Artykuły

Chcieć nie musicie

"Wieczór trzech króli" w reż Jacka Jabrzyka w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Dla e-teatru pisze Przemo Klimek.

Wszyscy bawili się świetnie, wszak to komedia - jedna z najpopularniejszych, jakie wyszły spod pióra mistrza ze Statfordu. Tyle tylko, że tak doskonale bawili się jedynie aktorzy, bo już publiczność była cokolwiek zdezorientowana. Śmiać się czy nie śmiać, o to jest pytanie. Siedząca obok w fotelu przystojna kobieta z lekkim niepokojem, ale i ulgą stwierdziła pytająco: panu też się nie podobało...? I tak, i nie.

Bo komedia po to przecież jest by rozśmieszała, bawiła, choćby i przez łzy. A co, jeśli wcale nie bawi? No tak, ale to jednak Szekspir, klasyk, jeden z największych twórców teatru i literatury w ogóle - Mistrz. I czy wypada tak się obchodzić z jego Sztuką? Tu przyciąć, tam dodać i tak wszystko skompilować, żeby sensu widać nie było i nikt się nie mógł w niczym połapać? A może trzeba poszukać wskazówki w innym arcydziele Mistrza, który wszak sam napisał, że w tym szaleństwie jest metoda.

Stawiam trzy kilogramy zielonych bananów dla śmiałka, który obejrzawszy "Wieczór Trzech Króli" w kaliskim teatrze podejmie się opowiedzieć historię opisaną tym razem przez Szekspira. Owoce mogą spokojnie dojrzewać, bo nie da się tego zrobić po tym, jak Jacek Jabrzyk zmasakrował tę arcykomedię. Spokojnie, nie takie "masakry" teatr już widział i często wychodziło mu to na zdrowie. W tym samym Kaliszu nie tak dawno, kilka lat temu inny inscenizator "ukatrupił" całkiem na poważnie, czyli z dużym zadęciem dramatycznym (niestety) Hamleta, czego reżyserowi Jabrzykowi w żadnej mierze zarzucić nie można. - W tekście Szekspira najbardziej interesuje mnie warstwa emocjonalna. Ten tekst jest o jakiejś szajbie miłości, o tym jak ludzie zostawiają rozum i wszystko inne pod wpływem uczuć. Nie idziemy konsekwentnie tropem fabuły, ona tylko jakby pomaga nam w opowiedzeniu o emocjach, które kierują postaciami. Jeśli chodzi o scenografię to jest pewna stylizacja retro, chociaż pozbyliśmy się kostiumu i wszelkich masek, skupiając się na przeżyciach bohaterów - mówił Jacek Jabrzyk na spotkaniu z dziennikarzami jeszcze przed sobotnią premierą.

Mówiąc retro reżyser miał na myśli zdaje się lata 60. dwudziestego stulecia sądząc po scenografii, kostiumach (a jednak) i ilustracji muzycznej. I tu pojawia się pierwszy trop, zdecydowanie filmowy, Formanowski. Oto w pierwszej scenie widzowie są świadkami swoistego mitingu terapeutycznego w psychiatryku, którego uczestnicy mówią Szekspirem; ich kwestie niewątpliwie są jakoś powiązane, ale trudno to ułożyć w w miarę logiczną historię. Aktorzy siedzą na starych kanapach i fotelach ustawionych w kilku rzędach. Po chwili scena się wydłuża, meble zostają rozstawione po kątach i "rusza akcja". Jeśli jednak ktoś nie widział wcześniej tej sztuki Szekspira (bo AD 2013 trudno podejrzewać, że są jeszcze tacy, którzy czytają jego dramaty) może niczego nie zrozumieć: kto kogo kocha, dlaczego kocha i kim w ogóle jest? Ale to przecież nieistotne - liczą się czyste emocje, pochodna szajby do entej potęgi. Aktorzy coś mówią (czasami niezrozumiale, chyba także dla nich samych), skaczą po meblach (nie niezbyt dynamicznie), śpiewają (np. przebój R. Orbisona "Crying" - naprawdę przepięknie, robi wrażenie), przemieszczają się po scenie (układy choreograficzne może niezbyt oryginalne, ale nieoczywiste i nawet zabawne) - i tak przez blisko 100 minut. Chaos, brak elementarnej logiki, dezorientacja na widowni, szaleństwo (ograniczone) i metoda (chociaż Alejo Carpentier pewnie by się tym razem obruszył na nawiązanie do jego przepięknej książki).

Ktoś, kto przeczytał kilkadziesiąt powyższych wierszy może powiedzieć: nic nie rozumiem. Tylko czy z najnowszej inscenizacji Teatru im. W. Bogusławskiego w ogóle można coś zrozumieć? Ewidentnie to nie jest sztuka do rozumienia, chociaż jakaś sztuka to jest, jeśli przyjąć, że każdy rodzaj działalności artystycznej uznajemy za sztukę. To jest spektakl w swojej konstrukcji tak intrygująco nieudany, że aż trzeba go zobaczyć. Może i reżyser chciał coś powiedzieć, może i nawet coś mądrego, problem w tym, że nie bardzo sobie radzi z materią (o duchu nie wspominając). Czy Jacek Jabrzyk chce powiedzieć, że świat zwariował? Tutaj wielu przyzna mu rację - tylko czy naprawdę potrzebuje do tego Szekspira, takiego Szekspira, "swojego" Szekspira? Jedno jest pewne, przez cały czas spektaklu publiczność miała prawo przypuszczać, że trafiła do domu wariatów. Wrażenie było trafne, bo na końcu pojawili się na scenie postawni panowie w białych kitlach, którzy używając łagodnej perswazji wyprowadzi aktorów za kulisy.

Czy to naprawdę jest aż tak złe przedstawienie? W pamięci pozostaje niesamowity Lech Wierzbowski (jako Malvolio), ale to jakby postać z zupełnie innego dramatu. Świetny i zabawny duet, rzeczywiście Szekspirowski, Szymon Mysłakowski (Sir Andrzej Chudogęba) i Marcin Gaweł (Sir Tobiasz Czkawka). Doskonały pomysł z Marią, która musi stale mówić, brawurowo wykonany przez Izabelę Piątkowską. Ciekawe epizody Łukasza Mazurka (błazen) i Wojciecha Masacza (Kapitan/Antonio). Ale to raczej aktorskie etiudy, pokaz potencjału zespołu. No dobrze, wybranych aktorów, bo o pozostały albo nie warto wspominać, albo lepie litościwie zmilczeć. Przydałby się jakiś Wielki Koordynator, który by to wszystko uporządkował, zdyscyplinował i dokonał koniecznych zmian w obsadzie.

"Wieczór Trzech Króli albo co chcecie wiedzieć" to druga inscenizacja popełniona przez Jacka Jabrzyka w kaliskim teatrze. Naprawdę widać progres: reżyser nadal twardo kwestionuje pewną logikę artystycznego przekazu (a przede wszystkim inteligencję i logikę w percepcji widza), ale tym razem jego spektakl da się oglądać, chociaż irytuje i woła o pomstę do Nieba, bo przecież Szekspir z góry patrzy i może mieć pretensje do Pana Boga: Ty to widzisz i nie grzmisz?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji