Artykuły

Szersze spojrzenie na taniec

V Gdański Festiwal Tańca. Pisze Łukasz Rudziński w portalu Trójmiasto.pl.

Tegoroczny Gdański Festiwal Tańca zapowiadano jako festiwal tanecznych rozmaitości. Faktycznie, prezentowane spektakle trudno sprowadzić do wspólnego mianownika. Niezmiennie jest to bardzo ważna dla Trójmiasta impreza, bo stanowi kontekst dla pracy rodzimych artystów.

Organizatorzy Gdańskiego Festiwalu Tańca w tym roku zdecydowali się nie ograniczać programu i zaprezentować teatr tańca bardzo różnorodny, przeważnie wchodzący w dialog z innymi dziedzinami: akrobatyką, polityką, kwestiami społecznymi i - przede wszystkim - performance. To czyni gdański festiwal (jedyny poświęcony teatrowi tańca w Trójmieście) interesującą panoramą tańca współczesnego.

Festiwal zainaugurował spektakl "Somewhere; Close" zespołu Panama Pictures, składający się z szeregu pozornie zwyczajnych sytuacji, w wykonaniu międzynarodowego zespołu tancerzy i akrobatów stanowiący niezwykłą wymianę taneczno-akrobatycznych doświadczeń, z pogranicza performance'u.

Zupełnie inną filozofię tańca przedstawili artyści z Cie.Laroque Helene Weinzierl w, zgodnie z nazwą, szalonym spektaklu "Democrazy - how to peel an onion without crying". Już przed wejściem na widownię widzowie indywidualnie witani są i "przechwytywani" przez jednego z czwórki wykonawców spektaklu. Każdy z nich prosi o wypełnienie ankiety i "przystanie" do jego frakcji. Każdy ma też swój program polityczny, z którym chce zwojować świat. Oczywiście jest nim zlepek komunałów i dobrze brzmiących (w okresie wyborczym) słów.

Widownia podzielona jest na sektory - miejsca danego ugrupowania, a czwórka tancerzy wdzięczy się do "swojej" publiczności i usiłuje pozyskać sympatie innych "gratisami", w szeregu szalonych scen obnażając coraz bardziej kulisy "wielkiej" polityki. W blasku fleszy świetnie potrafią rozdzielać oficjalne sympatię i uśmiechy, a gdy nikt nie patrzy, uśmiechnięte twarze polityków nie przeszkadzają im reagować na bazie najniższych instynktów. Całość podana jest lekko, z dużą dozą humoru i ironii.

Ciekawy spektakl-instalację przygotowała Malgven Garbes. Jej "Cartographie" jest próbą zamknięcia w ruchu przestrzeni związanej ze wspomnieniami tancerki, która nanosi kontury zdjęć na białą ścianę sceny i na podłodze. Pojawił się też głos za mniejszościami seksualnymi - grupa "Freaks" [na zdjęciu], szwajcarskiego Pink Mama Theatre. Ten spektakl to suma ludzkich lęków, pragnień i faktycznych potrzeb (oraz dobrego tańca) w wykonaniu pięciu mężczyzn.

Festiwal zakończono mocnym akcentem. Krzysztof Leon Dziemaszkiewicz wspólnie z Anną Steller, jako jedyni trójmiejscy artyści, przygotowali premierę na Gdański Festiwal Tańca. "Strefa zagrożenia" Teatru Patrz Mi Na Usta, inspirowana "Zbombardowanymi" Sary Kane, okazała się najsilniej oddziałującym emocjonalnie spektaklem-performance. Dziemaszkiewicz i Steller stanęli przed publicznością i zaczęli niszczyć nożyczkami ubrania, które mieli na sobie. Zupełnie nadzy tańczyli na pełnym fizycznym kontakcie, ocierając się ciałami. Leon wszedł pod gumową podłogę sceny, później zaczął rąbać siekierą kanapę, na której siedziała Anna.

Kolejne sceny, o silnym gatunku emocjonalnym, praktycznie nie mają fabuły, są jednak silnie uteatralizowane. To przestrzeń wspólna, pozbawiona kompromisów, radykalna, momentami drastyczna, ale nie zamykająca się na nowe. Doskonale koresponduje to z całym festiwalem, podczas którego publiczność ma okazję zaznajomić się z innym wejrzeniem na taniec (choćby "Pas de deux" Raimunda Hoghe i Takashi Ueno czy produkcjami Horácio Macuácua Dance Company z Mozambiku). Bo GFT to przede wszystkim czas wymiany tanecznych doświadczeń. I w tym kontekście bardzo wartościowa, choć ciesząca się dość wąskim środowiskowym zainteresowaniem, impreza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji