Artykuły

"Nie warto malować", czyli teatralny kurz

W teatrze wszystko na wspak. Góra - dół. Śmiech i płacz. Raz tak, raz siak i znów na opak. "Teatr nas chłoszcze, lecz łaskocze po mosznie" - jak powiedział kiedyś, przed II wojną, pewien stary dyrektor prowincjonalnego teatru na rubieżach - pisze Ingmar Villqist w felietonie w Gazecie Wyborczej - Katowice.

W Chorzowie, w Galerii Miejskiej MM, zakończyła się wystawa warszawskiej Gruppy. Jednej z najważniejszych grup artystycznych w Polsce w ostatnich dekadach. Wystawiają; Ryszard Grzyb, Paweł Kowalewski, Jarosław Modzelewski, Włodek Pawlak, Marek Sobczyk i Ryszard Wożniak. Obrazy z kolekcji Elżbiety i Mariana Biesiadów. Galeria MM trzyma poziom. Działa od 2000 roku. W latach 80. i 90. XX wieku królowała w Chorzowie niepodzielnie Galeria Plus Zygmunta Korusa. Teraz jest czas Galerii MM, która organizowała kameralne ekspozycje, m.in. Jerzego Nowosielskiego, Teresy Pągowskiej, Andrzeja Strumiłly, Zbigniewa Makowskiego, Kazimierza Mikulskiego, Wiesława Obrzydowskiego, Jerzego Mierzejewskiego, Jacka Waltosia, Romana Nowotarskiego, Jana Szmatlocha, Macieja Bieniasza, no, ale przede wszystkim "mojego" Piotra Potworowskiego.

Galeria MM prezentuje regularnie chorzowskiej publiczności twórczość wielkich klasyków polskiej sztuki XX wieku. To przecież same gwiazdy. Wystawy tych artystów robiliśmy z Gosią Panek w katowickim BWA i później z Andą Rottenberg w Zachęcie. A teraz, w kameralnej formie, oglądam prace tych twórców w moim mieście. Galerii MM udaje się z sukcesem łączyć prezentację twórców kanonu współczesnej polskiej sztuki z twórczością chorzowskich artystów. Te kreacje uzupełniają się i dopełniają, dając obraz wielobarwnej mozaiki postaw, intencji, marzeń, zapatrzeń, nadziei. No i ten Piotr Potworowski w Chorzowie!

Tym czym była dla mnie w mojej teatralnej historii "Miłość w Königshütte", tym dla mnie, wtedy kuratora i krytyka sztuki, była retrospektywa Piotra Potworowskiego, którą zrobiłem w 1996 roku w Zachęcie. Cezurą. Po kilku latach przygotowań, odnajdywania i zbierania prac, badania archiwów, przygotowywania katalogu chodziłem w nocy, w przeddzień wernisażu, sam po salach Zachęty. Na ścianach wisiała już większość obrazów Potworowskiego, jakie stworzył. I cudowne rysunki, gwasze, grafiki, akwarele, plakaty teatralne, projekty scenograficzne, kostiumów, kilka rzeźb nawet. W gablotach czekały na widzów tomy jego nigdy niepokazywanych szkicowników i wspomnień. Wielka, prawdziwa retrospektywa artysty. Chodziłem przed obrazami Potworowskiego tam i z powrotem i nagle poczułem coś, co nie zdarzyło mi się nigdy, ani przedtem, ani potem, mimo dziesiątków zrealizowanych wystaw. Że chociaż nie potrafię tego nazwać, rozumiem w tej jednej chwili język, w jakim mówią do mnie obrazy Potworowskiego. Że dotykam, w jakiś nienazywalny sposób, tajemnicy jego malarstwa. Ze to, co widzę, jest tak proste w swym przekazie, ludzkie, prawdziwe. Tylko o tym mówić. Nazywać. Teraz! Ale to było tylko mgnienie. Za moment obrazy Potworowskiego przymknęły powieki i dalej czekały umęczone na wernisaż. Chwila. Ale najważniejsza. Wyszedłem z Zachęty. Wiedziałem, że to doznanie nigdy się już nie powtórzy. A na chorzowskiej wystawie Gruppy dwa świetne obrazy Jarka Modzelewskiego; "Nie warto malować" i "Skarpeta".

Wiosną 2001 roku poprosiłem Jarka Modzelewskiego o zaprojektowanie scenografii do mojej jednoaktówki "Beztlenowce", którą reżyserowałem w warszawskim Teatrze Rozmaitości. Jarek przeczytał tekst i powiedział, że zrobi. Wcześniej nie robił jeszcze scenografii, więc zaciekawiło go to. Umówiliśmy się na spotkanie w Rozmaitościach z aktorami grającymi w "Beztlenowcach": Markiem Kalitą i Jackiem Poniedziałkiem - gwiazdorami grającymi w owym czasie w tym teatrze w spektaklach Jarzyny i Warlikowskiego. Już jak szliśmy z Jarkiem na to spotkanie, przez zakamarki zascenia Rozmaitości wiedziałem, że coś jest nie tak. Modzelewski rozglądał się czujnie po tej teatralnej biedzie i ściskał pod pachą teczkę z projektami. Ja niosłem makietę. Poszliśmy na scenę. Poprosiłem Jarka, żeby pokazał projekty i makietę.

I zaczęło się. Kalita i Poniedziałek, dwa teatralne potwory, zamiast się ucieszyć i chwalić, zaczęli wypytywać Jarka o szczegóły dekoracji, a pytając, nakręcali się wzajemnie. Kalita krążył wokół stołu z makietą scenografii - "Gdzie wyjście? Gdzie wejście? A dlaczego tak? A nie inaczej? A to, to po co? A tu za wąsko! A tego miejsca z widowni nie będzie widać! A dlaczego taki kolor, a nie inny? I w ogóle o co chodzi?". Normalne teatralne gadki. Żeby się razem nakręcić przed robotą. Żeby być razem. Energia. Modzelewski nic nie mówił, słuchał, składał spokojnie projekty do teczki, spojrzał na mnie. A ja co? Cieszyłem się, że aktorom zależy, że jesteśmy tam razem, że się kłócimy, bo też z takiej energii powstaje spektakl. Jarek zgodził się uprzejmie ze wszystkimi uwagami, pożegnał się i wyszedł.

Gdyby chwilę zaczekał, zapalilibyśmy sobie, a po chwili by pewnie usłyszał od aktorów - "To jest genialne! GENIALNE! Cudowne! Wspaniałe!". W teatrze wszystko na wspak. Góra - dół. Śmiech i płacz. Raz tak, raz siak i znów na opak. "Teatr nas chłoszcze, lecz łaskocze po mosznie" - jak powiedział kiedyś, przed II wojną, pewien stary dyrektor prowincjonalnego teatru na rubieżach. Na drugi dzień Jarek Modzelewski zadzwonił do mnie, przeprosił i powiedział, że on raczej nie będzie robić tej scenografii. Dekorację zrobiła Małgosia Szczęśniak, a plakat Piotrek Naliwajko. Graliśmy potem "Beztlenowce" na Małej Scenie w Rozmaitościach sześć sezonów, prawie 80 razy. Teatralny, wszechobecny kurz, musi ci zasmakować od pierwszego razu. Jeśli tak się stanie, wciągasz go potem obiema dziurkami nosa jak kokę. I w ten oto sposób historia polskiej scenografii pozbawiona została dekoracji jednego z najwybitniejszych polskich malarzy. Wielka szkoda. A te dwa obrazy Jarosława Modzelewskiego w chorzowskiej Galerii MM są naprawdę świetne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji