Artykuły

Na bezludnej wyspie, czyli jak połączyć sztukę z życiem

Tego, co działo się na scenie Baja Pomorskiego na zakończenie półkolonii w ramach akcji "Lato w teatrze" z pewnością nie zapomnę. Pamiętać również będę i szczęśliwe twarze rodziców na widowni, którzy, kto wie, czy nie po raz pierwszy, zobaczyli swoje dzieci niczym prawdziwych aktorów grających rozbitków na bezludnej wyspie - o spektaklu "Robinsonada" w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu pisze Ilona Słojewska w serwisie Teatr dla Was.

Szalone rytmy rodem z wysp karaibskich wystukiwane przez bębniarza na metalowej ogromnej beczce. A na scenie najsympatyczniejszy Robinson Cruzoe, jakiego można sobie wyobrazić. I dziewczęta oraz chłopcy, przeobrażający się to w dzikie zwierzęta, to w morskie ryby, to znów w mieszkańców lądów egzotycznych, a także w przyjaciół i kolegów z podwórka lub ze szkoły. A na koniec przedstawienia podziękowania, ukłony oraz super szpagat w wykonaniu filigranowej gimnastyczki.

Tego, co działo się na scenie Baja Pomorskiego na zakończenie półkolonii w ramach akcji "Lato w teatrze" z pewnością nie zapomnę. Pamiętać również będę i szczęśliwe twarze rodziców na widowni, którzy, kto wie, czy nie po raz pierwszy, zobaczyli swoje dzieci niczym prawdziwych aktorów grających rozbitków na bezludnej wyspie. I to nieźle sobie radzących. Kto wie, czy i też po raz pierwszy nie dowiedzieli się z wypowiedzi swoich dzieci o tym, jak udało im się pokonywać własne słabości, spełniać marzenia, nawiązywać kontakt z rówieśnikami i funkcjonować w grupie.

A grupa była wyjątkowa. Kapitan, Zbigniew Lisowski, dyrektor Baja Pomorskiego, zaokrętował na statku czterdzieścioro dzieci w wieku od 10 do 13 lat. Każde przyniosło z sobą na pokład nie tylko trzy rzeczy, które zabrałoby na bezludną wyspę, ale także swoją indywidualność, przebojowość, nieśmiałość, uzdolnienia, chęć do działania, a przede wszystkim wyobraźnię przy pomocy której stworzyli spektakl "Robinsonada". Lisowski wraz z osobami prowadzącymi zajęcia zorganizował warsztaty według bardzo szlachetnej zasady - każde dziecko otrzymało szansę na zaprezentowanie tego, co umie najlepiej. Patrząc na ich zaangażowanie w odgrywaniu ról, miałam wrażenie, że ekipie Baja Pomorskiego udało się tchnąć we wszystkie dzieci tajemniczego ducha, który wydobył z nich wszystko to, co być może dotąd ukrywały, to co miały w sobie najlepszego, a efekty dwutygodniowych zajęć widać było w świetnym finałowym spektaklu.

A na scenie było dokładnie tak jak zapowiadał plakat. Było morze imitowane przez ogromne niebieskie płachty materiału. Podróż statkiem po kolorowych paskach fal wykonanych z papieru. I wyspa z palmami. A znajdujący się na plakacie fragment bosej stopy, z kolorowymi ptasimi piórami, stał się znakiem wolności i dalekich podróży. Jest i linka okrętowa zawiązana wokół kostki, której drugi koniec znajduje się w czyjejś ręce. Symbol przywiązania i jednocześnie powiązań z innymi. Znaki bardzo czytelne dla dzieci.

Sceniczny Robinson to chłopak przechodzący pod wpływem zdarzeń wewnętrzną przemianę. I jest w tym bardzo przekonujący. Jego postać wiąże ze sobą wszystkie zdarzenia sceniczne. A jest ich bardzo wiele i wszystkie są arcyciekawe. Lecz przygody oraz przeżycia na bezludnej wyspie nie dotyczą wyłącznie jego, są powiązane z egzotycznymi plemionami, zwierzętami, z kolegami i przyjaciółmi. Robinson uczy się trudnej sztuki przetrwania. Ta zaś powiązana jest z wytrwałością, odwagą, z respektowaniem innych. Dzieci grając swoje role, odkrywają wiele prawd. Np. dlaczego lepiej jest być w grupie, dlaczego warto się przyjaźnić, co daje nam każde kolejne przeżyte zdarzenie. Co kształtuje nasz charakter i wpływa na nasze kontakty z innymi. W jaki sposób umacniać więzi.

Dzieci uczą się pokonywać własne słabości, przełamywać nieśmiałość, przekonują dlaczego nie należy ukrywać własnych umiejętności i uzdolnień.

Atutem tego przedstawienia jest gra wszystkich dzieci. Bo jego zdarzenia płyną bardzo szybko, zmieniają się lądy, pojawiają się nowe przygody. Wymagało to od małych aktorów szybkiego wcielania się w coraz to kolejne role. Od przyjaciół Robinsona po ryby morskie i czarnoskórych mieszkańców wysp, to znów w zwierzęta. I dzieciaki znakomicie się z tego wszystkiego wywiązywały. Bardzo podobała mi się scenografia z morzem i rekinem w tle. I kostiumy. Wymyślone przez dzieci, oryginalnie wykonane i strzelające kolorami. Podobał się zespół muzykujący na scenie razem z Dziadziem. Ileż różnorodnych dźwięków zostało wydobytych z plastikowych butelek po wodzie mineralnej i z innych przedmiotów codziennego użytku. Była także blacha imitująca burzę.

Spektakl przerywany jest krótkimi filmami zrealizowanymi przez dziecięcą ekipę dziennikarską, przedstawiającymi ich bardzo osobiste wypowiedzi. Wzruszały szczególnie te, w których dzieci zwierzały się ze swoich najintymniejszych przeżyć związanych z własną nieśmiałością i brakiem wiary w siebie.

Wakacje letnie to czas bardzo szczególny. Czas wtajemniczeń, zawiązywania kolonijnych i obozowych przyjaźni, czas wypełniony marzeniami o przeżyciu wyjątkowej przygody, potajemnych wypraw i nocnych podchodów. Dzieciaki żyją od wakacji do wakacji, bo lato to wyjazd w dalekie lub bliższe strony. Wakacje wyzwalają szczególne emocje, ciekawość świata. Przyjaźnie zawarte latem mają bardzo wielkie szanse na przetrwanie, a wspólnie przeżyte przygody nabierają szczególnej mocy i pozostają na zawsze. Bo pozaszkolne przyjaźnie są jak pieczęć, której nikt nie złamie bez powodu. Tak było i w przypadku tych teatralnych półkolonii.

Teatr wcale nie opustoszał po skończonym spektaklu. Dzieci żegnały się, były łzy, zabierały "na pamiątkę" fragmenty scenografii i kostiumy, w których występowały. Któreś z nich powiedziało mi, że razem ze swoją maską zabiera z sobą to, co przeżyło w Baju. Natomiast ja powiem tak - kto nigdy nie był na letnich półkoloniach lub na koloni, ten niech żałuje. Także i tego, że nie zobaczył premierowego przedstawienia Robinsonady i tej energii promieniującej ze sceny, a w oczach rodziców dumy z własnych dzieci.

Ale do tego szczególnego przedstawienia nie doszłoby, gdyby nie ogólnopolska akcja "Lato w teatrze". Dyrektor Baja Pomorskiego Zbigniew Lisowski po zatwierdzeniu projektu przez komisję, zebrał ekipę najlepszych fachowców, którzy zrealizowali tę wakacyjną "Robinsonadę". Dzieci zostały podzielone na cztery grupy: dziennikarsko-promocyjną, scenograficzną, muzyczną i aktorską. A sam pomysł projektu umożliwił wspólną rozmowę z dziećmi na trudne tematy i o wyzwaniach, jakie stawia przed nimi codzienne życie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji