce lalkarza. I rzeczywiście gra aktorska wybranych postaci jest pełna odruchów, które są mechaniczne, sztuczne. Jemmett nawiązuje do formuły ,,teatru w teatrze" i robi to w całkiem inteligentny sposób. Z kolei rozwiązanie akcji pokazuje Prospera, który wyrzeka się swojej magii. Ale nie udaje mu się złamać swojej różdżki ani wyrzucić ksiąg. Czy nie jest ta ,,Burza" opowieścią o złudzeniach człowieka? A całe widowisko nie okazuje się tylko majaczeniem pijanego, zawiedzionego życiem mężczyzny?

Alkohol leje się tutaj strumieniami. Stanowi nawet pewien lejtmotyw przedstawienia. Konwencja farsy nie unika w końcu odwołań do takich interpretacji. Niestety ma to dla samego widowiska złe skutki. Aktorzy świadomie grają przerysowane postaci. Na dłuższą metę jest to męczące. Jak na dłoni widać, że reżyser podszedł lekceważąco do psychologii postaci. Ma być zabawnie, a przeważnie jest żenująco. Więcej pojawia się tutaj wygłupów i egzaltacji. Są aktorzy, którzy świetnie odnajdują się w takiej konwencji, ale unikają przy tym przesady - Szymon Kuśmider jako Trinkulo czy Krystian Modzelewski jako Kapitan. Postaci są płytkie, jednowymiarowe, ale to już wynika z konwencji spektaklu. Aktorzy po prostu nie mają czego grać. Nawet Andrzej Seweryn przypomina monolit, a jego stylizowanie się na abnegata zaciera w końcu niuanse psychologiczne Prospera. Kompletną pomyłką jest rapujący Ariel.

Kolejne sceny zlewają się w monotonną całość. Jemmett tak bardzo chciał zrobić bezpretensjonalną komedię, że jego silenie się na śmieszność przynosi odwrotny do zamierzonego efekt. Bolączką tej ,,Burzy" jest niedopracowanie w tworzeniu pełnokrwistych postaci. Z drugiej strony inscenizacja w Polskim wyłamuje się ze schematu przeładowanych intelektualnie przedstawień tego dramatu Szekspira. Udało się zawrzeć parę rozwiązań, które nadają wartość całemu przedsięwzięciu. Świat tej ,,Burzy" przypomina przekaz ,,Statku szaleńców" Hieronima Boscha. Nierówne widowisko ma jedną perełkę - Kalibana w wykonaniu Piotra Cyrwusa. Aktor nie unika wspomnianego już przerysowania, ale w tym wypadku jest to uzasadnione. ,,Diabelski" pomiot porusza się jak pokraka. Patrzenie na niego jest w pewien sposób bolesne. A w końcu to on - pośmiewisko wszystkich dookoła - jest największym przegranym w ,,Burzy".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji