Artykuły

Warlikowski na stos

Świat byłby piękny, gdyby nie Krzysztof Warlikowski. Ten, pożal się Boże, artysta już od kilku sezonów psuje atmosferę i dobry smak warszawskiej publiczności swoimi wołającymi o pomstę do nieba przedstawieniami. Tylko poparciu kilku prominentnych, choć zdecydowanie przereklamowanych, krytyków ów "reżyser" zawdzięcza, że jego wydumane pomysły są jeszcze tolerowane. Ale, panie Warlikowski, te czasy już się skończyły. Dość już artystycznej hucpy, dość nabijania ludzi w butelkę, dość pedalskich Hamletów, lesbijskich bachantek i kazirodczych Medei. Do akcji wkracza Tomasz Mościcki i jego niezawodna ekipa z cotygodniowej audycji radiowej o teatrze. Ich głos może nie jest tak donośny jak głos niektórych recenzentów wysokonakładowych gazet, ale zawsze trafia w samo sedno. To głos rozsądku w tej stajni Augiasza, jaką stały się teatry miejskie przez podobnych Warlikowskich i innych Cieplaków. Gdy w niedzielne popołudnie otwiera się radioodbiornik, to tak jakby otwarło się źródło czystej wody, niezmąconej pisaniną różnych Pawłowskich i Gruszczyńskich.

Jedno z ostatnich wydań tego błyskotliwego magazynu poświęcono właśnie najnowszemu płodowi chorej wyobraźni pana Warlikowskiego, czyli "Bachantkom" w teatrze Rozmaitości. Jacek Wakar, recenzent "Życia", nazwał ten spektakl jakże trafnie skandalem i zażądał na antenie wyciągnięcia konsekwencji służbowych w stosunku do dyrektora teatru i reżysera. Zebrani w studiu przychylili się do wniosku kol. Wakara i zaapelowali o dymisję dyr. Jarzyny oraz wydanie zakazu pracy w stołecznych teatrach dla pana Warlikowskiego. Na zakończenie odśpiewano Rotę.

Podpisuję się obiema rękami pod tymi jakże słusznymi żądaniami. Czy jednak nie jest to zbyt niska kara za tak poważne wykroczenie? Przecież znajdą się teatry, zwłaszcza za Odrą i Nysą, które panów Warlikowskich i Jarzynów przyjmą z otwartymi ramionami i znów będziemy mieli zepsutą opinię za granicą. Pozostaje jedno rozwiązanie: z roczników "Gazety Wyborczej" ułożyć na pl. Teatralnym stos, przywiązać obu panów i podpalić. Jak to się mówiło w harcerstwie? Jedną zapałką, jedną zapałką. Czuwaj!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji