Artykuły

Kraj lat dziecięcych

- W tym miejscu czują się tak, jakbym stał m wybrzeżu Irlandii - wyznał ambasador Richard A. 0'Brien inaugurując Festiwal Literatury Irlandzkiej. Za plecami ambasadora rozciągał się widok zaiste malowniczy: na powierzchni ogromnego tortu ląd usłany plasterkami pomidora i pomarańczy wrzynał się w morze sałaty.

Kunsztowny tort od Gesslerów pozwalał smakować Irlandię w sensie niemal dosłownym, ale ponieważ spotkanie inaugurujące festiwal odbyło się bezpośrednio po premierze "Tańców w Ballybeg", zebrani już wcześniej zdążyli rozsmakować się w atmosferze tego kraju. Podczas spektaklu bowiem można się w tej atmosferze zanurzyć, pogrążyć, zatonąć. Tak jak tonie się we wspomnieniach z dzieciństwa, w świecie, który dawno przeminął, który ożywa już tylko we wspomnieniu, na poły zmitologizowanym, owianym aurą nostalgii. Brian Friel przedstawił Irlandię tak, jak ją zapamiętał z czasów, gdy w domowym ogrodzie budował swoje pierwsze latawce, latem 1988 roku.

"...Wspominam naszą kuchnię pulsującą rytmem irlandzkiej muzyki, która docierała tu do nas aż z Dublina, i matkę oraz jej siostry, które nagle chwytały się za ręce i spontanicznie zaczynały tańczyć, chichotały i pokrzykiwały jak rozdokazywane pensjonarki..." Kiedy narrator mówi te słowa, bohaterowie jego opowieści tkwią na scenie w bezruchu - to obraz zatrzymany w kadrze. Ubogie wnętrze chaty, zastawione sprzętami sprzed półwiecza, otwarte na sielski, zielono-złoty pejzaż, nieco cukierkowy niczym barwna ilustracja z książek dla dzieci. Po chwili, pod wpływem wspomnień narratora, scena budzi się do życia i wtedy sentymentalna mgiełka rozwiewa się (choć nie bez śladu), ukazuje sylwetki irlandzkich wieśniaków, skreślone z czulą sympatią, ale i ze znaczną dozą realizmu, z biegłością wnikliwego obserwatora. Pobożna, surowa, nieco skwaśniała w staropanieństwie Kate, nauczycielka wiejska (Ewa Dałkowska) i prostolinijna, chwilami trywialna Maggie (Joanna Żółkowska), tryskająca humorem i temperamentem. Subtelna, ściszona, pełna wyrozumiałości i wdzięku Agnes (Jadwiga Jankowska-Cieślak) oraz melancholijna, rozmarzona Chris (Justyna Sieńezyłło). Pięć sióstr, bo jest jeszcze "słaba na umyśle" Rose (Dorota Landowska). I wreszcie dwóch mężczyzn, przelotnie tylko obecnych w tym kobiecym świecie - Geny, czarujący łajdak, lowelas z laseczką (Jerzy Zelnik) i osobliwy, zdziwaczały oryginał - stary Jack, którego wyraziście, ze swadą i rozmachem gra Franciszek Pieczka.

W tym fascynującym świecie katolicka wiara miesza się z wciąż jeszcze żywym, pogańskim, celtyckim obrzędem, surowy, chłopski obyczaj z nieposkromionym głodem życia i wrażeń, uparcie strzeżona tradycja ze znamionami rozkładu, jakie wnosi dwudziestowieczna cywilizacja: dźwięki płynące z radia mącą rytm kuchennych zajęć, fabryka tekstyliów pozbawia źródeł utrzymania i tak już wynędzniałe siostry. Toteż niebawem dwie z nich wyjadą do Londynu, a wówczas "dom straci duszę", jak powiada narrator (Piotr Kozłowski). Ale tego już na scenie nie zobaczymy, zgodnie z selektywnym prawem pamięci ocala ona tylko "kraj lat dziecięcych", pogrążony w blaskach nieuchronnie zachodzącego słońca.

Toteż spektakl zniewala urokiem i od razu wciąga w magiczny krąg tej niezwykłej kultury, z którą obcować dane nam będzie w najbliższym tygodniu na wystawach, spotkaniach autorskich, pokazach filmowych. Premiera w Powszechnym przekonuje, że z tej okazji koniecznie trzeba skorzystać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji