Karykatura przeszłości
Spektakl "Supernova. Rekonstrukcja" to podróż do przeszłości, mieszcząca się gdzieś pomiędzy ironią a powagą. Ale przede wszystkim to znakomicie skonstruowany kawałek autorskiego teatru.
Jest rok 3209. Nowa Huta jest już podwodną ruiną, do której można się dostać za pomocą maszyny z przeszłości, czyli... tramwaju, znajdującego się w Muzeum Spektaklu Supernova - Witam gości! Bez problemu przekroczyli Państwo ziemską atmosferę? Słyszałem, że ostatnio wiązały się z tym pewne niedogodności - mówi do wchodzących na pokład pojazdu jego kierowcą ubrany w biały kombinezon. A potem snuje opowieść A.D. 2009.
W tym dziwnym muzeum, mieszczącym się w podziemiach teatru Łaźnia Nowa każdy sam decyduje, do której sali chce wejść. Dobrze zacząć wyprawę od tego dziwnego tramwaju. Pozwala dowiedzieć się najważniejszego: ile ludzie z przyszłości wiedzą o nas, tych którzy żyli na początku XXI wieku. A wiedzą niewiele. Ze strzępków informacji, okruchów wspomnień, pojedynczych przekazów próbują odzyskać historię ludzi, którzy żyli przed nimi. Chcieli aż za bardzo. Przez przypadek stworzyli karykaturę przeszłości. Makijaż, zupełnie nieobecny w XXXIII wieku, uważany jest tu za... rytualną maskę, którą Elżbieta Wasiuk zakładała by móc "pertraktować" ze zwierzętami w Domu Powitań. Po spotkaniach nasza bohaterka wracała do domu gdzie zapalała papierosa czyli rodzaj rytualnego kadzidła, które pozwalało jej się oczyścić.
Dziwnie się tego słucha. Dopiero, gdy po zwiedzaniu tego muzeum trafiamy dalej, na scenę, by zobaczyć "rekonstrukcję" spektaklu z przeszłości, wszystko zaczyna do siebie pasować. Elżbieta Wasiuk nie jest już kapłanką, a... pracownicą rzeźni.
I takie przykłady można tu mnożyć. Widz chodzi od sali do sali, zagląda i próbuje połączyć pojedyncze elementy w jakąś spójną całość. Trafiamy do złowieszczego pokoju Vipera, gdzie z pomocą plansz "TAK" i "NIE" dyskutujemy z aktorem, by w końcu stanąć przed starym fotelem ginekologicznym i odpowiedzieć na pytanie: "Czy możemy zaczynać?". Tu mamy szansę przekroczyć granicę między widzem a bohaterem spektaklu, pod warunkiem, że mamy odwagę. Dopiero później, podczas "rekonstrukcji" przedstawienia okaże się, że to tylko odwołanie do filmu zamieszczonego na You Tube. To, co wydaje się przerażające, jest tylko żartem z przeszłości.
Trudno mi powiedzieć, o czym jest ten spektakl. O przeszłości? Mało. O przemijaniu? Mało. O autentycznych ludziach? Tak, to chyba najbliższe prawdy. I najcenniejsze. To po prostu opowieść o tych, którzy tu żyli. Dlatego też najciekawszą częścią muzeum jest Sala Wspomnień. Z sufitu zwisają papierowe torby. Na każdej wydrukowano portret, imię, nazwisko, daty urodzenia i śmierci. A z papierowych opakowań dobiegają do widza opowieści o ludziach. O tacie, który lubił ryby i zaraził kogoś fotograficzną pasją, o dziadku, który był przodownikiem pracy. Wspomnienia o autentycznych ludziach, którzy kiedyś mieszkali w Nowej Hucie, kilka faktów, które nie pozwolą o nich zapomnieć.