Artykuły

Wszystkiemu winna wiosna

Teatralny Wrocław w ostatnich dniach powoli budzi się z zimowego snu. Wiosenną rundę premier - być może na zasadzie przedbiegów - poprzedziła produkcja o charakterze rozrywkowym. Teatry jak mogą walczą o widza i na sceny wkroczył ich młod­szy i mniej poważny brat - kabaret. W dość krótkim cza­sie miałem okazję, obejrzeć dwie najświeższe realizacje tego rodzaju, które zapowia­dały się o tyle ciekawie, iż przygotowywano je na zawodowych scenach z wytrawny­mi aktorami. Odpowiedniego poziomu można się też było spodziewać po autorach teks­tów. Na scenie Teatru Kame­ralnego Zbigniew Lesień wy­reżyserował "Szukam pracy II" Jana Kaczmarka. Najwię­ksze pretensje za ten, w sumie przygnębiający, program miałbym właśnie do autora, który nie zaprezentował ni­czego nowego. Dowcipy i nu­mery w większości posiadały mniejsze lub większe brody. Sam pomysł - parodii popu­larnego i lubianego programu telewizyjnego (określanego jako najdłuższy serial nowo­czesnej Europy) również wydał mi się mało odkrywczy. Teksty w większości były już osłuchane przez publiczność, którą też trudno było rozweselić. Nie pomagały próby na­wiązania tzw. kontaktu z wi­downią - zabrakło napięcia i wesołego dreszczu. Owszem, miłe panom - bez względu na wiek - drżenie lędźwi spowodowało alegoryczne przedstawienie położenia współczesnej kobiety polskiej (naga z siatkami). Ponowna jednak eksploatacja tego ma­teriału niebezpiecznie ugodzi­ła w moje poczucie smaku. Wiosennie potraktował całą sprawę Zbigniew Lesień (re­żyser) - konstruując całość na zasadzie składanki: mono­log (ewentualnie skecz) i pio­senka, skecz (ewentualnie mo­nolog), piosenka itd. - i zbyt­nio się chyba przy tym nie napracował. Sam zespół ak­torski - odniosłem wrażenie - nie czuł się zbyt dobrze w tym przedsięwzięciu.

Część powyższych uwag można również zastosować do Kabaretu w Miejscu z pro­gramem pod tytułem "Im ciemniej". Tutaj też pomimo sprzyjających warunków (sa­la kawiarenki, a nie widow­nia teatru) nie udało się rozbawić publiczności. Całość zrealizowana jednak została w bardziej sentymentalno-lirycznej atmosferze. Kojąco i urokliwie brzmiały niektóre piosenki, wykonane na do­brym poziomie. Odpowiada mi również, aczkolwiek nie całkowicie, dowcip Artura Kusaja (autor tekstu), bardziej wysublimowany i nie rażący naturalizmem. Padło tego wie­czoru parę gorzkich słów pod adresem "wrocławskiego grajdoła".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji