Artykuły

Był? Nie był!

Bywa czasem, że mysz rodzi górę. Tym razem myszą okazał się poniedziałkowy spektakl Teatru Telewizji "Hamlet" w reżyserii Łukasza Barczyka, a górą - potężna, medialna obudowa tego przedsięwzięcia. Sam prezes Dworak poprzedzał emisję, patrząc w oczy pana dobrodzieja TVP, prezesa sponsorskiego banku, gazety lub czasopisma zachłystywały się na samą myśl o tym, co też czeka nas wieczorem w poniedziałek, zaś ideę, by "Hamleta" zwieźć do otchłani Wieliczki okrzyknięto jako genialną. I co? I nic. Dawno z ekranu mojego telewizora nie powiało tak rozpaczliwą nudą, dawno nie popłynęły równie ślorowate monologi i dawno też w teatrze nie doświadczałem tak daleko posuniętego poczucia bezsensu. Bezsensowne jest posługiwanie się dziś szacownym, ale budzącym wybuchy rechotu moich studentów, przekładem Paszkowskiego, skoro są tłumaczenia o wiele lepsze i mądrzejsze (Słomczyńskiego, Barańczaka). Bezsensowne jest powierzenie roli tytułowej aktorowi, który do tego zadania zupełnie nie dojrzał i bezsensowne jest zderzenie go z wielkimi osobowościami: Zbigniewem Zapasiewiczem, Januszem Gajosem i Grażyną Szapołowską. Bezsensowne jest także spuszczanie się do szybów zabytkowej kopalni soli - skoro z tego spuszczenia się wynika bardzo mało. Równie dobrze można było wykorzystać halę jakiegoś hipermarketu: byłoby taniej, bo zyskałoby się dodatkowego sponsora. Jest to najgorszy "Hamlet", jakiego w swym życiu widziałem, a widziałem co najmniej kilkanaście realizacji tej do dziś genialnej sztuki mistrza ze Stratfordu. Co chwilę musiałem domyślać się, co mówią młodzi aktorzy (czy w szkołach teatralnych zaprzestano już nauki dykcji?), zaś tytułowy książę sprawiał wrażenie, że jest zainteresowany najbardziej własną śmiercią, po której będzie już mógł udać się do kasy. Niestety, do pewnych ról dojrzewa się latami. Latami dojrzewa się także do pomysłów reżyserskich: boleję, że okrutny los przerwał pracę Konrada Swinarskiego. On wiedział, że zwłaszcza w teatrze, szczególnie w zderzeniu z potęgą telewizji - niczego nie da się zrobić "na zamówienie". A TVP rozpaczliwie poszukuje własnej, misyjnej, tożsamości i zapewne jeszcze nie raz zaśmieci zbiorową wyobraźnię mocno wątpliwymi dziełami, takimi właśnie jak Barczykowy "Hamlet". Tymczasem bardzo blisko Wieliczki gra się "Hamleta" w sposób rewelacyjny: w Teatrze STU. Oczywiście - można i o ten spektakl się spierać, lecz zapewniam, że przynajmniej po jego obejrzeniu nie zostaje kac lub, co gorzej, poczucie nabicia w sztolnię. Nadal jednak z Woronicza nie widać Krakowa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji