Artykuły

PAN GELDHAB

Tylko historycy teatru wiedzą, że piękny teatr krakowski, tuż po wybudowaniu, był oficjalnie ofiarowany Fredrze jako "ojcu komedii polskiej".

Przed frontem wzniesiono nawet jego pomnik. Ale później, jak pisze Boy-Żeleński "przyszła zniżka na humor, a zwyżka na ,,Króla Ducha" i bez najmniejszej ceremonii magistrat krakowski odebrał po cichu teatr Fredrze, a ofiarował go hucznie Słowackiemu, z okazji, zdaje się, jego stulecia". Dziś, z okazji dwustulecia urodzin Fredry, może warto by podnieść nieco cenę humoru...

,,Pan Geldhab" to pierwsza "poważna" komedia Fredry (wcześniejsza była tylko "Intryga naprędce" przerobiona później na "Nowego Don Kiszota"). Od warszawskiej prapremiery w 1921 roku święci swe sceniczne triumfy, a rolę tytułową kreowali najwięksi polscy aktorzy od Józefa Rychtera, Alojzego Żółkowskiego, Mieczysława Frenkla, Stefana Jaracza aż do Jana Świderskiego. W najnowszym, premierowym spektaklu Teatru TV Geldhaba gra Wiesław Michnikowski, proponując trochę inną niż dotychczasowe interpretację postaci. Pan Geldhab, dorobkiewicz i parweniusz, przedstawiciel nobilitowanej przez Konstytucję 3 Maja klasy mieszczańskiej, marzy jedynie o tym, aby wyprzeć się swego społecznego pochodzenia i poprzez duże pieniądze (zrobione na niezbyt uczciwych dostawach dla napoleońskiego wojska) wedrzeć się na szczyty szlachty rodowej. Do tego celu droga jest prosta, wytyczona przez pokolenia - odpowiedni ożenek. Pan Geldhab ma jedyną córkę, Florę, którą przyobiecał co prawda kiedyś walczącemu gdzieś na europejskim froncie Lubomirowi, ale nie przeszkadza mu to swatać jej ze zbiedniałym księciem. Książę jest birbant i utracjusz, ale ma koligacje. Może nieco wątpliwe, ale lepsze takie niż żadne. Kiedy zamęście jest na dobrej drodze, nieoczekiwanie zjawia się w mieście rotmistrz-narzeczony. Widzi co się święci i nie ukrywa, że spodziewał się sprawy zastać zgoła odmiennymi. Rzecz gmatwa się już zupełnie, kiedy książę dostaje wiadomość o nagłym olbrzymim spadku i nie jest już zainteresowany pieniędzmi Geldhaba. Obrażony narzeczony odchodzi, a jego frontowy przyjaciel wygłasza zawiedzionemu ojcu naukę: "Nadtoś myślał o księstwie, gdy książę o groszu. Tak osiadłeś na lodzie, a panna na koszu". Cóż za morał! Kto uwierzy, że gdy go pisał Fredro miał zaledwie dwadzieścia pięć lat...?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji