Artykuły

Fantastyczna pułapka

To opowieść o pokopanych, skrzyw­dzonych, samotnych ludziach, któ­rzy szamoczą się, nie potrafią się zro­zumieć, nie potrafią dać sobie miło­ści - mówi Mariusz Grzegorzek.

W Teatrze Powszechnym przygotowu­je premierę ,,Zdaniem Amy", sztuki bry­tyjskiego dramaturga Davida Hare'a.

DOROTA WYŻYŃSKA: David Hare bardzo precyzyjnie kreśli tło społeczno-historyczne "Zdaniem Amy". Sztu­ka zaczyna się w 1979 roku. Dla Wiel­kiej Brytanii nadeszły nowe czasy - do władzy dochodzi Margaret Thatcher. Trzeci akt rozgrywa się w 1993 roku - bohaterka sztuki jest zrujnowana w wyniku katastrofy finansowej pew­nego brytyjskiego towarzystwa ubez­pieczeniowego. Czy te konteksty będą dla nas czytelne? Czy będzie je Pan ak­centował?

MARIUSZ GRZEGORZEK: Serwowanie polskiemu widzowi skomplikowanej analizy sytuacji socjokulturowej Wysp Brytyjskich nie byłoby chyba zbyt atrak­cyjnym daniem. Bardziej interesuje mnie rozgrywająca się na tym tle swoista psychodrama rodzinna. Najbliżsi sobie lu­dzie ranią się wzajemnie.

"Salon w domu na wsi...", "z wielkim gustem urządzony pokój", "przy fo­telu leży porzucona robótka - haft..." - czytamy didaskalia w pierwszym ak­cie. Początek nie zapowiada psycho-dramy...

- Kiedy sztuka się zaczyna, widzimy ładniutki salonik: krzesełka, obrazeczki, lampeczki i fikuśne osóbki. Ktoś zapy­ta, po co ja to mam oglądać? O co tu cho­dzi? Ludzie, którzy szukają w teatrze cze­goś istotnego, na początku będą zapew­ne nieco zdezorientowani...

Ale widzowie, którzy znają Pana za­miłowanie do "grzebania" w ludzkiej psychice, wiedzą, że na tym się nie skończy.

- Autor zbudował fantastyczną pułap­kę. Na początku dramat jest takim... cięż­ko strawnym mieszczańskim obrazeczkiem. Nagle zyskuje nieoczekiwaną, kompletnie zaskakującą perspektywę...

To opowieść o pokopanych, skrzyw­dzonych, samotnych ludziach, którzy sza­moczą się, nie potrafią się zrozumieć, nie potrafią dać sobie prawdziwej miłości.

To również sztuka o tym, że bardzo często ci, którzy w dzieciństwie nie czuli bezpieczeństwa emocjonalnego, rwą się do kariery, rwą się, żeby udowodnić światu, ale być może przede wszystkim sobie, że są coś warci, że ich życie ma sens.

Autor zdaje się pytać: Na czym pole­ga dziś krytyka sztuki? Kim jest krytyk? To ten, który feruje wyroki, sam siebie namaszcza. Ludzie uwielbiają tabele, oceny, gwiazdki, bo nie muszą sami na­rażać się na wyrabianie sobie opinii o tym, co jest dobre, a co złe. Ktoś to ro­bi za nich. Kiedy człowiek dochrapie się już tego stanowiska, tej opiniotwórczej funkcji, chce ciągle być obecny w życiu publicznym. Musi więc zapłacić za to ja­kąś cenę. Trzeba poświęcić coś innego... Poświęca się np. rodzinę.

Bohaterka sztuki - Esme Allen, gwia­zda West Endu - poświęca więź ze swo­ją córką Amy...

- Esme bardzo kocha córkę. Ale to jej fiziu-miziu, kocham cię, buzi-buzi jest zbudowane na bardzo wątłym rusztowa­niu, na bardzo wątłych podstawach. Do­prowadziło do tego, że Amy pozbawio­na pewności siebie odbija światło sławy matki. Jest jak roślinka, która żyje w cieniu wielkiego drzewa. W cieniu osoby, która jest szalenie absorbująca, która ma pęd do przodu, która gra, bo życie to te­atr...

"Zdaniem Amy" ma interesującą struk­turę dramaturgiczną. Z jednej strony to kameralna sztuka psychologiczna, ale przez to, że obejmuje kilkadziesiąt lat z życia bohaterów, nabiera charakteru epickiego. Autor pokazuje specyficzne sceny oparte na spojrzeniach, na uśmie­chach, na złości, na grze pozorów, na wzruszeniu. Ale jednocześnie Hare bu­duje przejmujący rozmachem obraz lo­su człowieka - ofiary przemian. Prze­mian natury społeczno-gospodarczej i natury egzystencjalnej polegających na starzeniu się, traceniu wiary, zwątpieniu i odrodzeniu... Sprawy, które wydawały się najważniejsze, straciły sens. Z drugiej strony wiara w świętość, w przypadku bohaterki świętością jest teatr, pozwoliła przetrwać dramatyczne sytuacje. Ale te­atr ją wypacza. Powoduje, że nie jest do­statecznie czujna, delikatna, cierpliwa w relacjach z najbliższymi. Ma w sobie coś z komediantki, która szafuje uczu­ciami, sprzedaje je na zewnątrz i nie starcza ich dla najbliższych... Płaci za to ogromną cenę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji