Woyzeck - morderca i ofiara
Szary człowiek, trybik w społecznej maszynie, morduje z zazdrości kochankę, obdarzającą swoimi względami nie tylko jego, ale jeszcze kilku innych panów.
Jan Woyzeck popełnia zbrodnię w afekcie. Jak do tego dochodzi? Czy jest zwykłym przestępcą, którym powoduje żądza mordu? Nie, jest on ofiarą, uwikłaną i manipulowaną przez los, wyznaczający każdemu człowiekowi odpowiednią rolę do odegrania w przedstawieniu pod tytułem "ŻYCIE".
Spektaklem inaugurującym czwarty sezon działalności Teatru Rzeczypospolitej był "Woyzeck" według Georga Büchnera, wystawiony przez Stary Teatr w z Krakowa na gościnnych deskach Teatru Dramatycznego w Warszawie.
Przez scenę przewijają się postacie Kapitana i Doktora, ludzi "wyższego rzędu" - filozofów, moralistów, stojących z boku. Posiadają oni tajemną moc sterowania poczynaniami słabszych. Przewidują i zarazem kierują losem naszego bohatera. Doktor dokonując oceny jego czynu ogranicza się tylko do lapidarnego stwierdzenia: "Piękny mord, dobry mord", zostawiając innym wystawienie rachunku Woyzeckowi.
Fatalizm, podporządkowanie się gwiezdnym wyrokom - zdaje się być jedynym wykładnikiem postępowania wielu z nas, w tym także mordercy. W spektaklu zastosowano surową formę scenografii, utrzymanej w ponurej, ciemnej tonacji. Główną rolę odgrywa w niej światło. Dzięki tym formalnym zabiegom uzyskano efekt, w którym widzowie podświadomie odczuwają nieuchronnie zbliżającą się tragedię. Atmosferę podkreśla perfekcyjna gra aktorów, granicząca chwilami z mistrzostwem. Edward Żentara - Woyzeck dał popis najwyższego kunsztu aktorskiego popartego wszechstronnym warsztatem i bardzo umiejętnym wczuciem się w rolą człowieka zaszczutego. Doktora kreował Jerzy Radziwiłłowicz który jest uznaną firmą na naszych scenach, i w tym przedstawieniu potwierdził swoje miejsce w gronie gwiazd.
Wszystkie te elementy sprawiły, że jest to spektakl mieszczący się w kategorii dzieł, które należy koniecznie zobaczyć. Nawet ci, którzy zmuszeni byli oglądać sztukę siedząc w niewygodnej pozycji na schodkach, z pewnością tego nie żałują.