W blasku Nefretete
Zwolennicy klasyki muszą się koniecznie przekonać, że współczesna muzyka i nowoczesna inscenizacja znakomicie przystają do sceny operowej. Ci, dla których opera to gatunek sztuki ze wszech miar im obcy, będą zaszokowani hitami z "Echnatona", widowiskową oprawą, a nade wszystko pierwszy raz w Polsce spotkają się na scenie z dziełem kultowego artysty amerykańskiego Philipa Glassa.
"Echnaton" nie będzie częstym gościem na scenie, tym bardziej więc zapraszamy na dzisiejszą (godz. 19.00) "Premierę z Expressem"! Kupon zamieszczony w piątkowym wydaniu "EI" upoważnia do nabycia dwu ulgowych biletów i weźmie udział w losowaniu radiomagnetofonu od naszej gazety oraz 10 dwuosobowych zaproszeń na spektakle Teatru Wielkiego. To będzie znakomity wieczór! Swoją obecność zapowiedzieli m. in. przedstawiciele ambasady Egiptu (ten kraj jest miejscem akcji) i zarząd TVP.
- Tytułowy Echnaton jest faraonem, władcą nowatorskim i odważnym, który u boku ma zaborczą matkę i piękną żonę Nefretete. W tej roli prezentuje się pani znakomicie. Mam wrażenie, że trudne, nowatorskie wcielenia wokalne i aktorskie to pani żywioł.
Monika Cichocka: - To moja specjalność. Wtedy wiem, że żyję. Wysoka poprzeczka jest mi potrzebna do pracy - odkrywam siebie. Dla higieny głosu konieczne są partie różnych odmian a zachowanie równowagi artystycznej wymaga także spełnienia się aktorskiego. Trudno nie dostrzegać tego, co się dzieje w sztuce. Ten, kto zasiada na widowni, najpierw jest widzem, potem słuchaczem.
Z trudem zaakceptowałam ten stan rzeczy. Postać operowa wymaga wykreowania. Nie wolno pozbawić widza świadomości, że jest w teatrze.
- Miała pani okazję śpiewać z samym Placido Domingo. A jakie wydarzenia sceniczne uważa pani za szczególnie znaczące dla siebie?
- Ciekawe reżysersko inscenizacje: "Mefistofelesa" Boito, przygotowanego w naszym teatrze przez Peryta, "Dialogi karmelitanek" Poulenca (reż. K. Kelm), "Fausta" Gounoda w realizacji Zawodzińskiego, a także "Reigen" Boesmansa wg "Korowodu" Schnitzlera na scenie w Nantes. Teraz czekam na "Toscę"! W klasyce operowej tkwi znakomity materiał wokalny i widowiskowy ale musi się tym zająć ktoś, kto pamięta, że trzeba trafić do oka i ucha widza.
- A jakie miejsce zajął "Echnaton"?
- Samo zetknięcie się z reżyserem Henrykiem Baranowskim zmienia wyobrażenie o operze. W tym widowisku jest wiele zwolnionych temp, coś takiego, co określam jako rozszerzenie jednostki czasu. I jeszcze - to jest pierwsza partia, w której ja sopranistka, śpiewam mezzosopranem. Nie jest wielka wokalnie, ale kolorystycznie i emocjonalnie bogata. Do tego wymaga koncentracji i kondycji fizycznej. Widzowie nawet sobie nie wyobrażają, jak ciężkie są nasze nakrycia głowy.
- Istotnym zadaniem Nefretete, żony niezwykłego faraona, jest także prezentowanie swoich kształtów - pięknych jak na boginię przystało.
- W dniu, kiedy gramy "Echnatona", od rana nic nie jem. Główne postacie mają swoje odbicie w baletowych partiach, staję więc obok tancerki o nienagannej sylwetce. To zobowiązuje. Dbałość o głos musi iść w parze z troską o kondycję i kształty - chodzę więc na siłownię i jeżdżę na rowerze. Chcę w swoim zawodzie naprawdę się spełniać i uniknąć ograniczeń.