Artykuły

Szkic do bluesa

"Amerykański blues" w reż. Krystyny Meissner w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Leszek Pułka w Gazecie Wyborczej-Wrocław.

Namiętności, ale nie takie, by wzburzyć. Historie, ale nie takie, by zdumieć. Świat mimochodem. Oto "Amerykański blues" Krystyny Meissner.

W piątek wieczorem [14 maja] aktorzy Krystyny Meissner pokazali Amerykę, w której nie ma Wietnamu i Woodstock. Nie ma Moniki Lewinsky czy "Lotu nad kukułczym gniazdem". Oglądamy świat felietonistów piszących, że młodzi nie są zdolni do miłości, pogoń za statusem społecznym frustruje, a hipokryzja jest najgroźniejszą z chorób rodzinnych. Trudno z tego zbudować dramat. Można zaciekawić. Bo w tle słychać świetny jazz na żywo i pieśni Billie Holiday w interpretacji seksownej Leny Skrzypczak. Widać też okropne ciuchy i scenografię Andrzeja Witkowskiego.

Jestem smutny" Beth Henley to skecz o Ashbee (Katarzyna Bednarz), o Fizi Pończoszankce, która skończyła z piratami, a zaczęła pić wódę i szukać doświadczeń seksualnych. Ashbee spotyka Johna (Krzysztof Boczkowski). Kostropatego maturzystę, który ma udowodnić kumplom, że stracił dziewictwo. Oboje są nieporadni. Poruszają się jak manekiny. Tekst jest miałki, a aktorstwo mechaniczne.

Ciekawszy był "Problem" A.R. Gurne-ya. Żona (Renata Kościelniak) i Mąż (Bartosz Woźny) opowiadają o wzajemnych zdradach. On odgrywał Murzyna, by ją zadowolić. Ona podstawiła nieznajomą, by zaspokoić jego dzikie fantazje. Obojgu aktorom udało się stworzyć charakterystyczne i przekonujące emploi. Dowcipni i wyraziści. Rzecz raczej bez puenty.

"Robol" Arthura Millera to studium kompleksów. Cieśla Leroy w interpretacji Krzysztofa Kulińskiego pochodzi ze znakomitej rodziny, lecz wybrał życie robotnika. Frick Zdzisława Kuźniara, bogaty hurtownik, to zarozumiały bufon i domowy satrapa. Spotykają się w klinice psychiatrycznej, gdzie leczą się z depresji ich żony. Banalna z pozoru rozmowa wyzwala w Leroyu furię. Jego normalność i przyzwoitość przez lata kruszyła głupia ludzka ciekawość. Problem etosu zawodowego w interpretacji obu aktorów ciekawie splótł się z odmiennością psychiki ludzi. Dwie dobre role.

Najciekawiej było w studium zbrodni. Frank (Bolesław Abart) i Emily (Irena Dudzińska) biorą udział w programie tv. Chcą ochronić syna - gwałciciela i mordercę. "Szumy i zakłócenia" Joyce Oates to wartkie studium samoograniczenia, nieuznawania winy i nieodpowiedzialności za wychowanie dziecka. I Abart, i Dudzińska świetnie zagrali mimowolne "wygadanie się" przed kamerami tv z rodzinnej traumy. Prosta i sugestywna etiuda.

W finale znów śpiewany jazz. Bez dwóch zdań najsmakowitszy tego wieczoru. W bluesie słychać prawdę życia. W spektaklu Krystyny Meissner - niekiedy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji