Artykuły

Podskórne życie spektaklu

"Rozkład jazdy" w Adama Biernackiego w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.

Zastanawialiście się kiedyś, co aktorzy robią za kulisami? Wygrażają pięściami, robią desperackie miny i sobie na złość. A gdy jeszcze mieli zagrać w siódemkę, a grają we dwójkę, a na dodatek byli kiedyś parą, to katastrofa wydaje się być tuż-tuż. Co istotne, to, co za kulisami okazuje się ciekawsze niż to, co przed...

Spektakl o bardzo ciekawej konstrukcji - "Rozkłady jazdy" (w reżyserii i scenografii Adama Biernackiego) proponuje Teatr Dramatyczny w ramach Sceny Inicjatyw Artystycznych. Scena, przypomnijmy, wzięła się z oddolnego pomysłu aktorów, chcących grać jeszcze więcej i mających własne propozycje. Twórcy sami wybierają teksty, dokonują obsady, a teatr w produkcji i promocji im pomaga, włączając je do repertuaru.

Tak w styczniu powstała "Gąska" Nikołaja Kolady z udziałem m.in. Justyny Godlewskiej i Rafała Olszewskiego. Teraz ci sami aktorzy grają w "Rozkładach jazdy" Petra Zelenki, który swoją sztukę w błyskotliwy sposób zbudował na podstawie "Chińczyków" Michaela Frayna.

Powstał spektakl zabawny i autotematyczny, o teatrze w teatrze, w którym aktorzy pokazują się mocno w satyrycznym świetle. Ale też - pełen szacunek, koniec końców okazują się dzielnymi chwatami. Bo "Rozkłady jazdy" to historia dwojga aktorów, usiłujących doprowadzić przedstawienie "Chińczycy" Frayna do szczęśliwego końca, co proste nie jest, jako że obsada po drodze topniała i topniała, aż zmniejszyła się o 2/3. A gdy dodamy do tego jeszcze fakt, że jeden z aktorów pomylił przedstawienia, druga aktorka w przerwie dowiedziała się, że właśnie została porzucona przez partnera, między tym dwojgiem (na scenie) też jeszcze porządnie iskrzy, bo kiedyś również byli parą, a na scenie, w desperackiej próbie ratowania spektaklu, wplątuje im się jeszcze życie prywatne... - to naprawdę robi się gorąco.

By nie zdradzać za wiele - na niespodziankach i nieoczekiwanym zwrocie akcji w końcu zasadza się całe przedstawienie - powiedzmy tylko tyle że: nie ruszając się z miejsc, widzowie zobaczą tę samą scenę dwukrotnie, ale z kompletnie dwóch różnych perspektyw. Że siłą rzeczy, choć słowa nie zostaną zmienione, będą to dwa kompletnie różne pokazy.

Że zobaczymy, jak w tej samej scenie wygląda aktor z przylepionym uśmiechem, i aktor rozwścieczony, zmieniający minę w jednej sekundzie. Że dowiemy się dość szybko, dlaczego zachował się tak a nie inaczej, bo wszystko, co skomplikowane wyjaśni się dość klarownie i szybko. Że dostrzeżemy różnice między spektaklem a desperacką próbą jego zbudowania, choć może należałoby raczej powiedzieć - ratowania. Że uświadomimy sobie, jak życie prywatne aktorów grających aktorów może się poplątać z życiem scenicznym tych drugich, a ci pierwsi mogą się pogubić między kreacją a rzeczywistością. Że tak naprawdę, my widzowie, możemy się nawet nie połapać, kiedy aktorzy między jedną frazą a drugą złożą sobie wyznanie miłości, albo też nienawiści - uznamy bowiem naiwnie, że tekstem sztuki jest to, co tak naprawdę nim nie jest.

Słowem - zobaczymy, że spektakl może mieć drugie dno, ba, owe podskórne życie może być nawet ciekawsze niż samo przedstawienie.

Klimat spektaklu - jak to u Zelenki, kultowego czeskiego scenarzysty i reżysera - jest słodko-gorzki. Sporo tu błyskotliwych dialogów, zabaw słownych, żartów z pracy aktora, rozdartego między chęcią tworzenia prawdziwego teatru a koniecznością łapania chałtur, choćby takich jak czytanie rozkładów jazdy czy prowadzenia imprez w stylu - otwarcie kolejnej stacji benzynowej. Ciekawie ogląda się teatralne szwy: spektakl daje okazję, by zobaczyć, jak się go czasem topornie buduje. Oczywiście wątek aż tak monstrualnego zmniejszenia obsady jest raczej w teatrze niespotykany, ale nie znaczy, że niemożliwy. W "Rozkładach jazdy" aktorzy, miotając się desperacko, tak naprawdę dają nam tylko złudzenie improwizacji - w rzeczywistości trzymają żelazną dyscyplinę i wodzą widzów za nos.

Dlatego też dobrze byłoby mieć czasem czapkę niewidkę i naprawdę wkraść się za kulisy, o to, byłoby ciekawe! Ale skoro jednak jest niemożliwe, niech będą i "Rozkłady jazdy".

Najbliższe spektakle: 16-17 i 19 kwietnia o godz. 19. "Rozkłady jazdy" Petra Zelenki w Teatrze Dramatycznym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji