Artykuły

MUZYKA W PRASIE

Kończy się Rok Chopinowski. Za wcześnie na pełną oceną, ale już teraz można odnotować rozmaitość wielką w sposobach świętowania tego Roku. "Życie" (z 22 maja), przedstawiając program Festynu Parafialnego w Starej Iwicznej, podkreśliło, że studenci Akademii Muzycznej zagrają Chopina. Z innych atrakcji festynu wymieniło m.in. pokaz tresury psów policyjnych, pokazy wyrabiania garnków, loterię fantową, a także grochówką dla przybyłych gości. Maksymilian Bajorek w "Dzienniku Polskim" (z 1 czerwca) przypomniał, że pod koniec roku 1995 krakowski Neurosoft zaprezentował pierwszą cześć monografii Fryderyka Chopina na CD-ROM, wyznaczając "nowy kierunek w multimediach". Taki sposób na nowoczesną edukację dowodzi, że może Chopin będzie nam bliski nie tylko od święta. Dla ubarwienia panoramy Roku warto jeszcze napomknąć o dwóch spektakularnych przedsięwzięciach, które oferują nam Chopina raczej dla oczu niż dla uszu. Żyjemy wszak w epoce kultury obrazkowej, kultury multimedialnej.

W "Gazecie Stołecznej" (z 25 października, "Nowy Chopin") Roman Pawłowski dał upust swoim wrażeniom po spektaklu Adama Hanuszkiewicza.

"Mam przyjemność donieść państwu, że widziałem dobre przedstawienie Adama Hanuszkiewicza. Tak, to nie pomyłka. Zatytułowane "Chopin, jego życie, jego miłości, jego muzyka", oparte jest na korespondencji kompozytora i od kilku tygodni znajduje się na afiszu Teatru Nowego.

Tak, jak nie lubię, kiedy Adam Hanuszkiewicz poprawia klasykę za pomocą chwytów z telewizji i filmu, tak przy montażu o Chopinie muszę stwierdzić, że jego metoda sprawdza się. Tym razem mnie nie drażni, że reżyser wchodzi na scenę i zwraca się bezpośrednio do publiczności. To mieści się w konwencji łączącej spektakl teatralny z koncertem fortepianowym. [...] Rolę Chopina oraz jego muzykę gra w spektaklu prawdziwy pianista - Michał Drewnowski, i to jest pomysł znakomity, bo ilu widzów teatralnych słyszało muzykę Chopina na żywo? Hanuszkiewicz odbrązawia nie tylko biografię Chopina, ale również jego muzykę. Ta muzyka, pielęgnowana w filharmoniach, w popularnym odbiorze została zajeżdżona na śmierć. W PRL-u służyła czczeniu rocznic rewolucji październikowej, dzisiaj służy czczeniu rocznic zdobycia niepodległości. Najgorszy był zawsze listopad, kiedy obie te rocznice zbiegały się z Zaduszkami oraz tak zwanym Miesiącem Pamięci Narodowej, w związku z czym do dzisiaj Chopin kojarzy się głównie z grobami. Obecnie jego utwory najłatwiej usłyszeć w centralach telefonicznych banków i biur podróży, gdzie bawią klientów czekających na połączenie. Dlatego spektakl w Teatrze Nowym z graną na żywo muzyką robi wrażenie, bo pokazuje, że utwory te nie były pisane na użytek akademii czy telekomunikacji, ale dla bliskich, i nie politycy byli ich pierwszymi admiratorami, lecz kobiety.

Jedyną osobę, która dla przyjemności słuchała Chopina, spotkałem w Edynburgu. Była to Polka, która wyemigrowała z kraju, będąc dzieckiem, co oszczędziło jej chopinowskiej edukacji telewizyjno-akademijnej. W związku z tym nie słuchała Chopina na klęczkach, kasetę z mazurkami puszczała do szkockiego śniadania. Ciekawe, czy po spektaklu Hanuszkiewicza takich fanów Chopina będzie więcej także w Warszawie."

Jadwiga Barańska i Jerzy Antczak także chcą zafundować nam Chopina dla oczu, ale i dla serca. W rozmowie z Jolantą Gajdą-Zadworną na łamach "Życia Warszawy" (z 13-14 listopada, "Noce i dnie Fryderyka Chopina") zwierzyli się ze swoich zamysłów.

"- Podobno chcą państwo zrealizować Film o Chopinie?

JERZY ANTCZAK: - Nosimy się z tym zamiarem od dawna. Pragnęliśmy zrealizować nasz pomysł w jubileuszowym roku 150 rocznicy śmierci kompozytora. Niestety, nie wyszło.

JADWIGA BARAŃSKA: - Będzie to duży, epicki film. W warstwie fabularnej ma być nie tylko pogmatwanym i niełatwym romansem, ale również chcemy pokazać, skąd wywodzą się korzenie Chopina, a więc skąd wywodzi się jego muzyka. Nie koncentrowaliśmy się na biografii. Głównym motywem filmu, oprócz wszechstronnej prezentacji muzyki Chopina, będzie ponadczasowy problem niemożności porozumienia się pomiędzy kochającymi się istotami: mężczyzną i kobietą, rodzicami i dziećmi. [...]

Wybraliśmy lata, gdy Chopin żył z George Sand, a dzieci były już dorosłe. Syn i córka zaczynają się domagać własnych praw, są coraz surowszymi krytykami. Solange rywalizuje z matką o względy jej kochanka; Maurycy coraz bardziej odczuwa kompleks nieudanego malarza i odrzuconego przez ojca dziecka. Nie może pogodzić się z narastającą sławą Chopina.

J.A.: - Przede wszystkim chcielibyśmy, by był to film o wielkim kompozytorze, o męce tworzenia przełożonej na drobne ludzkie sprawy. Podobnie spojrzał na twórczy geniusz Mozarta Miłosz Forman. [.,.]

- Można odnieść wrażenie, że w swoich filmach - czy to "Nocach i dniach", "Hrabinie

Cosel", czy najnowszej "Damie Kameliowej" - odmieniają państwo miłość na różne sposoby.

J.B.: - Miłość jest najsilniejszym motorem ludzkiej egzystencji.

J.A.: - Tak długo, jak istnieje kino, ludzie chodzą tłumnie na filmy o miłości. "Noce i dnie" miały 21 milionów widzów w ciągu dwóch lat. A "Hrabina Cosel" -12 milionów.

- Barbara Niechcicowa, po niespełnionych porywach młodzieńczego uczucia, kochała miłością dnia codziennego. Jak widzą państwo uczucie George Sand do Chopina?

J.A.: - George kochała Chopina głęboko i nie godzę się z sądami, że związała się z nim tylko dla kariery. Oczywiście miała wielu kochanków, była skandalistką, ale w czasach, w których żyła, żeby zaistnieć jako kobieta, musiała znaleźć mocne oparcie w kimś lub czymś. Chopin zjawił się u niej w krytycznym momencie jej życia, kiedy chciała je odbudować, zapomnieć o przeszłości. Nie wzięła pod uwagę jednego, dorastających dzieci. O tym wszystkim chcemy opowiedzieć w filmie.

- Kiedy nastąpi pierwszy klaps ?

J.A.: - Latem. Za kamerą stanie Piotr Sobociński, jeden z najbardziej cenionych operatorów na świecie."

Najbardziej kochamy świętowanie "ku czci". Może dlatego, że jest najłatwiejsze, nie wymaga wysiłku umysłowego i szczególnej wrażliwości. Można mieć nadzieję, że Rok Chopinowski przyniesie nam pożytki na co dzień, na trwałe. Warto go było zorganizować choćby tylko po to, by Krystian Zimerman objawił nam swojego prawdziwego Chopina.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji