Dziś premiera
KRZYSZTOF KUCHARSKI - Gdybym przedstawiając pana wrocławianom zaczął od tego, że jest pan reżyserem Państwowego Teatru "Komedia" w Zagrzebiu, niewiele osób skojarzyłoby ten fakt z pana nazwiskiem, ale wystarczy dodać, że wyreżyserował pan takie przedstawienia znane z wrocławskich festiwali studenckich jak "Ptaki i ptaszyska", "Drugie drzwi na lewo", wreszcie "Gargantuę" wszyscy teatromani natychmiast wrzasnęliby: Jerković!
BOGDAN JERKOVIĆ: - Nie jestem o tym zupełnie przekonany cz by tak było, szczególnie z tym wrzaskiem, ale... przyznaję, mam we Wrocławiu wielu przyjaciół.
KUCHARSKI: - I głównie dlatego podjął się pan wyreżyserowania w Teatrze Polskim wielkiego widowiska J. L. Barraulta "Rabelais"...
JERKOVIĆ: - Dlatego pracuję we Wrocławiu, że Teatr Polski mi to zaproponował, ja nie odważyłbym się wystąpić z czymś takim. We Wrocławiu jest surowa i znająca się na teatrze publiczność...
KUCHARSKI: -To jest kokieteria, zbierał pan brawa w teatrach Parmy, Mediolanu, Dusseldorfu i Stuttgartu, wreszcie w słynnym belgradzkim teatrze "Atelier 212" wystawił pan "Operetkę" Gombrowicza. A nasza publiczność jest raczej pobłażliwa, choć na pewno, tak jak pan powiedział, zna się na teatrze.
JERKOVIĆ: - Nie pozwolił mi pan skończyć, chciałem dodać, że podjąłem się pracy w tym teatrze oczekując ciekawej przygody, szukając nowego...
KUCHARSKI: - I co nowego zwęszył pan we Wrocławiu?
JERKOVlĆ: - Spotkałem się z zapałem, wiarą, spontanicznością, entuzjazmem. To są najważniejsze składniki w pracy w teatrze...
KUCHARSKI: - Pracuje pan najczęściej z teatrami studenckimi, nieprofesjonalnymi czy półprofesjonalnymi... im chyba nie brakuje ani entuzjazmu, ani zapału, ani wiary?
JERKOVĆ: - Obce pan wiedzieć dlaczego zdecydowałem się pracować w teatrze zawodowym... Po pierwsze dlatego, że też jestem reżyserem zawodowym, po drugie, właśnie od teatru zawodowego otrzymałem propozycję, ale aby pana pocieszyć powiem panu, że w tym widowisku prócz 30 aktorów zawodowych występuje około 50 amatorów-statystów. Czy tego pan oczekiwał?
KUCHARSKI: - Nie boi pan się takiego zderzenia?
JERKOVlĆ: - Nie ma czego się bać. Zakładam, że młodzi statyści wniosą do spektaklu dużo świeżości, spontaniczności, a zawodowi aktorzy z pełną perfekcją poprowadzą całe widowisko...
KUCHARSKI: - Recepta prosta, ale jak pan sobie daje radę z takim tłumem na scenie...
JERKOVlĆ: - Jestem stary lis, toteż mam kilku znakomitych pomocników; z Jugosławii przyjechał ze mną Srećko Capar, a z Teatru Polskiego zgodził się mi pomagać Zygmunt Bielawski. To jeszcze nie wszyscy... ruchem scenicznym zajął się Leszek Czarnota, a muzykę skomponowali Zbyszek Piotrowski i Julian Kurzawa.
KUCHARSKI: - Scenografię sam pan zaprojektował?
JERKOVIC: - Scenografia jest dziełem Drago Turina...
KUCHARSKI: - O ile pamiętam, realizuje pan to widowisko po raz drugi?
JERKOVIĆ: - Pierwszy raz reżyserowałem ten spektakl w roku 1970 w Teatrze Narodowym w Belgradzie, oczywiście z inną scenografią i inną muzyką...
KUCHARSKI: - Reżyseruje pan w wielu krajach. Czy przystępując do pracy nad jakimś widowiskiem myśli pan sobie, po cichu, gdzieś w Mediolanie czy Wrocławiu... chciałbym, żeby to było wydarzenie teatralne w Europie...
JERKOVIĆ: - Gdyby to było możliwe za każdym razem, pewnie w końcu przestałoby cokolwiek znaczyć. Zawsze chcę to co robię zrobić jak najlepiej, to oczywiste. Największą nagrodą nie są brawa czy owacje na premierze, ale oklaski po setnym czy pięćdziesiątym przedstawieniu; kiedy publiczność zapełnia bez przerwy widownię sprawia tym twórcy większą przyjemność, niż nawet niektóre zachwyty fachowców, czy ludzi teatru...
KUCHARSKI: - Życzę w takim razie braw po... 150 przedstawieniu "Rabelais" we wrocławskim Teatrze Polskim i do zobaczenia w październiku na Festiwalu Teatru Otwartego, pewnie pan przyjedzie, jak zwykle... Dziękuję za rozmowę.