Ludzie, nie karaluchy
Purenonsensowne teksty "Oberiutów", powstałe w klimacie dada i surrealizmu w Rosji lat dwudziestych, odkrywają bardzo współczesne prawdy. Sięgnęli po nie ostatnio twórcy poznańskiego Biura Podróży ("Pijcie ocet, Panowie") i litewski "młody zdolny" Oskar Korsunovas ("Elżbieta Bam" w warszawskim Studio). Łukasz Czuj zagłębił się w świat wyobraźni oberiutów już po raz drugi (po Tangu Oberiu w Teatrze Rozrywki w Chorzowie). Spektakl "Sen pogodnego karalucha", zawieszony pomiędzy rewią a sennym koszmarem, urzeka wdziękiem, spoza którego wyziera lodowate przerażenie.
Członkowie leningradzkiej grupy OBERIU (Stowarzyszenia Sztuki Realnej) wyrażali się w pokrewnej stylistyce, co bracia na Zachodzie, lecz ich nazwa sugerowała przewrotnie, że ich groteskowa twórczość więcej ma wspólnego z realnością niż społeczno-polityczny eksperyment ku uszczęśliwieniu ludzkości, jaki w laboratorium dawnego imperium rozpoczęli komuniści. Dla Waginowa, Olejnikowa, Wwiedienskiego, Zabołockiego i najbardziej znanego Daniłła Iwanowicza Charmsa sztuka była wyzwoleniem z absurdu rzeczywistości. Nieomylny w wyszukiwaniu wrogów system skazał ich na śmierć, nie zdołał jednak odebrać im wewnętrznej wolności.
W "Śnie" nie brak absurdalnych numerów, precyzyjnych w geście, intonacji i choreografii. Scenariusz nie ogranicza się jednak do składanki skeczy, lecz ma ściśle określoną strukturę. Akcja - niczym we śnie - nie rozwija się linearnie, lecz zakręca koło, wracając do początku. Bohaterowie zmieniają tożsamość, monologują bądź zastygają w dziwacznych pozach. Przejmuje kontrast pomiędzy grozą słów i lekkością ich wypowiadania. Prześladowana przez oprawców (chwilowo pełniących tę rolę) Elżbieta Bam jak dziecko droczy się i kaprysi, kokietując długimi nogami w ponętnym rozcięciu sukni. Nie chce i nie będzie zachowywać się jak zaszczuta ofiara, mimo iż w końcu wyląduje w przewróconej szafie, jak w grobowcu.
Spektakl zachwyca pomysłowością scenografii budującej klimat za pomocą kilku szarych elementów. Aktorzy - Dominika Bednarczyk, Agnieszka Korzeniowska, Radosław Krzyżowski i Błażej Wójcik - panują nad widownią, każąc jej na przemian śmiać się i zastygać w zdumieniu, że ten sen niby tak lekki, a jednak tak uwiera...