Artykuły

Najgenialniejsza koncepcja Fredry

W 1945 roku gra­łem służącego w "Dożywociu" Łatkę grał Jacek Woszczerowicz. Mówi­łem zaledwie dwa słowa. Ale po­wierzono mi jeszcze jedno waż­ne zadanie. Kiedy Woszczero­wicz spadał ze schodów, ja ro­biłem efekty dźwiękowe: tłu­kłem butelki i rzucałem kamie­nie. Takie było moje pierwsze zetkniecie z Fredrą - w teatrze, bo w szkole oczywiście "prze­szedłem" przez Gustawa - wspo­mina Andrzej Łapicki.

W sobotę w Teatrze Polskim odbędzie się premiera "Dożywo­cia" Aleksandra Fredry, tym ra­zem Andrzej Łapicki jest reży­serem przedstawienia. W roli Łatki, którą przed wielu laty kre­owali: Wincenty Rapacki, Lud­wik Solski, Jacek Woszczero­wicz i Tadeusz Łomnicki, wy­stąpi Wojciech Pszoniak.

"Dożywocie umiem na pa­mięć i uważam tę sztukę za naj­genialniejszą może koncepcję Fredry" - pisał Tadeusz Boy-Że­leński.

- Nie mam wątpliwości, że "Dożywocie" jest wciąż aktual­ne. Jest to sztuka o pieniądzach. Wszyscy tu gonią za nimi. Czy dziś nie robimy tego samego, co bohaterowie komedii Fredry? - pyta reżyser.

Mimo to "Dożywocie" nie na­leży do najczęściej wystawia­nych sztuk Fredry. W Warszawie nie było grane od ponad dziesię­ciu lat, od przedstawienia Olgi Lipińskiej w teatrze Komedia w 1983 roku.

- Czym spowodowana jest ta nieobecność "Dożywocia" na naszych scenach? - zastanawia się Andrzej Łapicki. - Brakuje wykonawców Łatki - wyjaśnia. - Tę rolę musi grać znakomity aktor, wyrazista oso­bowość aktorska. Mam to szczę­ście, że zgodził się wystąpić Wojciech Pszoniak.

- Nie jest to pogodna sztuka - wyjaśnia reżyser. - Chociaż - do­daje - jest niebywale śmieszna przez postać Łatki i przez inne fi­gury charakterystyczne, które się tu przewijają. - Myślę, że widzom przypadnie do gustu postać oberżysty, specjalnie skrojona z kilku drobnych postaci dla pana Wie­sława Gołasa. Samo pojawienie się na scenie pana Gołasa gwaran­tuje ten uśmiech, którego, mam nadzieję, pomimo drapieżności tej sztuki, nie zabraknie. Na scenie zobaczymy również m.in. Baera, Gogolewskiego, Glińskiego.

"Dożywocie" tak jak "Zemsta" napisane jest ośmiozgłoskowcem. - Tu jest tyle kalamburów, tyle żartów słownych, tyle zbie­gu ciekawych nie zawsze nawet cenzuralnych pomysłów wersyfikacyjnych - podkreśla reżyser. - To jest uczta dla kogoś, kto lu­bi mówić ten tekst i lubi go słu­chać, tak jak ja. Pilnujemy, żeby te wszystkie perełki zabrzmiały i lśniły pełnym blaskiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji