Artykuły

Płock. Kultura będzie jeszcze biedniejsza w 2013 r.

Płockie placówki kulturalne w 2013 r. będą miały mniejsze budżety niż w tym roku. Zamierzają więc szukać sponsorów i słać wnioski o dofinansowanie do "wszystkich świętych".

Bogusław Deptuła jest redaktorem naczelnym cenionego magazynu "Art & Business". W ostatnim wydaniu programu telewizyjnego "Tygodnik kulturalny", podsumowującego 2012 r. w różnych dziedzinach kultury powiedział: "To był nie najlepszy rok w sztuce. I co gorsza, on zapowiada, że będzie gorzej. Dlatego że różne instytucje mają coraz mniej pieniędzy. Te pieniądze są regularnie przycinane. Bez pieniędzy można żyć, ale to życie nędzne, tworzyć jest gorzej".

Wyjątkiem w regularnym przycinaniu nie są budżety płockich placówek kulturalnych. Ten należący do Teatru Dramatycznego w 2012 r. zmniejszył się z ok. 4,9 mln zł do ok. 4,1 mln. W roku przyszłym, jak informuje dyrektor Marek Mokrowiecki, ma być uszczuplony o nieco ponad 6 proc.

Dyrektor zapewnia, że mimo wszystko nie zamierza pożegnać się z żadnym aktorem. Oszczędności planuje poszukać np. w doborze scenografii.

- Wielki Adam Hanuszkiewicz, kiedy odchodził z Teatru Narodowego w Warszawie, powiedział, że dobry teatr można robić nawet w stodole. Jestem tego samego zdania. Widownię przyciąga przede wszystkim ciekawa historia, dobrze zagrana przez aktorów, nawet na tle białej ściany. Może nie będziemy tak radykalni. Ale też nie ma co stawiać na scenograficzny przepych. Poradziliśmy sobie przed rokiem, podobnie będzie i teraz - komentuje szef Teatru Dramatycznego w Płocku.

Z podobnym jak teatr uszczupleniem budżetu musi się też liczyć Muzeum Mazowieckie. A przypomnijmy, że w 2012 r. dotacja na wydatki bieżące w tej placówce spadła z ponad 5,7 mln zł do ponad 4,8 mln. Z tego powodu nie odbyła się kolejna edycja Pikniku Etnograficzno-Archeologicznego, muzealnego dofinansowania nie otrzymał też Jarmark Tumski.

- Trzeba sobie jakoś radzić. Nie zamierzamy ustawać w poszukiwaniu sponsorów i mocno trzymamy kciuki, by nie opuścili nas nasi wielcy darczyńcy, czyli PERN i Orlen. To głównie dzięki nim np. mamy co pokazać w niedawno otworzonych salach poświęconych sztuce galicyjskiej i art deco - podkreśla Leonard Sobieraj.

Mimo cięć muzeum potrafiło w tym roku przygotować świetną wystawę "Wydobyć duszę, zatrzymać chwilę... o fotografii płockiej w półwiecze PTF" - swoją drogą, można ją jeszcze oglądać. Teatr z kolei mógł pochwalić się premierą dwóch spektakli, będących okazją do prezentacji dużego talentu trzech aktorów: w sztuce "Ostatnia taśma" błysnął Jacek Mąka, a w przedstawieniu "Trzech mężczyzn w różnym wieku" brylowali Krzysztof Bień i Sebastian Ryś. Tych "celnych strzałów", co tu kryć, nie było jednak dużo.

Teatr i muzeum są placówkami podległymi Samorządowi Województwa Mazowieckiego. Ale cięcia nie ominą również ośrodków kultury należących do miasta.

Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki, mający w tym roku ponad 8,5 mln, ma mieć odjęte ok. pół miliona. Dyrektor placówki Artur Wiśniewski przyznaje, że ten uszczerbek nie grozi radykalnym pogorszeniem jakości wydarzeń organizowanych przez POKiS.

Mogą być więc spokojni fani sztandarowych płockich imprez kulturalnych: Audioriver, Reggaeland, Festiwalu Muzyki Jednogłosowej, Rynku Sztuki czy Transgranicznego Festiwalu Sztuk "SkArPa" im. Stefana Themersona.

- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Z racji mniejszego budżetu chcemy np. bardziej promować płockie zespoły muzyczne, a talentów u nas nie brakuje - przekonuje Artur Wiśniewski. - W jeszcze większej mierze zamierzamy sięgać po własne pomysły i sprzęt, znów odwiedzimy płockie osiedla, zachęcając do twórczego korzystania z różnych dziedzin kultury. Oczywiście pojawią się też gwiazdy dużego formatu, choć w ich doborze będziemy jeszcze bardziej uważnie obracać w dłoni każdą złotówkę. Żeby nie marnotrawić na "byle co" tych pieniędzy, które nam zostały.

Pomysły proste i niezbyt kosztowne obiecuje również Płocka Galeria Sztuki. Choćby w formie warsztatów twórczych dla płocczan małych i dużych - np. z udziałem artystów, których wernisaże odbywać się mają w PGS.

Zarówno szef POKiS-u, jak i władze innych placówek podległych miastu, zamierzają starać się o sponsorów poszczególnych wydarzeń. Także pozyskiwać pieniądze z różnych źródeł, z Unią Europejską włącznie.

- Kryzys kryzysem, ale trzeba stawać na rzęsach, by nie zejść z jakiegoś ustalonego poziomu. Bo inaczej działalność kulturalna powoli zacznie tracić sens - przekonują w PGS.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji