Jazz w zaświatach
Brak konkretnego kontekstu światopoglądowego, dopisywanie Krasińskiemu obcych tekstów. Takie zarzuty padły pod adresem spektaklu "Nie-boska komedia" podczas sobotnich Didaskaliów, czyli dyskusji popremierowej w olsztyńskim Teatrze Jaracza. Ponieważ Krzysztof Zaleski, reżyser dramatu Zygmunta Krasińskiego, nie dojechał na spotkanie z publicznością, zarzuty odpierał Marek Chowaniec, autor scenografii, i odtwórcy głównych ról. - Szkoda, że dopisuje się tu teksty obce Krasińskiemu, pozbawione zupełnie metafizyki - mówił prof. Bohdan Głuszczak. - Zabrakło mi Przechrztów zmieniających poglądy...
- Świadomie nie poruszaliśmy tego tematu z Krzysztofem. Holocaust dawno za nami, nie chcieliśmy piętrzyć znaczeń - mówił Chowaniec. - Ale ja mówię o przechrztach ideowych - upierał się profesor.
Według niektórych widzów, romantyzm to czas, który bezpowrotnie minął.
- To słowa, które w dzisiejszych czasach zupełnie nie przemawiają do widza - twierdził Antoni Janowski, poeta i tłumacz.
- Romantyzm albo w nas jest albo nie ma - zareagował Marcin Kiszluk, jeden z aktorów.
- Romantyk to jednostka słaba - ciągnął Janowski.
- Jakoś sobie radzę - zapewniał Kiszluk.
- Cztery lata temu miałem wylew, przeżyłem śmierć kliniczną - zerwał się z krzesła Artur Steranko, sceniczny Henryk. - Na tamtym świecie spotkałem anioły, grały jazz. "Ładnie gracie, ale na dole czeka na mnie żona" - powiedziałem. Z całą pewnością twierdzę, że romantyzm jest aktualny. Jeśli ktoś nie może lub nie chce tego zrozumieć, niech nie wmawia innym, że go nie ma. Proszę spojrzeć na młodych zakochanych ludzi! A z pozytywnych opinii? Brawa zebrali aktorzy i scenograf Marek Chowaniec za dobrą robotę.