Artykuły

Tajemnica dojrzałości

Świat oszalał na punkcie Harry'ego Pottera, opowieści o małym czarodzieju, buntującym się przeciw dorosłym i na dodatek mającym w tym buncie sporo racji. Teatr Groteska realizując "Czarnoksiężnika z Archipelagu" Ursuli K. Le Guin sięgnął również po związany z magią temat, acz o mniej sympatycznym wydźwięku niż w książce J.K. Rowling. Świat potworów, zjaw, upiorów i złych mocy, powstały na scenie za sprawą reżysera Adolfa Weltschka przeraża, straszy i mami, no i przede wszystkim daje do myślenia nie tylko młodym widzom, ale i dorosłym.

Główny bohater Ged nie żyje we współczesnym, kolorowym świecie reklam jak jego kumpel Harry. Wieś chłopca to spowita w przerażającym mroku kraina, przy której ciemna komórka Harry'ego to przytulny pokoik, w którym można czuć się bezpiecznie i któremu nie grozi najazd niosących śmierć wojowników czy smoków. Rodzinę Geda można podciągnąć pod kategorię Mugoli, acz reprezentowaną przez skarłowaciałego ojca i cycatą ciotkę, która wróży chłopcu w kotle ogromną moc. Ta przepowiednia sprawia, że biorą go pod skrzydła najwięksi czarnoksiężnicy. Problem jednak w tym, że chłopiec nie wie, co począć z drzemiącą w nim siłą. W drodze do poznania tajemnicy dorosłości i odpowiedzialności, popełnia błędy, każące uciekać mu przed goniącym go "złym", czyli tak naprawdę własnym strachem.

Tę pełną niebezpieczeństw podróż Geda Adolf Weltschek wraz ze scenografem Pawłem Hubičką pokazali w zupełnie nowej, nie stosowanej do tej pory na krakowskiej scenie konwencji. Prowadzone przez wtopionych w ciemne tło aktorów lalki zdają się poruszać samoistnie, bez ludzkiej pomocy. Przerażające duchy, ptasie stwory, ogromnych rozmiarów królowe z połową twarzy zjedzoną przez śmierć, chodzące na piszczelach stwory i cała masa innych upiorów sprawiają, że wraz z bohaterem wchodzimy do potwornej krainy, z której nie ma ucieczki. Widz szybko poddaje się spowolniałemu, onirycznemu rytmowi przedstawienia, które budzi niepokój od pierwszych scen.

Reżyser zmontował je niczym filmowe sekwencje, przechodzące jedna w drugą, przerywane wizją statku niosącego bohatera przez kolejne krainy. Trudno pisać tu o walorach technicznych przedstawienia, gdyż są one tak niesamowite, że trzeba je koniecznie zobaczyć. Mnie jednak bardziej niż nowe możliwości Groteski porwał nastrój spektaklu, tak niepokojący i tajemniczy, że momentami przechodziły po plecach ciarki. Niewątpliwa w tym zasługa doskonałej muzyki Pawła Moszumańskiego, która dodatkowo podnosiła płynące ze sceny napięcie.

"Czarnoksiężnik z Archipelagu" to przedstawienie dla wkraczających powoli w dorosłość nastolatków, a także dla dorosłych widzów, którzy pod niesamowitą oprawą plastyczną odnajdą głębsze dno, pozwalające im dotrzeć tak jak początkowo pełnemu pychy Gedowi do tajemnicy dojrzałości i odpowiedzialności. Taka lekcja każdemu się przyda, acz dla Harry'ego Pottera i wszystkich małoletnich jego zwolenników trochę na nią za wcześnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji