Artykuły

Nowa sztuka Warmińskiego

Janusz Warmiński napisał sztuką w 3 aktach pod przekornym tytułem "Melodramat". Założenie autora, jeżeli je dobrze zrozumiałem, wyglądało dość prosto: dużo gadamy o nowej moralności, a mało o niej wiemy. Schemat idealnego małżeństwa w praktyce życiowej pąka, wzniosłe maksymy są puste; i jeszcze: pogardzane przez literaturę i teatr sytuacje "melodramatyczne" z życia nie znikły.

Po lekturze sztuki Warmińskiego i po obejrzeniu przedstawienia wydaje się, że autor nie miał zamiaru przeciwstawiać jednego schematu drugiemu, nie szło mu o konfrontację recept obyczajowych, lecz raczej o konfrontację teorii z życiem. Starcie takie ujawnia nieuczciwość i fałsz, krzywdy ludzkie - a także złożoność samego problemu.

Założenia autora z ogólnego, dajmy na to publicystycznego punktu widzenia, bronią się dobrze. A konfrontacja z życiem? Cóż, życie, rzeczywistość, doświadczenie życiowe - to wszystko terminy niebywale rozciągliwe, płynne. Posługujemy się nimi nieustannie, a podkładać pod nie można setki różnych rzeczy. Ludzi jakoś podobnych do architekta Chojnowskiego z "Melodramatu", do jego żony, przyjaciela i asystentki można znaleźć, najłatwiej oczywiście w środowisku inteligencji zawodowej. Myślę, że możemy zrobić założenie jeszcze jedno, dla "odpowiedniości" sztuki Warmińskiego wobec życia pochlebne: nawet ludzi mówiących takim językiem można pokazać palcem bez specjalnego trudu (zła literatura buszuje przecież aż miło) - nawet sytuacja nie jest niczym niezwykłym, trójkąty małżeńskie z całym bagażem ilościowych powiększeń i jakościowych komplikacji znają wszystkie epoki monogamiczne. Nawet beznadziejnie naiwne i kompromitowane przez autora poglądy żony Chojnowskiego o nowym, socjalistycznym małżeństwie "dawały się słyszeć".

Warmiński pisał sztuką serio - akcenty humorystyczne, jak w roli Wideckiego, czy w kilku sytuacjach, nie decydują o charakterze sztuki, są akcydentalne. Pełną wagę dramatyczną w niewątpliwej intencji autora mają kłopoty małżeńskie pani Ewy, zawieszonej między mężem i dawnym narzeczonym, nie na żarty gryzie się przyjaciel Chojnowskiego zakochany w jego żonie, młoda Renia Karska będzie miała najprawdziwsze dziecko ze swym szefem, przeżyje tragedię zawiedzionej miłości, wyleci z roboty - pełną wagę dramatyczną mają perypetie znakomitego architekta.

A więc: dramat obyczajowy, o akcentach melodramatycznych z odpowiednikami w życiu; wagę tematyki doceniamy wszyscy, przecież "tak bywa" lub "bywać może", dobrze że wreszcie ktoś napisał sztuką o miłości, o powikłaniach, o trudnościach pożycia... na wszystko zgoda. I z tym wszystkim "Melodramat" nie jest dobrą sztuką, jego sens obyczajowo-wychowawczy jest równie wątpliwy jak wartość artystyczna.

Tekst roi się od banałów, od stwierdzeń przeraźliwie ogranych i w swej "literackości" naiwnych. Za słowami stoją równie nieciekawe figury ludzkie, równie ograne przez życie i literaturę nieskończoną ilość razy (wpływ wzajemny!). Cytatów oszczędzę sobie i czytelnikowi. Mówią tak jeszcze żywi ludzie w Polsce? Spotyka się takich ludzi na ulicach i w żoliborskich domkach willowych? Tym gorzej dla autora. Bo trzeba było ich idiotyczną gwarę i ich ubogie duszyczki ośmieszyć - pokazać staromodny kretynizm ich reakcji słownych i psychicznych. Albo pisać dramat rzeczywiście serio, gdzie o trudnych sprawach mówi się z poczuciem intelektualnej odpowiedzialności. Już z mniej nawet "przeciętnie" sprawdzalnymi w życiu, ale ciekawszymi ludźmi.

Gwarę i poziom umysłowy bohaterów farsy Warmiński przerzucił na bohaterów poważnego dramatu obyczajowego. Sztuka teatralna zawsze egzemplifikuje, przykładowo ukonkretnia problematykę ogólną. W "Melodramacie" z całą powagą zajechaliśmy na scenę komediową i za wszelką cenę usiłujemy grać na niej serio. Część przynajmniej widowni da się na to złapać - ta właśnie, która na codzień przeżuwa językiem i mózgiem produkty uboczne drugorzędnej literatury (nie tylko drobnomieszczaństwo, krąg jest znakomicie szerszy). Ta część widowni dojrzy spetryfikowane w kształcie sztuki, usankcjonowane powagą ludzkiej krzywdy, eksponowane głośno ze sceny "swoje" uczucia, "swój" stosunek do miłości, do małżeństwa. Wszyscy się zgodzą, że na scenie Chojnowski jest łobuzem, że Karska jest uwiedziona i nieszczęśliwa - ilu jednak potrafi się śmiać z ponurej celebracji psychologii i erotyki "po zniżonej cenie"? Czy w ogóle wypada się śmiać? Dziewczyna jest skrzywdzona, wielki architekt ohydnie nadużywa stanowiska, życie małżeńskie zachwiane. Tak w życiu bywa - tym bardziej trzeba serio przyjmować sztukę, doceniać wagę ich słów, przeżyć, solidaryzować się i oburzać - jednym słowem reagować jak na naturalny krąg zagadnień małżeńskich i erotycznych.

Już w czasie, gdy przeżywałem najbardziej zielone lata, mówić do dziewczyny językiem bohaterów "Melodramatu" można było tylko dla umyślnego pucu. Przypominam raz jeszcze argumenty za związkami ludzi Warmińskiego i ich perypetii z rzeczywistością. Czy może wybitny, ceniony architekt mieć mentalność Chojnowskiego? Znam mniej znakomitych i umysłowo ciekawszych - to nie dowód, może Chojnowski ma potencjalnego pierwowzora. Czy akcja sztuki nie mogłaby się dziać we wszystkich epokach naszej formacji cywilizacyjnej?! Oczywiście, wystarczy wystylizować inaczej mieszkanie i stroje, zamienić wzmianki o partii i marksizmie obojętnie wybranym systemem organizacyjnym i światopoglądowym. Ale jeżeli sztuka może dziać się we wszystkich czasach, to dlaczego i nie w naszych? Proszę zauważyć, że potencjalny zarzut odwracam tu na korzyść autora.

Tyle tylko, że społeczna sprawdzalność i "nadczasowość" sztuki wynika z mało ciekawego podłoża: z banalnej ogólnikowości. Proszę nie robić nawet aluzji do prostoty konfliktu i uczuć np. w "Romeo i Julii". Konflikt w "Melodramacie" i całkiem inny, i wcale nieprosty.

Banał i ogólnikowość w naszych czasach, jeżeli nie jest wykpiony i pokazany "na wywrót", zmieni się nader łatwo, już niezależnie od intencji autora, w melodramatyzm. Nie przekorny i przewrotny, ale całkiem zwyczajny. Wykształcony przez drugorzędną literaturę romansową, przez burżuazyjny rozkład sztuki. Jeden kierunek rozkładu wiódł przez formalistyczne dziwactwa do abstrakcji i niszczenia form gatunkowych - drugi przez zniżanie poziomu w masowej produkcji.

*

Sztuka Warmińskiego wyszła w połowie stycznia na scenę Ateneum. Reżyserował Zdzisław Tobiasz. Pomysłowe i kolorowe dekoracje projektował Lech Zahorski. Mało miały wspólnego ze sztuką, ich zgeometryzowana nowoczesność gryzła się zabawnie z obyczaj owo-psychologiczną zawiesiną mocno już wyblakłej konwencji. Michelle Zahorska bardzo przyjemnie ubrała bohaterów "Melodramatu" Juliusza Wronckiego grał Stefan Środka. Rola tego "przyjaciela" domu nie jest w sztuce całkiem jasna, jeżeli to nie tylko pretekst dla małżeńskich perypetii i wypowiadacz końcowych morałów. Śródka, w miarę możliwości tekstowych, Wronckiego podbudowywał, szczęśliwie wybrał wersję człowieka opanowanego, mało zewnętrznie impulsywnego. Negatywnego Pawła Chojnowskiego przedstawił Witold Kałuski, jego żonę Janina Szydłowska, uwiedzioną Renatą Karska była w Ateneum Alfreda Sarnawska. Rolę zakochanego z kolei w Renacie Janka Wideckiego kreował Marian Rułka, najlepiej tam, gdzie tekst dawał możliwości rozwiązań komediowych.

O spektaklu piszę w kilku tylko zdaniach. Był on zgodny z autorem, a więc cierpiał w założeniu na niewspółmierność środków i zamierzeń. Dla tej części widowni, która słucha sztuki z zapartym tchem, lepsze czy gorsze wykonanie nie ma znaczenia decydującego. Ci ludzie "nad" teatrem chwytają sam tekst. W tym nawet im Zahorski nie przeszkodzi wizją kolorowego Żoliborza przyszłości i nowoczesnej techniki budowlanej. Ci ludzie wiedzą, że miłość się nie zmienia, że przeszłość odżywa każdej wiosny w sercach mężów, przyjaciół żon, asystentek i młodych inżynierów. A ich stara, przedwojenna jeszcze wiedza o tych rzeczach cudnie się godzi z najświeższymi rewelacyjnymi odkryciami w dziedzinie tematycznej ważności spraw wiecznych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji