Artykuły

Nie jestem Jackie!

Dziś po raz ostatni w tym roku można zobaczyć w Olsztynie spektakl Jackie. Śmierć i księżniczka". Monodram w wykonaniu Mileny Gauer jest jednym z hitów Teatru Jaracza i zbiera dobre recenzje w całej Polsce.

Jacqueline Lee Bouvier Kennedy Onassis, czyli po prostu Jackie. Żona prezydenta Johna F. Kennedyego, która stała się najsłynniejszą Pierwsza Damą w historii Sta­nów Zjednoczonych. Ikona stylu i elegancji, która na po­czątku lat 60. zadbała o reno­wację Białego Domu. Nieco później - już jako wdowa po JFK - stała się symbolem ża­łoby narodowej Amerykanów. Życie jej nie oszczędzało - była zdradzana, oszukiwana i poniżana, dwukrotnie zosta­wała wdową i pochowała dwój­kę dzieci. Zmarła na nowotwór, mając 64 lata. To właśnie ele­menty jej życiorysu były pre­tekstem do napisania przez austriacką pisarkę Elfriede Jelinek feministycznego tekstu "Jackie". Od niemal półtora roku w rolę tytułowej Jackie brawurowo wciela się 28-letnia Milena Gauer.

To również moja walka

Aktorka olsztyńskiego teat­ru zapewnia jednak, że w pa­nią Kennedy jeszcze się nie zamieniła.

- Bo ten spektakl nie jest o Jackie Kennedy! - podkreśla Milena. - Biografia Kennedy to tylko pretekst do walki o kobiety, o ich prawa i godność. To również moja walka. Nie robię manify na ulicy, mam ją na scenie.

Mimo to o Pierwszej Damie USA Milena musiała się spo­ro dowiedzieć.

- Oczywiście, że gdzieś tam z reżyserką "przejechałyśmy" podczas prób wszystkie bio­grafie Kennedy, bo u Jelinek tych nawiązań biograficznych jest mnóstwo - tłumaczy Gauer. - W tekście są wręcz cytaty z przesłuchań Jackie po śmierci Kennedyego!

Spektakl "Jackie. Śmierć i księżniczka" na scenie Margines olsztyńskiego Teatru im. Stefana Jaracza miał pre­mierę w czerwcu 2008 roku. W ciągu kilku miesięcy o monodramie w wykonaniu olsztyńskiej aktorki zrobiło się głośno w całej Polsce - pełne pochwał recenzje w ogólnopolskiej prasie, za­proszenia na festiwale czy specjalne pokazy do War­szawy, Krakowa i Wrocła­wia. Na darmowym pokazie na wydziale humanistycz­nym Uniwersytetu Warmiń­sko-Mazurskiego zjawiło się natomiast ponad 300 wi­dzów!

Hamburger na scenie

Wielu krytykw zaczęło zwracać uwagę przede wszyst­kim na Jackie w wykonaniu Gauer. I nie ma co się dziwić. Przez bitą godzinę Milena żyje na scenie, krząta się z nie­prawdopodobną energią - to bawiąc, to przerażając na przemian. Strzela jak z kara­binu monologami z zagubio­nej i upodlonej przez życie ko­biety, a zaraz potem w różo­wym kostiumie od Chanel wije się i rzuca (dosłownie) po deskach sceny. Gauer jako Jackie bawi się dziesiątkami rozrzuconych po scenie rek­wizytów, zjada hamburgera, a nawet inscenizuje - przy po­mocy... pudełka papierosów i perfum w kolorze krwi - za­mach na Kennedy ego.

- Starałyśmy się z reżyser­ką, aby można było powie­dzieć o tym spektaklu "teatr jednej aktorki" - podkreśla Milena. - Chodziło nam o to, żeby tu od początku dużo się działo. Skupiłyśmy się na ak­cji i wysiłek fizyczny podczas prób stawał się wyznaczni­kiem tego, czy idziemy w do­brą stronę.

O planach przy kawie i papierosie

Co ciekawe prace nad "Jac­kie" trwały już prawie na rok przed pojawieniem się spek­taklu w repertuarze.

- Z Weroniką Szczawińską (reżyserką spektaklu - red.) poznałyśmy się w Olsztynie, gdy przyjechała do nas na cykl "Dramat w działaniu", by przeczytać dwa dramaty Jelinek. Później - zupełnie przy­padkiem - spotkałyśmy się w Warszawie, gdzie obie stu­diowałyśmy - opowiada Mi­lena. - Umówiłyśmy się na kawę i papierosa i doszłyśmy do wniosku, że szkoda tak tą "Jackie" zostawić. Postanowi­łyśmy popracować nad tym trochę w wakacje, ale tylko dla siebie. O wystawianiu nie my­ślałyśmy. Znajdowałyśmy jed­nak książki o Kennedy, czyta­łyśmy jej biografie, szperałyś­my w internecie. M.in. dzięki temu dowiedziałyśmy się, że po zabójstwie męża Jackie przez cały dzień nie chciała zdjąć zakrwawionego kostiu­mu, a potem nie uprała go, tyl­ko schowała do pudełka.

Rola Jackie dała Milenie Gauer ogromną satysfakcję i trochę popularności. Na razie sukces spektaklu nie przekuł się jeszcze na lawinę kon­kretnych propozycji.

Na razie Milena ma na kon­cie tylko jeden epizod na wiel­kim ekranie - w ubiegłym roku zagrała w filmie Juliusza Machulskiego "Ile waży koń trojański?" Pół żartem, pół serio aktorka teatru Jaracza przyznaje, że rolę zdobyła tro­chę... po znajomości.

- Po znajomości, bo Ju­liusz Machulski jest przyja­cielem mojego taty - opera­tora, z którym razem studio­wali w szkole filmowej - zdradza Milena. - Zna mnie przez to od dziecka i chyba po prostu chciał, żebym u niego wystąpiła. Nie było żadnych castingów ani udziału agencji aktorskich. Po prostu dosta­łam telefon.

Dopóki nie obrzydnie róż

Milena pochodzi z Łodzi, a jej droga do Olsztyna była dość pokręcona, bo trafiła na Warmię przez Warszawę i Kraków w 2002 roku.

- Zdawałam trzy razy do wszystkich szkół aktorskich, a gdy za trzecim razem zno­wu nigdzie się nie udało, to przyjechałam do Olsztyna. Miałam wtedy 21 lat - wspomina Milena, która przed Studium Aktorskim im. Aleksandra Sewrruka w Olsztynie skończyła też wiedzę o teatrze w Warszawie i krakowskie studio aktorskie Lart Studio. Teraz Milena czeka na speł­nienie kolejnych marzeń. Na

razie nie chce jednak ich zdra­dzać. Podkreśla, że dopóki nie obrzydnie jej różowy ko­lor (taki kolor ma kostium, w którym gra Jackie) i nie przestanie lubić Marylin Monroe (którą jako Jackie podczas spektaklu mocno obraża) da­lej chce jeszcze grać Mrs. Ken­nedy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji