Artykuły

Uwaga, remont

Krzysztof Globisz gra mężczyznę w sile wieku, który wszystkiego musi nauczyć się na nowo.

Przewrotna i gorzka jest ta komedia. Molier zatytułował ją "Szkoła żon", ponieważ głównymi bohaterami są Arnolf, który postanowił wychować sobie młodą dziewczynę na idealną żonę, i Anusia - wybrana już jako czterolatka do przeprowadzenia tego eksperymentu. Ale akcja zaczyna się właśnie wtedy, gdy pomysł wychowawczy głównego bohatera bierze w łeb - dojrzewająca Anusia zakochuje się w innym, młodszym, a starzejący się Arnolf musi przełknąć gorzką prawdę o sobie i na nowo zbudować własny świat.

W inscenizacji Ewy Kutryś ze scenografią Barbary Hanickiej ten rys sztuki Moliera podkreślony jest dosłownie, chciałoby się rzec - nachalnie. Scena stoi w rusztowaniach, jakie stawia się na czas remontu. Mieszkanie budzącej się do uczuć Anusi przysłania reklama czekoladek z serduszkami, a dom Arnolfa, który łudzi się, że miłość i wdzięczność da się kupić - reklama banku.

Jednak wszystko, co dzieje się na scenie, wcale schematyczne nie jest. Bo idea tego spektaklu polega na tropieniu, jak z szablonowej, klarownej zdawałoby się sytuacji rodzi się nieszablonowy, indywidualny dramat.

Arnolfa gra Krzysztof Globisz bez jakiejkolwiek charakteryzacji. Jest inteligentnym mężczyzną sukcesu. Do tej pory wszystko w życiu układało się według jego planu. I teraz, choć nic nie zgadza się z jego wyobrażeniem i choć stwierdzenie tej niezgodności postronnemu obserwatorowi nie przysparza żadnych trudności, Arnolf nie widzi nic. Albo widzi i nie chce zobaczyć.

To bolesne uczenie się życia na nowo przez dojrzałego człowieka grane jest przez Globisza koncertowo. Chwilami łagodny, logiczny, za moment jest dziki jak zwierzę i nieobliczalny. Napędza ruchem, gestem, mruczeniem, krzykiem swój gniew, który raz po raz rozbija się o fakty, jakim musi sprostać bohater. Temu zmiennemu rytmowi gry sekunduje muzyka Stanisława Radwana - momentami uładzona, kiedy indziej "rozjeżdżająca się", jakby szukała właściwej tonacji i barwy.

Para głównych postaci ustawiona jest tak, że Globiszowy Arnolf ani na minutę nie znajduje zrozumienia w dojrzewającej Anusi (świetna rola Katarzyny Warnke), więc chcąc nie chcąc, idzie do innych. Ci inni to publiczność, do której bezpośrednio zwraca się aktor. Tu, u obcych ludzi, jego Arnolf próbuje znaleźć współczucie, zrozumienie albo choćby poparcie dla swoich szalonych projektów wychowawczych.

Ale po każdym chwilowym werbalnym zwycięstwie, po zdobyciu przelotnego uśmiechu zrozumienia u postronnych "kibiców", bohater zostaje znowu sam. Odnajdzie się w świecie dopiero wtedy, gdy wreszcie pojmie, że nie jest najmądrzejszy na świecie, że na jego widok nikt nie mdleje z wrażenia, że starość i jego nie minie. I że z tym wszystkim da się żyć.

Taką prawdę o sobie pojąć niełatwo. Jeżeli teatr ze swoimi nieprzeciętnymi aktorami pomaga w dotarciu do niej, to już wystarcza, by się skłonić przed nim z wdzięcznością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji