13 postaci w poszukiwaniu autora
W numerze 44 "Nowej Kultury" ogłosiłem artykuł "Reżyser czy dramaturg", kwestionujący w związku z wrocławską premierą "Procesu" Berwińskiej zasięg i granice kompetencji reżysera na odcinku tekstu. Uwagi moje bardzo się nie spodobały Bogdanowi Butryńczukowi. W olbrzymim artykule "Dwa procesy", zamieszczonym w n-rze 13 "Przeglądu Kulturalnego", Butryńczuk olimpijskim tonem oświadcza, że pytanie "reżyser czy dramaturg" jest naiwne "jakby chodziło tu o profesjonalny prestiż, a nie o dobro sztuki". Nie ma sensu - rzecze Butryńczuk - podchwytywać tego pytania, "ponieważ padło ono w fałszywym kontekście" (pięknie powiedziane!)
Pozostając dalej na Olimpie Butryńczuk poucza łaskawie, że tacy pisarze, jak Gorki i Czechow pozwalali teatrowi na pewne zmiany swoich tekstów, a radzieccy reżyserzy współcześni, jak Vivien i Zawadskij stale zmian tych na sztukach współczesnych dokonują. Szanowny obywatelu Bogdanie! Nikt nie twierdzi, że reżyser nie ma prawa wpływać na tekst, o ile nam jednak wiadomo, ani Gorki, ani Czechow nie dopuścił do tego, o czym Pan sam pisze w swoim elaboracie, a mianowicie, by reżyser z własnej inwencji powołał do życia trzynaście postać , których u autora nie nie było, no i dopisał, względnie kazał dopisać dwa nowiusieńkie akty.
W rozważaniach moich starałem się na przykładach pokazać, że większa przynajmniej część zmian "Procesu" wrocławskiego jest mało uzasadniona i nieprzekonywająca. Ob. Bogdan B z "Przeglądu Kulturalnego" dobrze się napocił, by zmiany te i inowacje zachwalić. Oto próbka tego zachwalania: "Wprawdzie dopisana rola matki Jana Wieńca wydaje się dodatkiem zbytecznym, jednak okupuje go uzyskany efekt sceniczny o bardzo mocnym ładunku"...
Oto jakie są skutki, kiedy ktoś zamiast szczerze, po przyjacielsku i po ludzku podyskutować wsiada na wysokiego konia.