Artykuły

Chorągiew na prac ludzkich wieży

Niełatwo pisać o Norwidzie. Kiedy mowa a artyście odzyskanym, wydobytym z zapomnienia w sam środek narodowej admiracji, łatwo wpaść w ton akademijny i pusto-podniosły. Bywało tak z Norwidem. Była jakby moda na tego trudnego i mądrego poetę. Nagminnie cytowano jego myśli przy każdej okazji, umieszczając w incipitach najprzeróżniejszych prac wyrwane z kontekstu, a niekiedy i odarte z sensu zdania Poety, których niezrozumiałość stanowiła o poziomie i wysublimowaniu autora. Oczywiście autora pracy, a nie cytatu. Ale czy mimo to Norwid nie pozostawał dla wielu ciągle pustym dźwiękiem, nazwiskiem, które dobrze i pożytecznie jest znać, ale nic więcej?

"Syn minie pismo, lecz ty spomnisz, wnuku" - pisał Norwid o sobie. Jak wieszcze to były słowa - widzimy, nie zawsze najfortunniej. Praca uprzystępnienia Norwida społeczeństwu, ale uprzystępnienia rzetelnego, nie cytowanego jedynie - jeszcze trwa. Niezmordowany Juliusz W. Gomulicki nie ustaje w trudzie opracowywania i mozolnego wydawania tom po tomie dzieł Poety. Poprzednika miał w Miriamie - Przesmyckim. Kiedy Miriam, z mozołem niemniejszym niż badacz współczesny, zabierał się do wydania odnalezionych i wydobytych na światło dzienne utworów Norwida, co czynił powoli, ale za to ze starannością niezwykłą - znalazł się ktoś, kto wydał wszystkie znane podówczas utwory poety byle jak i z tysięcznymi błędami, ale za to bardzo szybko. Był to niejaki profesor Pini.

Bałem się, żeby się Adam Hanuszkiewicz w takiego Piniego nie zamienił. Przygotowując spektakl norwidowski łatwo było zstąpić na manowce uproszczenia myśli poety, ograbienia jego utworów z piekielnego ładunku intelektualnej pasji jaką zawiera. Jeśli tak się nie stało, jeśli tego niebezpieczeństwa uniknięto-to już pierwszy sukces przedstawienia, pierwszy jego walor. Nie jedyny. Przedstawienie norwidowskie w Teatrze Narodowym jest przede wszystkim skromne wobec Poety. Stawia sobie - jak sądzę - za zadanie prezentację jego myśli, nie prezentację możliwości teatru. I ta skromność w efekcie uwypukla tylko rolę i trud teatru, rolę i trud Adama Hanuszkiewicza.

Spektakl składa się z utworów nieteatralnych Norwida. Można przypuszczać - jak zresztą czynią to niektórzy - że bierze się to z nieufności Hanuszkiewicza w stosunku do Norwida - dramaturga. Możliwe. Ale można też szukać innych uzasadnień, dopóki nie wypowie się na ten temat autorytatywnie twórca przedstawienia. Dramat jest formą zamknięta, skończoną. Służy konsekwentnej eksplikacji myśli. Myśl Norwida trudno uznać za system skończony i zamknięty. To myśl skłębiona, poszukująca wśród bolesnych doświadczeń odpowiedzi na najważniejsze narodowe i najważniejsze poetyckie pytania. Także i dramaty Norwida są tylko namiastką pełnej prezentacji myśli. Pozostawiają niedomówienia, otwarte nawiasy, wymagające wypełnienia, pytania, wymagające odpowiedzi.

Poszukiwania tych brakujących treści, tych niedopowiedzianych pytań w innych tekstach poety - i z tego konstruowanie dramatu nowego - wydaje się czynnością sensowną. I tym razem będzie to dramat żywego człowieka nazwiskiem Cyprian Norwid, a nie wymyślonych przez tegoż postaci. I przedstawienie norwidowskie Hanuszkiewicza ukazuje taki właśnie dramat. Dramat poety, Polaka i człowieka. Człowieka wrażliwego, mądrego, pełnego poczucia bolesnej odpowiedzialności za losy narodu. A jednocześnie borykającego się nie tylko z życiem, gotującym mu najgorsze doświadczenia, lecz także borykającego się z opornym, słowem, ze splątaną myślą.

Pierwsza część widowiska, wyjąwszy może jej finał, jest skonstruowana i wyreżyserowana w sposób statyczny. Nie chciałbym być źle zrozumiany, w tym wypadku jestem bowiem wrogiem wszelkich sztuczek w stosunku do norwidowskiego tekstu, ale boję się, czy ta statyka nie obniża tu nowości słowa, nie ogranicza i tak trudnej percepcji poprzez natłok myśli wypowiedzianych w sposób niedostatecznie atrakcyjny od strony teatralnej i wizualnej.

W pierwszej części wykorzystano "Promethidiona", "Rzecz o wolności słowa", fragmenty listów, liryków i pism Norwida. Wykorzystano także mało znane fraszki i sentencje, który to fragment widowiska szczególnie żywo odbierany jest przez widownię, jak sądzę, za sprawą ładunku ironii i specyficznego humoru, które rzadko bywają u Norwida dostrzegane, a które trafnie zostały wydobyte i uwypuklone w przedstawieniu. Część druga zaczyna się od wyrafinowanego obrazu, skomponowanego z ciał aktorów przez reżysera i choreografa Conrada Drzewieckiego.

Nie wiem, czy ta rafinada nie zaszkodziła trochę i tak trudnemu fragmentowi "Wieczoru w pustkach". W każdym razie zaraz potem nastąpił jakże klarowny w swej prostocie i poetyckiej urodzie poemat "Assunta". Klarowność ta nie została na scenie niczym zmącona i "Assuntę" zaliczam do najpiękniejszych fragmentów przedstawienia. Fragment ten przyniósł zresztą dwie wspaniałe role: Kazimierza Opalińskiego jako starego ogrodnika i Adama Hanuszkiewicza. Obaj recytowali cudownie wiersze Norwida i oddali całą ich urodę i mądrość. Skoro już wspomniałem o aktorstwie, należy bardzo pochwalić cały zespół Teatru Narodowego, który niemal w komplecie ofiarnie znosił trudy tej niełatwej pracy. Aleksander Dzwonkowski i Kazimierz Wichniarz stworzyli pyszną parę szlagonów, recytujących ironiczne dysputy Norwida. Ładnie recytował i śpiewał Gustaw Lutkiewicz - ale jeśli zechciałbym być sprawiedliwy - co się jako żywo zespołowi należy - musiałbym wymienić cały zespół, na co miejsca nie staje. Zechcą mi wiec wybaczyć aktorzy i aktorki Teatru Narodowego i przyjąć podziękowanie za ich piękny trud.

Nie sposób jednak nie wspomnieć roli Andrzeja Kurylewicza w powstaniu tego przedstawienia. Stworzył on muzykę niezwykłej urody, która podkreśla idealnie walory poetyckie tekstu, stanowiąc przy tym wartość samą w sobie. Tak samo ma s:ę rzecz z dziełem Mariana Kołodzieja, który stworzył dla "Norwida", piękną i nastrojową oprawę scenograficzną, wykorzystując rysunki i autografy poety.

Szczególnie zaś chyba podziękować trzeba realizatorowi spektaklu Adamowi Hanuszkiewiczowi, który tym razem miał pełne prawo do wypowiedzenia od siebie słów Norwida: "I tak ja widzę przyszłą w Polsce sztukę: / Jako chorągiew na prac ludzkich wieży! / Nie jak zabawkę, ani jak naukę."

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji