Artykuły

Szczypta namiętności i łyk historii

"Ukradkiem" w reż. Tomasza Pomersbacha, Katarzyny Rzetelskiej i "XL. Polski Teatr Tańca wczoraj i dziś.Odcinek II, lata 1977-80: Krzesany i inne tańce" w choreografii Conrada Drzewieckiego na Festiwalu Atelier Polskiego Teatru Tańca w Poznaniu. Pisze Magdalena Kostuś w Teatraliach.

"Ostatniego dnia Festiwalu Atelier Polskiego Teatru Tańca odbyła się kolejna premiera - odsłona choreograficznej twórczości artystów zespołu. "Ukradkiem" wspólnie wyreżyserowali i odtańczyli Katarzyna Rzetelska i Tomasz Pomersbach. Druga część wieczoru była podróżą w czasie. Z okazji jubileuszu publiczność mogła wysłuchać wspomnień oraz obejrzeć archiwalne materiały - a wszystko w ramach kolejnego odcinka cyklu "XL. Polski Teatr Tańca wczoraj i dziś", poświęconego spektaklom z lat 1977-80"

Premierowa choreografia w skondensowanej formie ucieleśniła różne odcienie pożądania. Historia erotycznej relacji - wypełniona pragnieniem drugiej osoby - jest zwarta, bezpretensjonalna i emocjonalnie wyrazista. Pożądanie idzie w parze z lękiem przed utratą władzy nad sobą i partnerem. W przyciągających się magnetycznie ciałach drga niepokój, skrywany próbą ogrania sytuacji, sztucznym wachlarzem zachowań, tak jakby żywioł namiętności można było ujarzmić, porządkując ruch. To kobieta jest źródłem, to ona kusi, to ona wybiera. Uwodzi publiczność, zanim na scenie pojawi się mężczyzna. Zatraca się ostatecznie w seksualnej roli i mierzy z bólem niepewności, tęsknoty.

Pomersbach i Rzetelska unikają prostych i wulgarnych skojarzeń, mimo że ich sceniczny związek jest bardzo cielesny, oparty na bliskim kontakcie, dotyku dłoni. Ruch jest ostry, dynamiczny, chociaż w poszczególnych scenach zamyka się na małym obszarze. Zapada w pamięć moment, w którym mężczyzna tańczy wyłącznie z nogami kobiety. Leżąc na plecach, tancerka partneruje jedynie dolną połową ciała. Wyraziste ruchy stóp, łydek, ud i bliski, erotyczny kontakt z partnerem przywodzą na myśl jakieś odwrócone tango, pełne pasji i energii.

Powtarzalność gestów i sekwencyjność ruchu łączą dwie postaci w całość, stale narażoną na bolesne rozdarcie i gwałtowne zbliżenie. Każdy z partnerów opuszcza kwadrat światła symbolizujący uczuciową pułapkę, wyrywa się na zewnątrz, by zaraz wrócić, wiedziony zapachem i ciepłem, by ułożyć swoje ciało w zastygłych dłoniach partnera, dłoniach pamiętających jeszcze jego kształt. Tancerze rysują pożądanie jako ciemną siłę, z którą radzą sobie na różne sposoby, chcąc uniknąć cierpienia; jako czystą pasję, której energia i konsekwencje pozostawiają bezbronnym ciało ukryte pod wszystkimi maskami.

Spektakl dopełniła część, podczas której publiczność mogła zetknąć się z historycznymi dokonaniami teatru. Już w trakcie przerwy, w kawiarnianej atmosferze, Ewa Wycichowska wróciła wspomnieniami do czasów dyrektury Conrada Drzewieckiego (rozmawiała z Ryszardem Baranowskim, jednym z jego tancerzy). Kilka anegdot przeniosło widzów do czasów Krzesanego. Z kolei na sali teatralnej obejrzeliśmy archiwalne filmy i zdjęcia w oprawie tancerzy, którzy tworzą zespół obecnie. Temat został potraktowany lekko, dawne "przeboje" teatru zreinterpretowano. Niezaprzeczalnie najciekawsze były autentyczne fragmenty spektakli oraz wybór zdjęć; nowa oprawa nie przeszkadzała w ich odbiorze. Dostęp do tych materiałów nie zawsze jest łatwy. Wycieczka w przeszłość - na deser wieczoru - była zatem miłym i pouczającym dopełnieniem całkiem współczesnej odsłony Polskiego Teatru Tańca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji