Artykuły

Komedia omyłek

Jest to jedna z najwcześniejszych komedii Szeks­pira. Nie ma też w niej tragicznego liryzmu "Romea i Julii", ani osobliwej filozo­fii "Hamteta", posępnej dramatyczności sztuk "cyklu kró­lewskiego", czy bajecznej fantastyczności "Snu nocy let­niej". Natomiast przewijają się przez nią reminiscencje z Plauta i zapowiedź przyszłej "Opowieści zimowej", gdzie autor w formie znacznie doj­rzalszej rozwinie niektóre do­minujące tu pomysły.

"Komedia omyłek" (sceniczna historia o dwóch parach zadziwiająco do siebie podob­nych bliźniaków, których po latach rozłąki zetknie znowu kaprys losu) jest spiętrzeniem renesansowych qui pro quo i omyłek, karnawałową galopadą barwnych przygód i awanturek, zmasowaniem zaskoczeń i sytuacji często nieprawdopodobnych, często wręcz naiwnych, lecz zawsze zabawnych!

Komedię tę wystawia się często jako feerię, przy bardzo efektownym rozbudowaniu scenerii i bogatym stafażu malarskim. Można ją jed­nak potraktować również ka­meralnie. W tym jednak uję­ciu podniesiona być musi wa­ga słowa i wzrasta odpo­wiedzialność samych artys­tów. Czyli inaczej, kameral­nie ujęta "Komedia omyłek" wymaga znakomitej obsady aktorskiej...

Mamy w Łodzi trzy teatry dramatyczne, z których każdy, rozporządzając większym doborem aktorów mógłby pokusić się raczej o wystawienie "Komedii omy­łek" niż Teatr "7.15". I czy w ogóle (nawiązuję tu zno­wu do sprawy profilu poszczególnych scen łódzkich!) Szeks­pir mieści się w ramach re­pertuarowych tego teatrzyku? Wciągnięcie "Komedii omy­łek" na afisz Teatru "7.15" usprawiedliwiłaby jakaś spe­cjalnie odkrywcza reżyseria, jakaś istotnie wielka kreacja aktorska. Jednakże widowis­ko, które ujrzeliśmy w insce­nizacji Janusza Kłosińskiego na tle stylowej scenografii Lecha Kunki, jest co najwy­żej poprawne, przy czym nie sposób nie zauważyć tu przy­krych mankamentów...

"Komedia omyłek" napisa­na została wierszem. Niestety, trudna znajomość kunsztu wersyfikacyjnego opanowana została nie w pełni przez niektórych artystów Teatru "7.15". A przecież sprawa ak­centów logicznych i nastrojo­wych, sprawa rytmu i prze­stankowania, operowania to­nami czy półtonami, odgry­wają tutaj rolę bardzo zasad­niczą!...

Słuchając niektórych tak recytowanych fragmentów czułem chwilami, że skręcam się... Przyznam też, że nie­którzy siedzący obok mnie widzowie skręcali się rów­nież, lecz z innych powodów. Po prostu... ze śmiechu! Zwłaszcza, kiedy wśród przepo­ciesznych błaznowań, nieprawdopodobne sytuacje swoje rozgrywali Dromio z Efezu i Dromio z Syrakuzy - więc Mariusz Gorczyński i Ryszard Dębiński, którzy w pełni wy­korzystali tradycyjne już możliwości, jakie daje im tutaj tekst Szekspira.

A że do Teatru "7.15" przychodzi publiczność raczej nie po to, ażeby rozkoszować się pięknem sło­wa poetyckiego i finezją jego interpretacji, lecz po prostu; by zabawić się, rozerwać i pośmiać, fakt ten usprawie­dliwia poniekąd decyzję dyr. Kłosińskiego: aczkolwiek - co raz jeszcze powtarzam - można by podyskutować, czy ten właśnie typ sztuki odpo­wiada charakterowi scenki; reprezentowanej przez te­atrzyk przy ul. Traugutta.

Czekamy też niecierpliwie na dawno zapowiedzianą tu składankę satyryczną!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji