Artykuły

Zlikwidować województwo, by ratować kulturę?

Może samodzielne woj. opolskie to nie jest dobry pomysł, jeśli nie daje rady z finansowaniem kultury? Rozwiążmy województwo zamiast muzeów, teatrów i bibliotek - postuluje poeta Tomasz Różycki w Gazecie Wyborczej - Opole.

Piotr Zapotoczny: Zaniepokoiły pana pewnie zapowiedzi drastycznych cięć dotacji z budżetu samorządu województwa dla opolskich instytucji kulturalnych?

Tomasz Różycki*: Tak. To jest sprawa, która dotyczy wszystkich ludzi uczestniczących w życiu kulturalnym regionu, nie tylko tych związanych bezpośrednio z tymi instytucjami.

Władze regionu tłumaczą, że cięcie wydatków na kulturę to efekt mniejszych niż zakładano wpływów do budżetu.

Nie jestem ekonomistą, rozumiem, że urząd marszałkowski ma jakieś swoje argumenty. Myślę jednak, że warto sobie zadać pytanie: Co będzie później? To znaczy, wyobraźmy sobie sytuację, gdy instytucje, które otrzymają mniej pieniędzy, zostaną zamknięte.

Albo zostanie zamknięta ich część. Czy nie będzie szkoda wysiłku włożonego w ich powstanie i rozwój? Wysiłku ludzi, którzy pokonali wiele przeszkód, by swoją idée fixe - często postrzeganą jako niepotrzebną - wcielić w życie.

Dominujący pogląd jest taki, że można żyć bez instytucji kultury, że nic się nie stanie. Ważne, byśmy mieli co jeść, by były drogi lub by coś generowało pieniądze, bo pieniądze załatwią całą resztę.

Ale przecież kultura to jedyne, co po nas zostaje. Nie po to jeździ się do Włoch czy Grecji, by podziwiać ich gospodarkę i ekonomię. Jeździmy tam, by podziwiać ich kulturę - to, co zostało tam wypracowane przez wieki.

Nie wiem, jak to się dzieje, ale w połowie francuskich miasteczek w Masywie Centralnym nie ma ani żadnego przemysłu, ani pól uprawianych przez okoliczną ludność. Jedyne, co tam działa, to instytucje kultury. Te miasteczka są oblegane przez turystów i mają swoje dochody. Nie wiem, jak to się przekłada na ekonomię, ale to wiadomo nie od dziś. Mówiąc krótko: bardzo łatwo doprowadzić do upadku kultury, ograniczając jej finansowanie, ale trudno to potem odbudować.

Tymczasem władze, które decydują o cięciach, jednocześnie lamentują, że młodzi opolanie stąd uciekają.

- Jeśli mówią o wyludnianiu się Opolszczyzny, to niech wiedzą, że tego typu działania jeszcze bardziej to przyspieszą. Gdybyśmy tu zbudowali fabrykę Porsche, która zapewni miejsca pracy, to trzeba pamiętać, że jeśli prócz tej fabryki w mieście nie będzie miejsc, gdzie można pójść, coś obejrzeć, to taka inwestycja nam nie pomoże jako regionowi.

Jeśli pozamykamy biblioteki albo nie damy im pieniędzy na książki, tylko zrobimy z nich miejsca rozrywki, to szybko się odbije na stanie edukacji, młodzież stąd ucieknie jeszcze szybciej, niż nam się zdaje. Mnie jest głupio przypominać, że kultura jest ważna.

Bo przecież kultura generuje pieniądze, choć nie bezpośrednio. Ludzie, którzy podróżują do innych miast, by obejrzeć wystawę, spektakl czy uczestniczyć w wydarzeniu kulturalnym, dają zarobić tamtejszym restauratorom, sklepikarzom czy hotelarzom, a nie naszym.

Mam nadzieję, że urzędnicy zdają sobie z tego sprawę, że mają świadomość, iż taki model działa w całej Europie i na sporym kawałku świata. Niektóre gminy, społeczności, są świadome, że jedynym ich atutem i często jedynym źródłem utrzymania jest to, że są w miejscu, które przyciąga ludzi z powodu swojej kultury lub wydarzeń, jakie się tam odbywają.

Inna rzecz to kwestia tak zwanego pączkowania. To znaczy jedno wydarzenie kulturalne przyciąga następne i kolejne. Są fenomeny miejsc, które bardzo szybko stały się centrami kultury, na przykład Wrocław lub Trójmiasto, dlatego że wokół jednego wydarzenia zaczęły powstawać kolejne. Myślę, że jeśli młodzi ludzie znajdą jakąś inspirację w miejscu, w którym przebywają, to z czasem sami z siebie będą chcieli stworzyć coś nowego.

Opole powinno wykorzystać ten moment, kiedy jest tutaj tylu studentów. Spędzają tu pięć lat i jeśli przez ten czas uda nam się ich zarazić kulturą i zaproponować coś ciekawego, to nawet jeśli stąd wyjadą, to nie zapomną o tym, czego się dowiedzieli, co widzieli, czego doświadczyli. Chyba lepszej promocji Opolszczyzny nie ma.

Dyrektor teatru przekonuje, że poradzi sobie mimo mniejszej dotacji. Nie zwolni ludzi, ale ograniczy liczbę przedstawień i premier. Zatem ucierpią jedynie widzowie.

- To będzie generowało kolejne absurdy. Teatr będzie się starał udowodnić przed urzędem takim czy innym, że zarabia z wpływów za bilety. W związku z czym będzie puszczał takie przedstawienia, które będą generować pieniądze. Będzie rezygnował z przedstawień, które nie będą się natychmiast zwracać. A przecież kultura nigdy się nie zwraca natychmiast, a przede wszystkim nie kultura wysoka. Przecież tylko dlatego, że były możliwości zrobienia czegoś ambitnego w Opolu, pojawiają się światowej klasy reżyserzy, mogą się tu zjawić artyści, przyjechać pisarze.

Samorząd mówi, że to nam niepotrzebne, ale mówi wtedy o sobie, o swojej świadomości o swoim stanie duchowym, o tym, czego im brakuje do szczęścia, jaka kultura im wystarcza. Nie można kultury podporządkować ekonomii i rozliczeniom. Wydaje mi się, że państwo polskie ma obowiązek pilnować tej kultury. Jeśli nie są w stanie zrobić tego władze samorządowe, to wtedy powinno zainterweniować państwo i doprowadzać do tego, by instytucje kultury nie padały, czy też nie miały kłopotów, które zagrażają ich istnieniu.

Zdaniem zarządu województwa pieniądze przeznaczone na kulturę, choć mniejsze wystarczą na funkcjonowanie muzeów, czy teatru. Tylko czy to funkcjonowanie nie będzie de facto wegetowaniem?

- Inne miasta fundują stypendia, nagrody literackie, międzynarodowe festiwale i wydarzenia, żeby tylko skorzystać na kulturze, na ludziach i twórcach, których mają u siebie. Może im, naszym samorządowcom, postawić jakieś wotum nieufności? Jeśli rzeczywiście władze samorządowe są pod ścianą, wskazując na ekonomiczne wskaźniki, to trzeba liczyć na państwo.

I takie petycje jak ta internetowa [do ministra kultury, by zainterweniował na Opolszczyźnie red.] mają swoją dobrą stronę, bo jest to inicjatywa społeczna, powstaje jakaś grupa, która chce o kulturze przypominać, upomina się o nią.

Bo może jest coś nie tak z naszym województwem? Może samodzielne opolskie to nie jest dobry pomysł, jeśli nie dajemy sobie rady z finansowaniem kultury? Może ten ciężar łatwiej byłoby udźwignąć wspólnie z Wrocławiem lub Katowicami? Rozwiążmy województwo zamiast muzeów, teatrów, pism i bibliotek.

*Tomasz Różycki - poeta, laureat Nagrody Kościelskich, dwukrotnie nominowany do Nike. Wykłada język francuski i literaturę na Uniwersytecie Opolskim

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji