Artykuły

Zielona Góra. Lubuski Teatr wg Czechowskiego

- Kolejny sezon otworzy znakomity reżyser Wojtek Klemm. Pojawią się takie nazwiska jak Rychcik, Marcin Liber, Lech Raczak, Remigiusz Brzyk. Prowadzę rozmowy z Mikołajem Grabowskim - mówi Robert Czechowski, który już drugi raz wygrał konkurs na szefa zielonogórskiej sceny.

Dyrektorem można być na dwa sposoby. Podlizywać się komu się da, akceptować wszystko. Przy tej opcji jest szansa, że po śmierci nawet postawią ci pomnik. Albo zwalniać wszystkich i nie liczyć się z nikim, by samemu stracić posadę po dwóch latach. Nie chcę być ani tym pierwszym, ani tym drugim dyrektorem - mówi Robert Czechowski.

Paulina Nodzyńska: Pomysłów na teatr ma pan milion. Planowane festiwale i projekty z trudem zmieściły się na 60 stronach. Jaki więc będzie teatr w Zielonej Górze przez najbliższych pięć lat?

Robert Czechowski: Scenę nadal zamierzam realizować zgodnie z ideą "szlachetnego eklektyzmu". Musi być tak, jak na monoteatralne miasto przystało. Teatr ma być jak dobra księgarnia. Każdy powinien znaleźć tu różnorodny wachlarz propozycji. Teatr na pewno będzie odważny. Pojawią się bardzo ciekawi, kontrowersyjni i zmuszający do myślenia twórcy. Z drugiej strony, nie zabraknie spektakli dla dzieci i młodzieży. Kształtowanie młodych umysłów to dla mnie fundament. I wreszcie trzecia historia: teatr z uśmiechem. Każdy z widzów powinien znaleźć propozycje na wesoło. Stawiam na reinterpretacje klasycznych komedii polskich. Teksty, często zapomniane, mają ogromny potencjał. Chcemy je przepisywać na język współczesny. Na pewno położę duży nacisk na klasykę.

To także ze względu na kwestie oszczędnościowe?

- Tak. W tym przypadku nie wykończą nas tantiemy. Wolę zapłacić jednorazowo kilka tysięcy złotych dramaturgowi, który przepisze "Grube ryby" czy "Klub kawalerów" na nasze czasy niż płacić za każdy spektakl 300 zł. Wychodzą setki tysięcy. Przy naszym budżecie to oszczędność niebagatelna.

Spośród pana pomysłów szczególnie rzuciła mi się koncepcja ,,Wozu Tespisa". Na czym będzie polegać?

- Odwołujemy się do historii teatru. To coś na wzór trupy wędrującej. Postaramy się o nietypowy, oryginalny pojazd. Niech jego drzwi otwierają się niczym w filmach o Batmanie. W tak dostosowanym autokarze, wyposażonym w przenośną scenę, aktorzy wyruszają do miejsc, w których dostęp do kultury jest prawie zerowy.

Oprócz tego nie obejdzie się bez festiwalu Pro Vinci, który prezentuje najciekawsze dokonania mniejszych ośrodków teatralnych. Chciałbym też reaktywować scenę lalkową, zorganizować czytelnię bajek dla dzieci w szpitalu. Będziemy też współpracować z teatrami zagranicznymi, np. niemieckimi i czeskimi.

Co nas czeka jeszcze w tym sezonie?

- Niebawem zobaczymy interpretację "Snu Nocy Letniej" Szekspira. W to przedsięwzięcie angażujemy cały zespół artystyczny. Później Paweł Kamza przystąpi do realizacji "Zemsty" Fredrowskiej. Równolegle z nim Jan Szurmiej będzie pracował nad komedią muzyczną "Siostrunie" o śpiewających siostrach zakonnych. Sezon zakończymy sztuką Natalii Korczakowskiej - wybitne nazwisko polskiej reżyserii. Zrealizuje u nas absolutnie nowy, awangardowy kierunek, mianowicie baśń dla dorosłych. Tytuł będzie brzmiał "Jaś i Małgosia, czyli my" lub "Jan i Małgorzata, czyli my". Kolejny sezon otworzy z kolei znakomity reżyser Wojtek Klemm. Pojawią się takie nazwiska jak Rychcik, Marcin Liber, Lech Raczak, Remigiusz Brzyk. Prowadzę intensywne rozmowy z Mikołajem Grabowskim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji