Artykuły

Metamorfozy rzeczywistości według Katarzyny Kalwat

"Zażynki" w reż. Katarzyny Kalwat w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Natalia Grygiel w Teatraliach.

"Najnowszy spektakl poznańskiego Teatru Polskiego - "Zażynki" - ukazuje tragiczny los kobiety, która zachodzi w ciążę z księdzem, potem związuje się ze staruchem, aby na końcu ponownie zajść w ciążę - tym razem z gejem."

Ożenek to słowo niepasujące do naszych czasów - bo faceci, tak jak Piotr z dramatu Anny Wakulik (nagrodzonego przez dziennikarzy w konkursie Metafory Rzeczywistości), bardziej niż sakramentalnego "tak" pragną podróży i dobrej muzy. "Zażynki" to dzisiejszy antyrytuał polegający na eliminowaniu potrzeb wrażliwości i bliskości z drugim człowiekiem. Spektakl rozpoczyna się spowiedzią, choć nie wiadomo do końca, z kim postaci pragną się pojednać - z Bogiem czy z sobą.

Przestrzeń sceniczna w "Zażynkach" jest połączeniem sacrum i profanum. Gabinet Jana, kościół, ogród z grillem włączane są kolejno do akcji. McDonaldowe śmieci, nieudany seks, mit o Duchu Świętym boleśnie zestawione zostały z moralnością wykreowaną przez tradycję i z życiem w zgodzie z niepodważalnymi zasadami. Jednak w myśl Platona, którą przypomina Marysia (Anna Sandowicz): "Nigdy nie wiesz, co przyniesie jutro". Bohaterka dwa razy zachodzi w ciążę i za każdym razem decyduje się na jej usunięcie. Za pierwszym razem jedzie do Warszawy, gdzie aborcję przeprowadza Jan pochodzący z tego samego miasteczka, co ona. Nad fotelem ginekologicznym widnieje figura Matki Boskiej w koronie, otoczona kolorowymi lampkami. Ten ludowy element, do którego przywiązana jest bohaterka, bardzo silnie kontrastuje z miejskim życiem Jana i jego syna Piotra. Mężczyźni nie utożsamiają się już z jarmarkami, a słowo "Bóg" piszą małą literą. Nic więcej ich jednak nie łączy.

Monologi stanowią przeważający sposób wypowiedzi, bo samotność i brak komunikacji to również syndrom naszych czasów. Twórcy spektaklu często operują symbolami, których doszukiwać się można w kostiumach, dekoracji czy w ruchu. Znakiem przeszłości, w której ludzie jeszcze ze sobą rozmawiali, są karty do gry w skojarzenia. To jedyny moment wspólnego myślenia, podjęcia jednego tematu i pojednania. Poza tą grą słowa przepełnione są bólem, strachem i rozgoryczeniem. Żółte kwiatki na sukience Marysi są początkiem życia, czerwone - nieodwracalnym wyborem. "Śniły mi się małe, mokre kocięta. I żółty kwiat, wyrósł jej z brzucha, który eksplodował" - mówi Marysia. Każda z postaci działa tutaj w pojedynkę, ale - jak wiemy - każdy system zawiera błąd. W tym kontekście będzie nim potrzeba bliskości. Marysia pozwoli robić ze swoim ciałem wszystko - przykładem tego jest choćby bardzo odważna scena tresowanego seksu.

"Zażynki" ukazują kondycję współczesnej myśli o granicach ciała - nie tylko kobiecego, ale i męskiego. Rzecz o prawie do dziecka, o prawie do "kawałka" siebie. Towarzyszy temu smutne poczucie, że Jan tak bardzo rości sobie prawo do syna, iż zapomina o jego prawie do własnego wyboru.

Spektakl pozostawia też widza z pytaniem, czy jest jakaś szansa na prezentowanie tematów związanych z ciążą i aborcją bez opresyjnego postrzegania mężczyzny. Miałam wrażenie, że w "Zażynkach" mężczyznę stawia się trochę w pozycji kata i patriarchalnego potwora. Nie jest to zarzut wobec przedstawienia, a raczej refleksja nad brakiem odpowiednich narzędzi i języka do prezentacji takich tematów tak, aby widz-mężczyzna nie czuł się atakowany scenicznymi środkami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji