Artykuły

Samotność po irlandzku

W sztuce Briana Friela tytułowe tańce są tym, czym Moskwa dla bohaterek "Trzech sióstr" Czechowa - symbolem niespełnienia. Wprawdzie tańce na cześć Lughnasa, radosnego święta żniw w sierpniu 1936 r. - kiedy toczy się akcja sztuki - odbywały się nie w odległej stolicy, lecz w sąsiedniej miejscowości, ale dla pięciu irlandzkich sióstr były równie nieosiągalne, co Moskwa dla ich trzech rosyjskich "poprzedniczek" z początku wieku.

Odwołanie do Czechowa jest tym bardziej usprawiedliwione, że autor "Tańców w Ballybeg" w latach 80. przetłumaczył "Trzy siostry". Napisane wkrótce potem "Tańce" miały prapremierę w Dublinie, 24 kwietnia 1990 r. Zdobyły uznanie krytyki i powodzenie w teatrach Irlandii, Anglii, na Broadwayu, gdzie autora, a także reżysera Patricka Masona i aktorki, uhonorowano prestiżowymi nowojorskimi nagrodami Tony. Sukces zastanawiający, zważywszy, że w "Tańcach w Ballybeg" nie ma miejsca na inscenizacyjne fajerwerki.

Senna, zapyziała prowincja irlandzka, gdzie los wyznaczył ciasny krąg egzystencji rodzeństwu złożonemu z pięciu sióstr (od 26 do 40 lat) i ich 53-letniego brata, katolickiego księdza, który nie potrafi znaleźć sobie właściwego miejsca w rodzinnym domu po powrocie - z malarią - z misji w Ugandzie. Najbardziej stanowcza z sióstr, nauczycielka Kate (Ewa Dałkowska) mocną ręką stara się utrzymać dom na właściwych, tzn. ortodoksyjnie katolickich podstawach. Gromi każdy przejaw fantazji młodszych sióstr, np. pomysł udania się w piątkę na tańce z racji corocznego święta plonów, o pogańskim, bo celtyckim rodowodzie. Odpuszcza im wszakże pewne słabostki, np. nałóg palenia papierosów u prowadzącej domową kuchnię Maggie (Joanna Żółkowska), czy słuchanie radia.

Agnes (Jadwiga Jankowska-Cieślak) i niedojrzała emocjonalnie Rose (Dorota Landowska) całymi godzinami ślęczą nad robótkami ręcznymi, z czego zawsze kapnie im kilka groszy. Najmłodszą, równie samotną jak jej starsze siostry Chris (Justyna Sieńczyłło) szczodry los, a właściwie utracjusz Gerry (Jerzy Zelnik), obdarzył "naturalnym synem" wg formuł Kościoła, albo "dzieckiem miłości", w myśl określeń przyswojonych przez misjonarza Jacka od swoich wiernych w Ugandzie. Brat Jack (Franciszek Pieczka), niegdyś duma całej osady, powrócił z "wilczym biletem" księdza, który na swojej afrykańskiej placówce hołdował "osobliwym poszukiwaniom duchowym" - zamiast nawracać trędowatych na katolicyzm, radował się wraz z nimi w prowadzonych przez tamtejszych szamanów obrzędach religijnych i tańcach. W ortodoksyjnie katolickiej Irlandii jego postawa rzuca długi cień na całą rodzinę i przypieczętuje jej i tak niewesoły los. Kate traci pracę w szkole, na robótki Agnes i Rosę nie będzie zapotrzebowania, zwłaszcza że przegrywają konkurencję z produktami fabryki tekstylnej.

Samotne, bezbronne, starzejące się kobiety, wciąż jednak pełne marzeń o odmianie losu, obserwowane są przez siedmioletniego Michaela, chłopca, który jako dorosły już mężczyzna (Piotr Kozłowski) snuje swoje wspomnienia.

Sztuka nostalgiczna, refleksyjna, piękna, choć niełatwa w odbiorze. Wyreżyserowana przez Judy Friel, córkę autora, przyniosła kilka godnych pochwały scen (spontaniczny taniec sióstr), pięć wspaniałych ról kobiecych (z żywiołową kreacją Żółkowskiej) i jedną męską Franciszkowi Pieczce. Spektakl nie dla szkół. Dla koneserów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji